Skocz do zawartości
Nerwica.com

reborn

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia reborn

  1. Witam, Na początku chcialem zaznaczyc, że jestem kolejnym nowym użytkownikiem tego forum. Przeczytałem, troche postów na tym forum, na prawde nie wiedziałem, że ludzie mają takie problemy. Moje problemy są dość nietypowe. Mianowicie mógłbym o nich pisać w dziale Szkoła/studia, bo właśnie tam sie zaczeły. Ogólnie nie mam problemów typu, że mam jakies napady, drgawki, czy omdlenia, ale gdy jestem w szkole mam jakąś dziwną obsesje. Po prostu nie moge wysiedzieć na zajęciach do końca. W przyszłym roku będe kończył 21 lat. Jestem na 1 roku studiów, bo rok temu właśnie zawaliłem nauke na polibudzie. Pierwszy dni czyli października chodziłem, ale nagle w listopadzie zaczełem opuszczać zajęcia. Rodziców oszukiwałem jak tylko mogłem, nabierali się. Aż do momentu gdy odebrali list z uczelni z informacją że zostałem skreślony. Jakoś przeprosiłem ich, dali mi jeszcze jedną szanse, pod warunkiem że w tym roku znowu podejme gdzieś nauke. Pierwszy rok byłem na polibudzie tjw. na kier. elektronika. Zdecydowałem się tam pójść .. (?) właśnie.. nie wiem sam na prawde dlaczego tam sie zdecydowałem. Ogólnie od młodości tata wybierał mi droge. On skończył podobny kierunek, zawsze mówił mi że jestem dobry z matematyki i mnie nawet wysłał do liceum o profilu elektrycznym. Okazało się że ja nie znosze matematyki, po prostu nie mam sił sie jej uczyć, jakaś wewnetrzną niechęć mam do niej, a mimo to poszedłem właśnie na polibude. To jeszcze nic. Powiedziałem to rodzicom, ale tata w zeszłe wakacje mnie jakoś namówił na informatyke zaocznie. I tutaj kolejny problem. Jestem na tych wykładach i sie zastanawiam czy tak na prawde chce tego. Owszem dużo spędzam czasu przed komputerem. Ale nie mam takiego impulsu pozytywnego. Mówił mi że tyle matematyki na uniwersytecie nie jest co na politechnice, ale to mnie nawet nie pociesza. Najgorsze jest to że On nie może mnie wysłuchać. Mówiłem mu że nie lubie matematyki, a On mimo to, mnie wciągnał w ta informatyke. Myśle że to też mój błąd że nie jestem asertywny. Miałem sytuacje z dzieciństwa że właśnie byłem w liceum. W pierwszej klasie.. to wtedy te obawy/obsesja nie wiem jak to nazwać że zaczelem opuszczać. Pierwszy semestr w ogóle mnie w szkole nie było. Rodzice o tym sie dopiero dowiedzieli po nowym roku. Może wtedy pewien bunt przechodziłem bo chciałem sie przepisac do zwykłej szkoły, ogolnej szkoły, z dziewczynami bo u mnie sami chłopacy chodzili, a tata nie chcial, powtarzajac że jak wybrales ta szkole to musisz do niej chodzic. Nie mozesz zmieniac zdania. A przeciez tysiace uczniow zmienia szkole. Właśnie wtedy pierwszy taki symptom byl. Ucieczka ze szkoly. Jakoś bliżej chcialbym to opisać. Jak już opisywałem wcześniej nie mam żadnych typowych napadów czy coś. Tylko mam dziwne myśli, cały czas mi sie wyduża czas w szkole. Z rana przed szkola myśle zawsze pozytywnie bede do konca siedział. Ale zawsze w połowie przychodzi kryzys i caly czas odliczam sobie do konca lekcji czas, i z tym samym skracam sobie wyklady do minimum. Czasem na myśl że mam jechać w weekend do szkoły troche mnie w brzuchu tak dziwnie gorąco sie robi, ale to trwa moment, chwila, bo staram sie wtedy nie myśleć o tym. To jedyny chyba taki motyw. NIe moge tego powstrzymać. Z ekipa też sie za bardzo nie moge zbliżyć ale myśle że to nie ten problem. Bo na codzienn jestem towarzyski. Mam duzo kolegow, kolezanek, przyjaciół i przyjaciółek. Więc chyba nie jest ze mna tak bardzo źle. Nie czuje się żebym się od nich w jakiś sposób oddalał. NIe wiem w czym problem, tata nie dawno się dowiedział że znowu opuszczam zajęcia. Wkurzył się, mama powiedziała że moge mieć depresje bo nie śpie w nocy. To prawda, mam w pewien sposób problem ze snem, ale myśle że sobie przestawiłem troche czas. Siedze do późna przy komputerze, ale za to później normalnie 7 godzin śpie i wstaje. Ale dało mi to do myślenia, czy mam depresje?. Nastepna przyczyna mojego stanu to może być to że średnio od roku paliłem marihuane. Ale od miesiaca przestałem. Powiedziałem sobie stop. I teraz praktycznie nie siegam, jestem bardzo zadowolony, całkowicie sie inaczej czuje niż wcześniej. Moje myśli są trzeźwe. I mam nadzieję że już wkrótce w ogóle nie będe po to sięgał. Wracając do rodziców, to tata mi powiedział że mnie zaprowadzi do pani psychiatry. Owszem obawiam się tej rozmowy, ale nie wiem może tutaj jakieś pomysły mi podsuniecie. Zagłebiłem się w sobie, szukam jakis przyczyn tego mojego dziwnego zachowania w szkole. Może te opuszczanie zajęć to jest przyczyną tego że nie jest to mój wymarzony kierunek ?. Ale jaki mógłby być mój wymarzony kierunek kiedy tata za Ciebie decydował całe życie. Brakuje mi właśnie tego impulsu. Może poczułbym się inaczej jakbym coś studiował co tak na prawde lubie, a lubie uprawiać sporty: piłke nożna, koszykówke, siatkówke. Może to by był mój wymarzony kierunek(?), lubiłem też w przeszłości malować. Ale architektura to też matematyka.. Cieżko mi teraz by było zmienić kierunek bo kolejny rok w plecy, a boje się że do tego dąże. Ale chciałbym robić w życiu co mi sie podoba, trudno że mało płacą nauczycielom, ale cóż zrobić .Zawsze chciałem być sportowcem, w żadnej dziedzinie mi się to nie udało, chociaż może w tym mi się uda?. Troche się rozpisałem. Dziękuje wytrwałym osobom co doczytały do tego momentu. Licze na Waszą pomoc. Bo przyjaciół mam, a mimo to nie mam odwagi im tego powiedziec, a mimo to.. Pozdrawiam. P.S. Wrzuciłem ten temat w dziale depresji i nikt nawet nie śmiał skomentować tego.
  2. Witam, Na początku chcialem zaznaczyc, że jestem kolejnym nowym użytkownikiem tego forum. Przeczytałem, troche postów na tym forum, na prawde nie wiedziałem, że ludzie mają takie problemy. Moje problemy są dość nietypowe. Mianowicie mógłbym o nich pisać w dziale Szkoła/studia, bo właśnie tam sie zaczeły. Ogólnie nie mam problemów typu, że mam jakies napady, drgawki, czy omdlenia, ale gdy jestem w szkole mam jakąś dziwną obsesje. Po prostu nie moge wysiedzieć na zajęciach do końca. W przyszłym roku będe kończył 21 lat. Jestem na 1 roku studiów, bo rok temu właśnie zawaliłem nauke na polibudzie. Pierwszy dni czyli października chodziłem, ale nagle w listopadzie zaczełem opuszczać zajęcia. Rodziców oszukiwałem jak tylko mogłem, nabierali się. Aż do momentu gdy odebrali list z uczelni z informacją że zostałem skreślony. Jakoś przeprosiłem ich, dali mi jeszcze jedną szanse, pod warunkiem że w tym roku znowu podejme gdzieś nauke. Pierwszy rok byłem na polibudzie tjw. na kier. elektronika. Zdecydowałem się tam pójść .. (?) właśnie.. nie wiem sam na prawde dlaczego tam sie zdecydowałem. Ogólnie od młodości tata wybierał mi droge. On skończył podobny kierunek, zawsze mówił mi że jestem dobry z matematyki i mnie nawet wysłał do liceum o profilu elektrycznym. Okazało się że ja nie znosze matematyki, po prostu nie mam sił sie jej uczyć, jakaś wewnetrzną niechęć mam do niej, a mimo to poszedłem właśnie na polibude. To jeszcze nic. Powiedziałem to rodzicom, ale tata w zeszłe wakacje mnie jakoś namówił na informatyke zaocznie. I tutaj kolejny problem. Jestem na tych wykładach i sie zastanawiam czy tak na prawde chce tego. Owszem dużo spędzam czasu przed komputerem. Ale nie mam takiego impulsu pozytywnego. Mówił mi że tyle matematyki na uniwersytecie nie jest co na politechnice, ale to mnie nawet nie pociesza. Najgorsze jest to że On nie może mnie wysłuchać. Mówiłem mu że nie lubie matematyki, a On mimo to, mnie wciągnał w ta informatyke. Myśle że to też mój błąd że nie jestem asertywny. Miałem sytuacje z dzieciństwa że właśnie byłem w liceum. W pierwszej klasie.. to wtedy te obawy/obsesja nie wiem jak to nazwać że zaczelem opuszczać. Pierwszy semestr w ogóle mnie w szkole nie było. Rodzice o tym sie dopiero dowiedzieli po nowym roku. Może wtedy pewien bunt przechodziłem bo chciałem sie przepisac do zwykłej szkoły, ogolnej szkoły, z dziewczynami bo u mnie sami chłopacy chodzili, a tata nie chcial, powtarzajac że jak wybrales ta szkole to musisz do niej chodzic. Nie mozesz zmieniac zdania. A przeciez tysiace uczniow zmienia szkole. Właśnie wtedy pierwszy taki symptom byl. Ucieczka ze szkoly. Jakoś bliżej chcialbym to opisać. Jak już opisywałem wcześniej nie mam żadnych typowych napadów czy coś. Tylko mam dziwne myśli, cały czas mi sie wyduża czas w szkole. Z rana przed szkola myśle zawsze pozytywnie bede do konca siedział. Ale zawsze w połowie przychodzi kryzys i caly czas odliczam sobie do konca lekcji czas, i z tym samym skracam sobie wyklady do minimum. Czasem na myśl że mam jechać w weekend do szkoły troche mnie w brzuchu tak dziwnie gorąco sie robi, ale to trwa moment, chwila, bo staram sie wtedy nie myśleć o tym. To jedyny chyba taki motyw. NIe moge tego powstrzymać. Z ekipa też sie za bardzo nie moge zbliżyć ale myśle że to nie ten problem. Bo na codzienn jestem towarzyski. Mam duzo kolegow, kolezanek, przyjaciół i przyjaciółek. Więc chyba nie jest ze mna tak bardzo źle. Nie czuje się żebym się od nich w jakiś sposób oddalał. NIe wiem w czym problem, tata nie dawno się dowiedział że znowu opuszczam zajęcia. Wkurzył się, mama powiedziała że moge mieć depresje bo nie śpie w nocy. To prawda, mam w pewien sposób problem ze snem, ale myśle że sobie przestawiłem troche czas. Siedze do późna przy komputerze, ale za to później normalnie 7 godzin śpie i wstaje. Ale dało mi to do myślenia, czy mam depresje?. Nastepna przyczyna mojego stanu to może być to że średnio od roku paliłem marihuane. Ale od miesiaca przestałem. Powiedziałem sobie stop. I teraz praktycznie nie siegam, jestem bardzo zadowolony, całkowicie sie inaczej czuje niż wcześniej. Moje myśli są trzeźwe. I mam nadzieję że już wkrótce w ogóle nie będe po to sięgał. Wracając do rodziców, to tata mi powiedział że mnie zaprowadzi do pani psychiatry. Owszem obawiam się tej rozmowy, ale nie wiem może tutaj jakieś pomysły mi podsuniecie. Zagłebiłem się w sobie, szukam jakis przyczyn tego mojego dziwnego zachowania w szkole. Może te opuszczanie zajęć to jest przyczyną tego że nie jest to mój wymarzony kierunek ?. Ale jaki mógłby być mój wymarzony kierunek kiedy tata za Ciebie decydował całe życie. Brakuje mi właśnie tego impulsu. Może poczułbym się inaczej jakbym coś studiował co tak na prawde lubie, a lubie uprawiać sporty: piłke nożna, koszykówke, siatkówke. Może to by był mój wymarzony kierunek(?), lubiłem też w przeszłości malować. Ale architektura to też matematyka.. Cieżko mi teraz by było zmienić kierunek bo kolejny rok w plecy, a boje się że do tego dąże. Ale chciałbym robić w życiu co mi sie podoba, trudno że mało płacą nauczycielom, ale cóż zrobić .Zawsze chciałem być sportowcem, w żadnej dziedzinie mi się to nie udało, chociaż może w tym mi się uda?. Troche się rozpisałem. Dziękuje wytrwałym osobom co doczytały do tego momentu. Licze na Waszą pomoc. Bo przyjaciół mam, a mimo to nie mam odwagi im tego powiedziec, a mimo to.. Pozdrawiam.
×