
KONIEC1984
Użytkownik-
Postów
140 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez KONIEC1984
-
1. Moje życie tez się posypało ja w chwili obecnej mam na swoją pracę wyje ne. a i przewalone bo umowa przez 10 lat na najniżej krajowej i teraz nawet jeśli dostane zwonienie co całę gówno bede miała na miecha tylko w sumie na hu j mi teraz potrzebne pieniądze i to wszystko
-
Jak to czyli jak się wpieprzyłam nie wiem nawet jak określić mój stan z miłości to leki mi pomogą w tym żeby nie myśleć o tym? Yep.:) ale przecież dawali mi cos i nic ciągle myślałam no teraz nie mam już nic Chodzi o to że czuję sie teraz tak Nie śpie prawie wcale jak już się położe to wstaje z poczuciem winny że moje małżeństwo rozpadło się przezemnie itd. Patrząc w przyszłość dla mnie już jej nie ma. Bobarduję męża 1000 sms o powrót itd. codziennie chociaż powiedział że już nigdy nie wróci. Nie robię z sobą nic zero higieny itd. Mój dzień jest jak dla mnie codziennym koszmarem jak już najdą mnie mysli to mam wrażenie jakbym miała zaraz oszaleć. W sumie nie myślę o niczym tylko o tym jak w tym zajeb cierpieniu jeszcze długo wytrzymam i już codziennie myslę o tym żeby to samej powstrzymać bo to nie jest do zniesienia. Chociaż idę jutro do lekarza to nie wiem czy mi wogóle da jakeś proszki przeciez w tamtym tygodniu zjadłam wszystkie próba S nieudana NIESTETY. Nie wychodzę do ludzi. Zablokowałam się na wszystkie przyjaciółki znajome itd. W domu nie rozmawiam z nikim płacze jeżeli już w tym pójdą mi jakieś łzy sama w samotności. I chociaż chcę się ratować to wiem że żadne proszki mi nie pomogą bo jak można żyć z poczuciem że straciło się coś najważniejszego z własnej winny i się tego nie odzyska. Jak można żyć w przekonaniu że się wszystkich rani. Rodzinna mówi wróć do pracy a nie będziesz siedziała i myślała ( BEZ SZANS JA WIEM SAMA PO SOBIE ŻE ŻADNA PRACA MI NIE TERAZ W GŁOWIE JAK JA SOBĄ NA CODZIEŃ NIE POTRAFIĘ SIĘ SOBĄ ZAJĄĆ) tylko że ja nie potrafię zahamować własnych myśli i jest ich tyle na raz że już zahamować ich nie mogę. Z dnia na dzień spadam coraz niżej. Straciłam nadzieję na lepsze jutro i na samą siebie. Czuję się tak jakbym musiała żyć. Czuję się jakby życie ze mnie uleciało czuję się jakby umarła a jednak dalej żyła. Na niczym mi nie zależy to tak jakbym mogła w każdej chwili umrzeć a jeszcze lepiej dla mnie jak najszybciej. Ja wiem że już nikogo nie pokocham poprostu to wiem i wiem że tak jak teraz niechce żyć bo to nie życie to ku wa koszmar jakeś piękło w którym jest coraz bardziej gorącą
-
prośba o pomoc psychologa
KONIEC1984 odpowiedział(a) na al22a temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
to psychiatra ile wkońcu dni wstecz max 3 to mam wałek -
Uwierz że lekami można zabić każde uczucie. Ja zapomniałem co to miłość, ulżyło mi. Jak to czyli jak się wpieprzyłam nie wiem nawet jak określić mój stan z miłości to leki mi pomogą w tym żeby nie myśleć o tym?
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
KONIEC1984 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
MAM OSTRY ZJAZD W DÓŁ TERAZ JEST BARDZO ŹLE A NOC JESZCZE DŁUGA I PRZEDE MNĄ MOŻE W KOŃCU DZISIAJ ODLECĘ -
Jeżeli ktoś może za bardzo pragnie miłości to ona Go omija szerokim łukiem W sumie to nie wiem co jest gorsze samotność i życie bez miłości CZY KU"WA MIŁOŚĆ ODRZUCONA I SAMOTNOŚĆ I PYTANIE JAK PRZESTAĆ KOGOŚ KOCHAĆ ? PRZECIEŻ TAK SIĘ KU WA NIE Da
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
KONIEC1984 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
KOMPLETNY ZJAZD dzień 38 jutro wizyta u psychiatry nie wiem czy jak pójdą nie zabiorą mnie od razu w kaftan Myślę se chce się ratować ale po co ja se to myślę skoro ja wiem że w moim życiu już taka opcja nie istnieję -
Przepraszam JUŻ
-
ja jestem i cieszę się że jestem bo dzięki temu mogę wydobyć z siebie przynajmniej część tego paskudztwa co mnie zabija i być może zabiję nie wiem kiedy a tu w real chociaż jest dużo ludzi wokół Mnie ja jestem sama
-
Szkoda mi cię bardzo. Jeśli chcesz zawalczyć o siebie to raczej nie unikaj psychiatry a prędzej go zmień jeśli to możliwe np pojechać do innego miasta? Czasem zdarzało mi się w przeszłości popadać w taki stan całodniowego nic nie robienia, że wszystko ci zwisa czy nawet 2-3 dniowego. Stwierdziłem jednak, że takie umartwianie się niczego nie zmieni a tylko wpędzało mnie w jeszcze gorszy stan niż przed położeniem się do łóżka na 2-3 dni i olanie wszystkiego. Zazwyczaj deprecha nie wybiera czasu ani miejsca kiedy cię dopadnie i nie poczeka, że ty masz tam jakieś inne ważne sprawy a naprawdę czujesz, że nie możesz bo jakieś myśli o czymś/kimś cię tak bardzo dobijają. Ale trzeba z tym walczyć samodzielnie lub/i z pomocą dobrego psychiatry a z początku aby jakoś stanąć na nogi to pójść do pierwszego z brzegu a potem można się przepisać. Gorzej jak nie ma cię kto zmotywować do walki o siebie, tak jak mnie motywowała rodzina, czasem dobra koleżanka czy kolega, że czułem czyjeś wsparcie i pomoc. Bez tego jest naprawdę ciężko się wygrzebać z czeluści własnej deprechy czy tam CHADu (whatever). Tzn.się ja wcale nie chce uniknąć tej wizyty u mojej Pani doktor byłam raz to ona dała mi skierowanie do szpitala w którym stawiłam się na drugi dzień z samego rana. Proponowała mi że jak tam się nie dostane a to był piątek żeby wziąść skierowanie od lekarza rodzinnego i połozy mnie na swój oddział. Potem żałowałam że nie poszłam do Niej. tzn. u mnie czas nie robienia polegał na tym że wyszłam w piątek ze szpitala przed świętami a umyłam się dopiero w wtorek. Rodzina mówi mi że to mi nic nie da tylko ja nie mogę powstrzymać tych myśli ogólnie towarzyszą mi cały czas mam brak snu od 37 dni bo od 1 kwietnia trwa cała ta moja gehhenna. Mój ojciec którego kocham ponad życie powiedział mi że nikt mi nie pomorze żaden psychiatra póki ja sobie sama nie pomogę tylko że ja już się poddałam. Rodzinna stoi za mną murem a ja załamuję się tym że nie potrafię wziąść się w garść dla nich. Dlatego w tamtym tygodniu poszłam w myśl S nie udało się ale serce osłabiło i to poważnie ciśnienie codziennie od 90-160 do 110-170 puls największy 124. Od znajomych stronie przestałam ufać komukolwiek. Najważniejsza osoba dla Mnie i ja wiem że to wszystko przez nią się dzieję nie chce mnie znać tylko on wie w jakim jestem stanie bo to jak się czuję przelewałam mu w sms-ach . Tylko że usłyszałam dzisiaj słowa u nikogo w małżeństwie nie było tak jak u nas i u nikogo nie było tak po rozstaniu to jakiś cyrk jutro jadę do szpitala bo mam tego dość czyli jestem dla niego ciężarem zaczęłam czytać o osobach które oszalały z miłości i nie wiem czy w moim przypadku tak nie jest. Nie wiem mi się wydaję że ja z tego nie wyjdę. Jeszcze nigdy nie byłam w takim stanie psychicznych którym ja sama jestem przerażona a jestem i to bardzo.
-
przykro mi ja to muszę to oglądać to ciekawe jak by wyglądało zdjęcie moje od środka? -- 07 maja 2014, 21:02 -- Dziękuje nie wiem czy to coś mi pomoże mam nadzieję że wytrzymam z moim szaleństwem do piątku Ja to bym chciała żeby Bóg zabrał mnie tak sam z tego świata bo ja już nie mam siły walczyć już coś z tym ja nie wiem nawet co to jest
-
Czy Ty się leczysz? Gdzieś napisałaś, że byłaś w szpitalu, ale z tego co czytam jest z Tobą źle. Bierzesz jakies leki? Chodzisz do psychiatry? Na psychoterapię? W chwili obecnej nie..... Byłam w psychiatryku dwa tygodnie żadnej terapii tylko prochy które nic nie pomogły Oszukałam i wyszłam przed świętami w domu męczyłam się dwa tygodnie do tamtego wtorku od rana komp filmy i prochy czyli próba S nieudana z szpitala chcieli mnie przewieść znów do tego samego miejsca powiedziałam ordynatorowi żeby ten psychiatra sam tam jechał i się leczył skończyło mi się zwolnienie nie wiem czy w poniedziałek czy wtorek praca mi zwisa i nie wiem czy jak pójdę do psychiatry to wypisze mi tyle zwolnienia wstecz bo dopiero w piątek przyjmuję Leków jak wyżej wspomniałam żadnych nie mam psychoterapii też nie w piątek idę do lekarza Czy ze mną jest źle tak nie wiem ile jeszcze czasu wytrzymam w takim stanie i nie wiem w którym momencie nie oszaleję. W tym stanie w którym się teraz znajduję nie ma jak dla Mnie żadnej wg szansy na ocalenie. Moje życie to nie życie a wegetacja której mam dosyć to jak koszmar z którego ja w żaden sposób się nie mogę wydostać. Jestem w takim stanie psychicznym że to dla mnie samej jest przerażające i nie że komuś lub sobie zrobię krzywdę tylko że oszaleję.
-
ja wiem coś o tej tragedii przezywam ją w dalszym ciągu bo próba S się nie powiodła to taki pierdolony bół nie do opisania i nie do zniesienia i ja w NIM trwam. I Modlę się do Boga żeby zabrał Mnie z tego świata
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
KONIEC1984 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
CZUJĘ SIĘ JAK MOZNA NAZWAĆ TO CZUCIEM ŻLE W SKALI - 10000000000000000000000000000000 CZUJĘ SIĘ JAKBYM ZYCIA W SOBIE NIE MIAŁA JAKBY MOJA DUSZA OD EMNIE ODESZŁA -
Co do samobójstwa jak to robic to dobrze mnie sie nie udało a serducho padło Więc mimo wszystko śmierć przyjdzie sama ale szybciej
-
Już nic tylko łzy
-
Tak walcze o swoją milość. mmmmh moj stan on sam idzie w dno Mi juz czasmi brakuję łez. amen
-
mark123, moi zeby wiedzieli wszystko a wiedzą i tak duzo to by chyba to psychiatryka mnie oddali w obawię ze sobie coś zrobie
-
white Lily, Byłam w psychaitryku ponad dwa tygodnie dostalam prochy po tygodniu w domu wziełam wszystko na raz jak to się nazywa próba S - w dupe nie udana - teraz żaluję że się obudziłam uwaga przez 15 minut czułam ulgę na serce i nawet kuzwa raz a sztucznie się usmiechnęłam . Moja gehenna trwa jebane ja wam mówię jak to się skończy kaftan i szpital psychiatryczny oddział zamknięty na milość lekarstwa nie ma tak jak na jebanego raka a ja z miłośći zeświruję jak już to się nie stało amen
-
że poszły mi łzy wkońcu to coś a nie rozwalające gowno od środka coś wydostaję się z środka BRAWO
-
prośba o pomoc psychologa
KONIEC1984 odpowiedział(a) na al22a temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
WITAM CHCIAŁABYM WIEDZIEĆ NA ILE DNI WSTECZ PSYCHIATRA MOŻE WYPISAĆ ZWOLNIENIE WSTECZ? TZN> ZWOLNIENIE SKONCZYŁO MI SIE WCZORAJ ALBO KOŃCZY DZIŚ CHODZĘ PRYWATNI A MÓJ LEKARZ PRZYJMUJE DOPIERO W WEKEND -
Przeczytałam zrozumiałam bez obaw dziękuję ze piszesz i jesteś ja chociaż się położe to i tak nie usne boje się jutra i znów tego cierpienia i fali przez którą teraz przechodze fali na której jestem i z której nie mogę zejść a tak naprawde pisze ale nie wiem już sama co czuję.
-
Nie potrafię nawet płakać nad swoim losem a wiem że jest ze mną masakra tu w realu nie potrafię nawet z nikim porozmawiać rodzina myśli że ja nadaję się jutro żeby iść do pracy rodzinna myśli że ja jestem zdrowa rodzinna myśli że ja postępuję bo tak chce rodzinna myśli że ja dam radę przejść przez to. Czy oni tego nie widzą czy oni nie chcą żeby dotarło do nich to że ja już jetem nienormalna Rodzina mówi weż się w garść idź do pracy bo nie długo i to stracisz co będziesz siedziała w domu i myslała i głupoty Ci beda przychodzić do głowy czy rodzinnna nie widzi że ja już normalnie nie funkcjonuję czy rodzinna nie widzi tego że ja już jestem chora a nie dopiero będę.
-
Mnie boli ale nie płacze czasem teraz już nie chyba odeszłam z swego ciała chyba oszalałam tylko nie wiem czy to stalo się dzisiaj czy wcześniej