
niesmialaa9
Użytkownik-
Postów
31 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez niesmialaa9
-
@Dzitek Ale jak sobie z tym radzić? Ja zazwyczaj reaguję bez zastanowienia i dopiero po czasie (dłuższym lub krótszym) dociera do mnie, że może powinnam postąpić/odpowiedzieć inaczej. Inna sprawa, że pewnie nie dałabym rady nawet tego zrobić. A w przypadku, gdy ktoś ma do mnie o coś problem najgorsze jest to, że czasem wiem, że ta druga osoba nie ma racji, ale czuję, że nie mam siły przebicia, wolę siedzieć cicho, przyjąć całą sytuację z pokorą i dusić to w sobie, a nawet po czasie podważam swoją wiedzę, swoje zdolności, bo przecież inni znają się lepiej, a ja znowu czegoś nie ogarnęłam, nie nadaję się do tej roboty i w ogóle do tego całego życia. To wszystko mnie przytłacza, niemal na każdym kroku kwestionuję własne wybory, swoją wiedzę, kompetencje, wszystko robię źle. Tak bardzo chciałabym być pewna siebie dłużej niż tylko przez chwilę
-
Dokładnie, dobrze to ująłeś - żyję jakby dla innych, a nie dla siebie. Ja zaczęłam to dostrzegać niedawno, ale ciężko mi coś z tym zrobić, nie umiem tak po prostu powiedzieć "NIE" (bo kim ja jestem żeby się komuś sprzeciwiać?). Niedawno się komuś postawiłam (koleżanka stanęła nawet po mojej stronie) to potem i tak miałam wyrzuty, że może jednak powinnam tamto zrobić, że byłam niemiła, głupio postąpiłam, idiotka ze mnie, wszystko to na pewno moja wina. Chyba za bardzo zależy mi na tym, by inni mnie lubili
-
Cześć. Dołączę i swoje parę groszy w tym wątku. Zastanawiam się, czy i ja nie jestem w jakiejś małej części osobowością lękliwą. Odkąd pamiętam byłam cicha i nieśmiała, zawsze mi zależało na tym co powiedzą inni, boję się odezwać w większej grupie, bo jeszcze zrobię coś głupiego i wyjdę na idiotkę. Niemal nie ma dnia żebym się nie zastanawiała ze sto razy czy dobrze zrobiłam, czy dobrze odpowiedziałam, czy ktoś mnie źle nie zrozumiał, a w przypadku "większych" sytuacji potrafię się zadręczać całymi dniami, tygodniami, zaczynam wtedy mówić sama do siebie jakieś kompletne pierdoły żeby odgonić te myśli, albo włączam muzykę. Chciałabym każdemu dogodzić pod każdym względem, sama mogę iść na wiele ustępstw, byle tylko inni źle o mnie nie pomyśleli, by mnie lubili. Ponadto mam okropnie niską samoocenę, zwłaszcza, gdy ktoś mi zwróci uwagę, że zrobiłam coś źle, albo co gorsza - nakrzyczy na mnie (nawet niekoniecznie słusznie). W takich momentach mam wrażenie, że jestem gorzej niż zerem, że na nic nie zasługuje, wszystkim byłoby lepiej beze mnie, może powinnam skończyć ze sobą? Ponadto wystąpienia publiczne mnie paraliżują, przez długi czas nie potrafiłam nawet pizzy przez telefon zamówić, dopiero na studiach zaczęłam się otwierać powoli na takie rzeczy, ale i tak mam niejednokrotnie z tym problem. Ogólnie jak dotąd uważałam, że jak widać tak ma być, taka jestem i już, jedni są fajni, ładni i lubiani, a taka ja powinnam siedzieć cicho, niczym się nie narzucać, nie sprzeciwiać, nie mieć własnego zdania itp. Wybaczcie taką długą wiadomość, ale to jest zaledwie kropla tego co się dzieje w mojej głowie. Parę razy przechodziło mi przez myśl, że może by pójść do psychologa, ale odpychałam od siebie tę myśl, bo przecież co on mi powie? Że wymyślam, wszystko ze mną ok, a ja zawracam mu głowę swoimi głupotami i ogólnie żebym się ogarnęła. Ta wizja mnie przeraża
-
ale powiem szczerze, że w sumie to tęsknię za tym... nie wiem co w tym wszystkim było takiego, że na serio za tym tęsknię i chciałabym do tego wrócić... taka cholerna sprzeczność... z jednej strony się cieszę, że to już w większości za mną, ale z drugiej strony dobrze mi z tym było... :/ czuję się nienormalna w tym momencie
-
o jejku... nagle przypomniałam sobie o tym forum i tak czytam co to rok temu pisałam... na szczęście to już prawie przeszłość tzn nadal jestem strasznie nieśmiała i gdy mam gorsze dni (co zdarza się średnio raz na 2 tygodnie) to nadal mam ochotę skończyć ze sobą... jednak teraz wiem, że mam dla kogo żyć i nawet jak już planuję co i jak zrobić to w pewnym momencie uświadamiam sobie, że chyba jednak nie warto mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej :)
-
myśli samobójcze i nie tylko...
niesmialaa9 odpowiedział(a) na niesmialaa9 temat w Pozostałe zaburzenia
heh sama już nie wiem co o tym sądzić... -
myśli samobójcze i nie tylko...
niesmialaa9 odpowiedział(a) na niesmialaa9 temat w Pozostałe zaburzenia
Nathallie nie myślę źle o psychiatryku, tzn chyba, bo sama już nie wiem co mam myśleć o tym miejscu. Jednak nie potrafię zrozumieć tego jak ktoś może upozorować samobójstwo by się tam dostać. Słyszałam nieraz, że ktoś chciał się zabić po to by zwrócić na siebie uwagę, ale jak dla mnie niezrozumiała jest chęć tego, by tam się znaleźć... Wybiorę się do psychologa z pewnością, chociaż ostatnio z dnia na dzień mam coraz większe wrażenie, że to głupi pomysł, że to wszystko to jakaś ściema, że sama to sobie wymyśliłam, że to jest tylko w mojej głowie i samo przejdzie po jakimś czasie więc nie ma żadnego sensu zawracać głowy psychologowi. -
No wiem, jednak to jest silniejsze i nie zawsze da się temu przeciwstawić. Nawet jeśli choć na chwilę zaczynam myśleć pozytywnie, widzieć jakiś tam sens życia, z optymizmem patrzeć w przyszłość itp. to potem jest jeszcze gorzej. Chciałabym żeby ten optymizm był u mnie obecny ciągle, lecz nieraz nawet jak widzę osobę wiecznie uśmiechniętą, optymistyczną to mnie ten jej optymizm po prostu dołuje i zniechęca do czegokolwiek
-
Może... Co do nieśmiałości to nie potrafię nad tym pracować, np. wczoraj byłam na 18nastce kuzynki (impreza niezła w wynajętym lokalu) i wszyscy się świetnie bawili, tańczyli itp. a ja ciągle przy stole siedziałam, bo za cholere nie odważyłabym się wyjść na parkiet i zatańczyć (na początku, gdy tak wszyscy szli tańczyć to zaczęłam się okropnie trząść, bałam się, w sumie sama nie wiem czego, może tego, że jak zwykle okażę się ofiarą losu), do tego też nie potrafiłam się odezwać do innych jeśli to oni nie zaczęli, a jeśli już to rozmowa nie bardzo się kleiła, bo nie wiedziałam co mówić, by nie wyjść na głupią i się nie ośmieszyć. Może gdybym choć trochę alkoholu wypiła to bym się rozluźniła, jednak bałam się chociaż trochę wypić, może dlatego, że jeszcze nigdy nie piłam. Inni patrzyli na mnie jak na głupią: siedzi sama przy stole, z nikim nie gada, nic nie pije, nie bawi się itp. Nie nadaję się w ogóle do jakichkolwiek kontaktów z ludźmi
-
No właśnie chodzi o to, że nie mam żadnej pasji, nic mnie jakoś szczególnie nie interesuje, a jeśli coś już lubię to nie da się z tym wiązać przyszłości. Do tego jeszcze nie mam żadnego talentu, który by jakoś można wykorzystać, zawsze we wszystkim byłam przeciętna, jeśli nawet nie jedna z najgorszych
-
mmebovary dziękuję też się właśnie zastanawiam czy nie poprawiać tej matury za rok... Olmici szczerze mówiąc nie widzę siebie w żadnym zawodzie (a przepatrzyłam wszystkie możliwe kierunki studiów), nic konkretnego mnie nie interesuje. Do tego ta nieśmiałość i brak pewności siebie potęgują przeczucie, że za nic w świecie nie poradzę sobie w jakiejkolwiek pracy, nie jestem odpowiedzialną osobą, przez co opuszcza mnie ochota do życia. Tamte kierunki to wybrałam na zasadzie najlepszych z najgorszych, patrząc na to co mogę po maturze z biologii i chemii studiować, bo w sumie to nie bardzo mnie interesują, no ale musiałam coś wybrać
-
Progressive dziękuję :) też mam taką nadzieję :)
-
Nie wiem konkretnie, bardziej medyczne kierunki w stylu medycyna, analityka medyczna, farmacja czy dietetyka. Niestety wiem, że matura z biologii i chemii nie poszła mi zbyt dobrze, oczywiście musiałam spieprzyć wszystko, a żeby się dostać na taką medycynę czy farmację to trzeba mieć minimum 85%-90% z obu tych przedmiotów
-
Trochę się niby polepszyło, uświadomiłam sobie, że inni mają gorzej a dają sobie radę. Jednak patrząc na to jak mi poszły matury i jeszcze ten brak jakichkolwiek perspektyw na przyszłość sprawia, że moim największym marzeniem jest znów zejść jak najszybciej z tego świata
-
Olmici właśnie z takim zamiarem założyłam konto na tym forum, mam nadzieję, że choć trochę pomoże :)
-
Anna Maria ciekawi mnie jakie są przyczyny tego, że tak nagle jąkanie się pojawiło u nas. Ja jakieś tam metody znam, z tego co mi pani pedagog w podstawówce radziła to oddychanie przeponą (np. położenie się na łóżku, na brzuchu położyć 1-2 książki i oddychać tak, by się one unosiły i opadały) lub jak znajome babci radziły: "dmuchaj balony" tylko, że u mnie one się nie sprawdzają trochę to utrudnia człowiekowi życie więc fajnie byłoby móc się tego pozbyć. również pozdrawiam
-
hej :) czy ktoś z Was się jąka? Bo ja niestety tak. Wszystko się zaczęło w zerówce, nie wiem czemu (bo rozumiem gdyby to od urodzenia było, może jakaś wada wrodzona czy coś, ale wcześniej wszystko było jak najbardziej w porządku). W nauczaniu początkowym wysyłali mnie do psychologa i pedagoga szkolnego, później w podstawówce również mama mnie do psychologa zapisała, jednak to nic nie dało. Jąkam się do tej pory. Są okresy, gdy prawie w ogóle się nie jąkam, a są też takie, gdy nie potrafię wypowiedzieć zdania bez minimum jednego "zacięcia się". I tak w kółko się te okresy przeplatają (teraz akurat jest ten okej, gdy dość płynnie mówię ). Ale kurcze okropnie wkurzające to jest, odbiera mi to pewność siebie itp. Najdziwniejsze jest to, że nieraz wiem dobrze, na którym konkretnie słowie się zatnę i to tylko potęguje stres (zwłaszcza, gdy jest to coś ważnego, mam coś powiedzieć, zrobić publicznie to zaczynam się bardziej jąkać, trząść, mam dreszcze, oblatuje mnie zimny pot, niekiedy robię się czerwona, wstyd mi okropnie, nie mogę nad sobą zapanować) i czasami nawet dobieranie innych słów nie pomaga. Czy ktoś z Was też się jąka? Jak to u Was wygląda? Może macie tak jak ja? Znacie jakieś sposoby na złagodzenie jąkania się?
-
witaj Miss_M :) mam bardzo podobny problem. Jestem nieśmiała odkąd pamiętam, znajomi myślą, że skoro zawsze taka byłam to taka już jestem i koniec, jest git, wszystko spoko, taki mam charakter. Jednak to jest okropne a jeśli chodzi o brak zorganizowania i pewności siebie to chyba jestem mistrzem mam nadzieję, że obu nam uda się wyjść z tego upadlastudentka ciekawe te rady, chyba spróbuję je wykorzystać
-
Tak wiem, lecz to dla mnie bardzo ważne, by rodzina nic nie wiedziała, byłoby wtedy jeszcze gorzej, a teraz nie mam jak się wybrać do specjalisty w sekrecie przed nimi. Wolę poczekać te pół roku
-
bardzo się cieszę, że Ci pomogło to dzisiejsze spotkanie z nim/nią cóż, mam zamiar się wybrać, ale jeszcze nie teraz, poczekam do października, aż na studia pójdę, wyjadę z domu i rodzinka nic o tym nie będzie wiedziała
-
po przeczytaniu Twojego posta zdałam sobie sprawę, że te moje problemy (w sumie to nie wszystko tam wypisałam) to pikuś. Nie jestem dobra w dawaniu rad innym, w sumie nawet beznadziejna w tym, ale według mnie powinnaś wrócić na terapię, poszukać jakiegoś lepszego psychiatry, opowiedzieć mu, że wcześniejsze nie dawały pożądanych rezultatów, może inny spojrzy na to jakoś z innej strony, poradzi coś innego... Nie wiem, nie znam się na tym, ale ja na Twoim miejscu bym tak właśnie zrobiła :)
-
my-li-samobojcze-i-nie-tylko-t50109.html a Ciebie?
-
mam nadzieję a jak nie to zawsze można sobie maturkę napisać również za rok
-
Mam podobnie. Zero pomysłu na życie. W piątek ostatnia matura, a ja nie mam pojęcia co dalej robić. Niby po biol chemie kierunków jest cała masa, to jednak nie widzę siebie nigdzie, sądzę, że nie nadaję się do żadnego zawodu, nie mam nawet do tego chęci. Najlepiej by było właśnie, gdyby jakiś taki wielki kamień spadł na mnie. Niestety to niemożliwe. Według mnie dobrym pomysłem w takiej sytuacji byłoby udanie się do psychologa żadnej innej rady udzielić nie potrafię :/ i życzę Ci szybkiego powrotu radości z życia
-
myśli samobójcze i nie tylko...
niesmialaa9 odpowiedział(a) na niesmialaa9 temat w Pozostałe zaburzenia
white Lily, dziękuję za odpowiedź. Chyba rzeczywiście się wybiorę, ale jeszcze nie teraz, poczekam do jesieni