bylam w zwiazku z facetem przez 5 dlllugich lat. wszystko na pozor bylo fajnie i kolorowo.....kochalam go -wlasciwie nadal go kocham jak nikogo innego na swiecie,chociaz to on mnie zranil,to on powiedzial ze mnie nie chce,to przez niego wyplakalam morze lez (i dalej to robie).....wlasciwie bylismy fajna para-tak mi sie wydawalo,ale rok temu cos zaczelo sie zmieniac-nic mu nie pasowalo-to jak sie ubieram,jak sie zachowuje ...... moze gdybym zaczela go sluchac nasz zwiazek przetrwalby,ale jak dlugo?moze gdybym zmienila w sobie te zachowania ktore go draznily...... moze.....moze...... staralam sie robic wszystko dla niego-wlasciwie to on byl moim swiatem ,zylam dla niego...boze jest mi ciezko nie mam sly pozbierac sie i byc soba,byc osoba jaka bylam kiedys....nie potrafilam byc max szczesliwa z nim,ale bez niego trace ochote do zycia........... on zostawil mnie a ja dalej placze.....tesknie i placze ......co za pier.... koszmar!!!!