Skocz do zawartości
Nerwica.com

kubax

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kubax

  1. Mam tylko nadzieję, że nie zapisze mi tony leków bez żadnej terapii Ogólnie zobaczę co będzie po pierwszej wizycie i napisze wam tu na forum, żeby mieć pewność czy to idzie w dobrym kierunku. Te ciągłe uczucie stresu i kołatań jakby serca mnie rozbraja + do tego te myśli z którymi próbuje walczyć, a one wracają i ciągle dają mi wątpliwości a ja to analizuje i tak w kółko obym do wizyty dał radę. Ogólnie może was dziwi mój stos pytań, ale dzięki temu czuję się odrobinę lepiej -- 07 cze 2014, 16:48 -- Witam wszystkich trochę minęło od mojego ostatniego postu. Niestety nie byłem u psychiatry I to jest mój problem nie umiem się przełamać, cały czas mi się wydaje, że właśnie powinienem mieć takie myśli. I pytania a co jeśli Bóg specjalnie mi zsyła takie myśli itp. Tak abym się zastanowił nad sobą. Całe to myślenie wywołuje u mnie tylko lęk i uczucie stresu Nie wiem co już o tym wszystkim myśleć, przestałem w tym lęku mieć poczucie własnego zdania, chyba jednak spróbuję z tym psychiatrą najwyżej nie wyjdzie.
  2. Ok jestem przekonany już na wizytę. Nie dam dłużej rady z tym. Wiem, że to nie jest normalne. Idę do prywatnego psychiatry w Poznaniu. Znalazłem informacje o tej Pani w Internecie mam nadzieję, że będzie ok. Bo jeżeli ja mam takie myśli teraz to co będzie na starość. Mam tylko jeszcze pytanie odnośnie tej metody, którą podaliście ona mi taką metodę zasugeruję czy mam jej o tym powiedzieć. Chodzi mi o tą metodę poznawczą ?
  3. Mam jeszcze tylko pytanie, czy to że w takim stanie staram się mimo tych myśli przebywać jak najwięcej z ludźmi i robić w życiu to co dotychczas jest dobre ? Tzn. spróbować robić to co dotychczas robiłem
  4. OK dzięki za to, że widzę przynajmniej, że nie jestem z tym sam, że ktoś może mi pomóc. Spróbuję znaleźć dobrego psychiatrę i zobaczę co mi powie, może uda mi się pozbyć tego cholerstwa.
  5. Psychiatra z polecenia byłoby fajnie zwłaszcza taki który rozumie w czym tkwi twój problem. Jestem z Poznania nie wierzę, że nie ma tutaj dobrego psychiatry.
  6. Ok rozumiem to wszystko. Mam już tego dosyć dlatego chce z tym walczyć ponieważ wiem, że to nie jest normalne. Zwłaszcza tak natrętne. Ale mam pytanie jak wybrać dobrego psychiatrę ? Takiego który zrozumie ten problem ? Dlaczego te myśli słabną zwłaszcza wieczorem ?
  7. Mam do was pytanie czy z tego ogólnie można wyjść ? Bo nie uważam tego za normalną sytuację ? Teraz mam pytanie czy to ma być Psychiatra czy Psycholog ? Czy może obydwie opcje. Boje się o tym powiedzieć swoim rodzicom nie dlatego, że mi nie pomogą tylko dlatego, że boje się, że gdy im to opowiem to im to wskoczy do głowy i oni będą cierpieć to co ja. Tym bardziej, że widzę jak oni się cieszą wszystkim. Ta nerwica to jest jakaś masakra potrafi zniszczyć życie człowieka dogłębnie zrujnować wszystko.
  8. Witam wszystkich. Wiem, że może to jest temat jeden z wielu, a może następny taki ale chce wam napisać co mnie spotkało. W kwietniu zmarł mój dziadek, z którym byłem bardzo zżyty, razem z babcią mnie wychowywali itp. Na początku wszystko było ok rozumiałem to choć przeżywałem na swój sposób. Aż pewnego wieczoru przed weekendem majowym, zacząłem myśleć o temacie śmierci, co jest po drugiej stronie a co jeśli nie ma nic, nie ma Boga ? I wpadłem w taką paranoję i lęk, że od tego momentu cały czas myślę o śmierci normalnie nawał myśli, nie potrafię się skupić na niczym innym tylko o tym. Cały czas w głowie mam myśli przecież życie zaraz minie, już nie długo 30 potem 40 i śmierć. Do tego doszły problemy religijne oczywiście. Które mi czasami potrafią pomóc a czasami szkodzą. Mam 22 lata jestem Katolikiem, zawsze wierzyłem w Boga chodzę do Kościoła nie jestem jakimś gorliwcem pod tym względem, zwykłym człowiekiem który po prostu wierzy, mam swoje za uszami jak pewnie każdy, ale czasu nie cofnę. A tu nagle pękło wszystko jak bańka zacząłem mieć wątpliwości co do Boga, zawsze go miałem za przyjaciela za miłościwego a teraz widzę go czasami jako okrutnego. To mnie przygniata Ciągle się zastanawiam nad wszystkim czy to co robię Bóg widzi jako dobro czy zło. Nigdy nie miałem z tym problemu. A tu nagle wszystko prysło. Te ciągłe analizowanie i myślenie o śmierci, że koniec, że nic tam nie ma itp. Doprowadza mnie normalnie na skraj przepaści, mam wrażenie, że głowa mi od tego eksploduje czasami. Raz jest lepiej raz jest gorzej, ale nie umiem oderwać się od tych myśli. Wiem, że to nie jest normalne myśleć cały czas o tym, ale mam wrażenie, że te myśli zostaną mi w głowie na zawsze. Jak sobie tylko pomyśle o tym że kiedyś będę może mieć 70 lat to mnie na wymioty bierze od lęku Co wtedy będę myślał itp. Przez te natrętne myśli tracę kontakt z rzeczywistością, totalnie się zmieniłem zawsze byłem żywy uśmiechnięty teraz nie umiem się śmiać cieszyć bo cały czas w głowie mam tą myśl śmierć. Znajomi mi się pytają a tobie co jest itp. A ja nie umiem im tego powiedzieć. Przez te myśli czasami mam taki ścisk w klatce jakbym cały czas był pod wpływem stresu. Trwa to już tyle, że myślę nad wizytą u psychiatry albo u księdza jakiegoś nie wiem sam to wszystko mnie przytłacza. Można bać się śmierci ale chyba nie trzeba cały czas o tym myśleć prawda ? Co wy o tym sądzicie ? Opowiedział był coś więcej o tym wszystkim ale wydaje mi się że nie od tego jest forum. Proszę o poradę.
×