Skocz do zawartości
Nerwica.com

pawel_iks

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

Treść opublikowana przez pawel_iks

  1. pawel_iks

    [Kielce] i okolice

    czesc, mieszkam w poblizu Kielc
  2. pawel_iks

    powitalny post

    Cześć, Mam na imię Paweł. Ciężko powiedzieć czy mam jakieś problemy psychiczne, bowiem nie mam zbyt wiele czasu żeby chodzić po różnych psychiatrach, psychologach... zresztą mam takie doświadczenia, że to mi nic nie pomaga i tak... jednak wiem, że się źle czuję na tym świecie. Boję się życia. Mam ciągłe wrażenie, że odstaję od ogółu i, że sobie nie poradzę kiedy nastąpi dalszy etap. A na jakim jestem etapie? Wybaczcie, ale nie chcę tutaj pisać zbyt dużo szczegółów, żeby nie być zidentyfikowanym. Mam nieco ponad 40 lat, w miarę stabilną pracę. Myślę, że moim problemem jest to, że nie umiem nawiązywać kontaktów z ludzmi... zawsze czekam żeby ktoś coś zaproponował, dotyczy to nawet mojej najblizszej rodziny... Starałem się jeszcze coś napisać, ale wciąż kasowałem... nie chcę publicznie zbyt wiele o sobie pisać.
  3. przyklady: 1) nie potrafilem wywiercic kilku dziur w suficie i zamontowac karnisza. Niby proste, ale kompletnie nie umialem tego zrobic (wiertlo natrafialo na zbrojenie w suficie), a wystarczylo skrocic wkret 2) nie potrafie naprawic swiatla w kuchni (zepsul sie jakis transformator, kupilem nowy, proby podlaczenia powodowaly wywalanie korkow w domu) 3) kompletnie nie znam sie na samochodzie, z byle czym jade do warsztatu (mam wrazenie, ze Ci mechanicy za plecami sie ze mnie zwyczajnie smieja... i slusznie w sumie) OK, zapamiętam. Facet musi: 1) być wszechwiedzący; 2) być elektrykiem; 3) być mechanikiem samochodowym. Tylko jak zrealizować te wszystkie punkty w czasie stosunkowo krótkiego życia? Może faktycznie takie sformułowanie "każdy facet powinien" jest śmieszne, ale chodziło mi o sytuację, kiedy potem ktoś daną rzecz robi zamiast mnie, a ja czuje się taki malutki i myślę sobie: co ja w zasadzie potrafię? chyba nic
  4. myslalem o tym, ale kompletnie nie wiem jak sie do tego zabrac, poza tym czy ja cokolwiek potrafie co by moglo sie sprzedac? -- 09 cze 2014, 14:19 -- Z czystej ciekawości - jakie prace domowe powinien umieć wykonać każdy facet? przyklady: 1) nie potrafilem wywiercic kilku dziur w suficie i zamontowac karnisza. Niby proste, ale kompletnie nie umialem tego zrobic (wiertlo natrafialo na zbrojenie w suficie), a wystarczylo skrocic wkret 2) nie potrafie naprawic swiatla w kuchni (zepsul sie jakis transformator, kupilem nowy, proby podlaczenia powodowaly wywalanie korkow w domu) 3) kompletnie nie znam sie na samochodzie, z byle czym jade do warsztatu (mam wrazenie, ze Ci mechanicy za plecami sie ze mnie zwyczajnie smieja... i slusznie w sumie) 4) wiele innych przykladow mojego kalectwa
  5. krótko o mnie: Mam 36 lat, mieszkam w sredniej wielkosci miescie, pracuje na uczelni (zrobilem doktorat), niebawem sie ozenie, mam wg mnie mam spore problemy ze soba. o moich problemach: Nie wiem od czego zaczac i czy bede umail w ogole to jakos sensownie opisac. Glownym moim problemem jest problem z kontaktami z ludzmi, nie mam praktycznie znajomych, poza moja przyszla zona, nie spotykam sie z nikim, tak, ze np. teraz mialem problem z tym kogo wziac za swiadka na slub. Poza tym kompletnie nie wiem co mam dalej robic ze swoim zyciem (chodzi o prace). Jestem pewien, ze nie chce pracowac tutaj gdzie obecnie (pracuje na uczelni), jednak kompletnie nie wiem co moglbym robic. Skonczylem studia na kierunku mechanika, poza tym skonczylem tez matematyke nauczycielska, jednak praca inzynierska jakos mnie nie pociaga, a na prace nauczyciela matematyki kompletnie nie mam szans. Mam jakas tam smykalke do programowania, ale kto mnie zatrudni bez studiow/doswiadczenia? chetnie bym poszedl w ktoryms kierunku zeby zmienic obecna sytuacje, ale zupelnie nie wiem, w ktora strone moglbym pojsc. Uwazam, ze kompletnie niczego nie potrafie. Prace domowe, ktore powinien umiec wykonac kazdy facet jakos mnie przerazaja. Przez to czuje sie zwyczajnie gorszy od wszystkich wokol, przez to (chyba?) unikam ludzi, nie widze miejsca dla siebie nigdzie. Moja przyszla zona, ma podobne problemy do moich, a nawet jeszcze wieksze. Boli mnie to, ze nie umiem jej pomoc, mam wrazenie, ze ja kiedys zawiode. Czesto budze sie w nocy i sobie mysle: strace robote na uczelni (to jest realne, bo kiepsko mi idzie naukowo), nie bede umial znalezc nowej, bede ja zawodzil. Cale moje zycie wygladalo tak, ze zawsze wszystko sie tak dzialo, ze wybieralem najprostsze decyzje, ktore pozwolilyby mi jakos ukryc sie przed swiatem, przed ludzmi. Tak tez bylo i z ta moja obecna praca na uczelni (zaproponowali mi studia doktoranckie, poszedlem na nie, mimo, ze po roku widzialem juz, ze to lipa jak cholera, to nadal brnalem w to). Moj doktorat to nic wielkiego, mysle, ze nikomu sie to nie przyda. Na uczelni czuje sie obco, praktycznie w ogole nie mam nikogo z kim moglbym pogadac. Czuje sie jak pasozyt tutaj, chcialbym robic cos innego. Moja wymarzona praca jest praca nauczyciela matematyki w jakims liceum (bardzo lubie matematyke, zadania z olimpiad matematycznych itd.) ale nie mam na nia szans (nauczycieli raczej sie zwalnia niz zatrudnia) albo praca programisty (ale nie wiem czego sie mam uczyc, zeby taka prace dostac). Tak czy owak tkwiac w tym miejscu, w ktorym jestem teraz bede gorzknial dalej i tracil wiare w siebie jeszcze bardziej. Tego jestem akurat pewien. Z drugiej strony: jak jakos zaczac zmieniac siebie? Ja jestem gotowy na prace nad soba, ale gdzie znalezc jakiegos nadzorce? Kolejne proby znalezienia go niestety konczyly sie porazkami. Opisze tylko dwie ostatnie: poszedlem do takiej lokalnej poradni, wtedy jeszcze mialem mysli samobojcze (zreszta i teraz sie pojawiaja), pani terapeutka powiedziala mi, ze "kiedy sie ma mysli samobojcze, to potrzebna jest pomoc i psychologa i psychiatry" i odeslala mnie do poradni przy szpitalu psychiatrycznym, gdzie powiedziano mi, ze psychoterapia jest jedynie na oddziele dziennym szpitala, a ja, ze wzgledu na prace nie dam rady tam pojsc, to... Potem poszedlem do psychiatry, ktora powiedziala, ze lekami nie moze mi pomoc i zebym poszedl do psychoterapeuty, potem poszedlem do tej samej poradni co wczesniej do kogos innego, facet moim zdaniem byl maloprofesjonalny: na to, ze chcialbym robic cos innego, powiedzial, ze popyta kolegow i moze zalatwi mi robote, polecil mi znalezc kolegow od flaszki (moze i nieglupi pomysl, ale jak to zrobic?). Teraz nie wiem gdzie isc, zeby znow sie nie zrazic do psychoterapii... Sam nie dam rady, tego jestem pewien. Moze doradca zawodowy zamiast psychoterapeuty? Nie mam pojecia...
  6. pawel_iks

    Czesc, jestem tu nowy

    Czesc wszystkim, jestem nowym uzytkownikiem tego forum. Chcialbym sie tutaj tylko przywitac, o tym co mnie gryzie itd., napisze w innym miejscu. pozdrawiam, Pawel
×