terminal
-
Postów
196 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez terminal
-
-
Ja niby mam F42.0 (albo F41.0) - co wizyta to nowa diagnoza. Czyli NN albo N. lękowa więc nie wiem jak z tym dawkowaniem i stosowaniem będzie, ale staram się nie wnikać za bardzo. Raczej też dłuższe.
Hmm u mnie to teraz tak wygląda, że mam czasami z raz na tydzień powiedzmy kilkugodzinne takie jakby napady nerwico-depresji, że najpierw natrętne myśli sie pojawiaja, potem lęki z nimi związane i taki ogólnie gorszy nastrój i analiza swojego stanu, takie poczucie doła, że na pewno taki humor już bedzie cały czas i nic sie nie zmieni. Obecnie przestałem się aż tak panicznie bać różnych chorób itp. obecnie boje sie samobójstwa i wszystkich rzeczy z tym związanych, czytać, słuchać, myśleć. Podobno to tylko natręctwa więc nie przejmuje mnie to na co dzień tylko w atakach. Nic to uzbrajam sie w cierpliwość póki co i wszystkim wam życze powodzenia.
Trzymaj się i nie czytaj osób które sieja defetyzm i wszystko wiedzą lepiej, nawet od lekarzy i producentów leków
Mnie Mozarin wyleczył, jeśli będziesz chciał dowiedzieć się czegoś więcej to pytaj na prv, bo tu lepiej nic nie pisac, jakiś wyścig o to, kto ma dłuższego jest ;)
-
tylko daj sobie min. pół roku na efekty
jakby te leki dzialaly po pol roku to nie wiem kto by sie brał za leczenie nimi
Super, że u ciebie wszystko działa po tygodniu.
Ale nawet w ulotce Mozarinu czytamy: Maksymalna skuteczność leczenia osiągana jest po 3 miesiącach stosowania preparatu. O czasie stosowania preparatu zawsze decyduje lekarz, powinno ono trwać kilka miesięcy.
I jeszcze: Stosowanie preparatu powinno być kontynuowane co najmniej przez 6 miesięcy po ustąpieniu objawów depresji, aby zagwarantować trwałą reakcję na leczenie.
-
pierwsze opakowanie esci (mozarin) wybrane. jakoś takoś było. pierwszy tydzień na wprowadzeniu kiepsko, potem lepiej. dziś też (gdzieś tak ile 3-3,5 tygodnia pełnej dawki) jakiegoś doła złapałem. nie wiem nerwica depresja to chyba się mocno przeplata. agrh już miałem nadzieje, że po nerwicy ale widze trzeba sie uzbroić w cierpliwość. dawka 10 mg cały czas kontynuowana. ma być lepiej.
To super, jesteś na dobrej drodze do wyzdrowienia, tylko daj sobie min. pół roku na efekty
-
Rodzina mnie gnoi. Matka nie chce mi dać pieniędzy na powrót na studia do Warszawy, bo twierdzi, że sobie nie poradzę. Miałbym niby studiować gdzieś bliżej/w rodzinnym mieście. Super. Tylko po co chodzę do psychiatry i psychologa, skoro i tak sobie nie poradzę?
Może ona ma na myśli, że nie poradzisz sobie na studiach z dala od domu, za to blisko - tak?
-- 05 cze 2014, 19:30 --
Poza tym myslę, że warto byłoby podagać z psychoterapeutą, żeby parę minut poświęcił matce i uświadomił jej, że gadaniem: "nie dasz rady" nie pomaga.
-
Postanowienie że nie ma co jęczeć i narzekać, tylko wziąć się za siebie. Czuję to Czuję zmiany. I chcę tych zmian.
-
Lunatic
Jak czytam wypowiedzi takich osób jak Ty to wiem, na czym polega wspólny błąd ludzi bezrobotnych albo mających problemy z pracą.
Możesz sobie słuchać "jednej osoby pracującej w tej branży" i czekać na ogłoszenie na które zgłosi się 1000 osób z doświadczeniem lub jednak chodzić po aptekach i pytać o staż/pracę.
Nie ma takiej branży w której nie ceniłoby się pracownika z inicjatywą.
Ja uderzam do firm w których chcę pracować i nie czekam na ich ogłoszenie. I to działa. Ale tu potrzeba chęci.
Twoje życie potoczy się tak, jak nim pokierujesz.
-
problem jest taki ze w małych nie chca przyjmowac na staz, zreszta w ogole nie chca nigdzie przyjmowac na staz i liczba aptek nie ma nic do rzeczy bo po prostu biora ludzi po stazu ktorych nie brakuje, jakby brakowało to by nie było problemu
Rozumiem, że byłeś w każdej aptece w swoim mieście?
Jak liczba aptek może nie mieć nic do rzeczy?? Im więcej aptek - tym więcej szans na pracę.
Wyczuwam zrezygnowanie i poddanie się, a nie opieranie na faktach.
-
Lunatic, to niedobrze że liczysz tylko na leki. Licz na leki i na siebie, poszukaj pracy gdzie indziej, aptek jest pełno, na pewno coś znajdziesz. Może jakaś mała apteka?
-
bez zadnej umowy było
To dałeś się oszukać.
Następnym razem podpisuj umowę na okres próbny, a jak nie będą chcieli to dziękuj i nie pracuj. Wiadomo wtedy, że oszuści.
-
Tojaaa
Oszuści jacyś, miesiąc robiłem za darmo i na koniec nikt nic mi nie powiedział, ani słowa, widocznie potrzebowali na ten czas kogos takiego bo dwie osoby były wtedy na urlopie i brakowało do pracy, w domu mi mowia zeby to zgłosić do inspekcji pracy
Ale chyba zanim podjąłeś prace omówiłeś jakieś warunki współpracy, podpisałeś umowę na czas próbny?
-
No właśnie też się zastanawiam gdzie wszyscy pouciekali :)
Tojaaa byłas już u lekarza?
-
terminal, Sushi jeszcze przede mną.
Nie jadłeś jeszcze? :)
-
tez tak kiedys planowalem na kartkach i jedynie na tym sie konczylo
A ja dzieki takim kartkom funkcjonuję. Dokładnie jest to kalendarz i wykreślam po kolei rzeczy które zrobiłam. Czuję wtedy dobrze odwalona robotę.
A kiedy cos oleję to tak mnie to nęka że w końcu to robię więc metoda działa
-
Umówienie się na sushi z koleżanką.
-
Śmieszy mnie, jak 17-latek mówi o zmarnowanym życiu. Jakie to groteskowe i fałszywe.
Sorry ale nie mogłam się powstrzymać.
Ja mam 40 i uważam, że jeszcze trochę przede mną, że jeszcze coś mogę naprawić, o coś powalczyć.
Przed nastolatkiem, dwudziesto, trzydziesto latkiem jest całe życie. Ludzie, nie popadajcie w przesadę.
-
Mad Men od rana. Zostały mi jeszcze 2 odcinki. A później nie wiem... Bedzie patrzenie w sufit.
-
Nie wydaje mi się, aby chodziło tu o posiadanie znajomych.
W pracy mam znajomych i gdy wyjeżdżamy służbowo nie uczestniczę w imprezach. Raz próbowałam i zrezygnowałam, bo rzygac mi się chciało od pytań: uśmiechnij się! Dlaczego się nie uśmiechasz??
Kurwa! :) :) :)
Alkoholu nie piję od połowy grudnia 2011 roku, wtedy zaczęłam leczenie i wtedy znalazłam sie na etapie, na którym alkohol przynosił mi doła, a nie rozluźnienie.
Mam z kim imprezować, mam grupę znaojomych - nie oszukujmy się alkoholików - którzy chleją dzień w dzień i wydaje im się, że kilka piw codziennie i nawalenie się do upadłego w weekend to nie choroba. Byłam parę razy i wyszłam znudzona gadkami ciągle o tym samym. Ich imprezowanie trwa od łyka do łyka, tak co parę minut.
Spodobała mi sie jedna z imprez z ludźmi z którymi współpracuję od paru lat. Była to jakaś doroczna impreza z okazji rocznicy tej firmy. Była fajna muzyka jazzowa i rozmowy o filozofii, o poczuciu czasu, życiu, umieraniu - miałam świetnego rozmówcę, twórcę artystę. To była świetna rozmowa.
Niestety nie wiem czy będę miała kiedykolwiek okazję jeszcze ich spotkać.
Na ostatniej imprezie z pracy czas spędziłam patrząc z osłupieniem na ludzi "bawiących się" na dyskotece (lokal był niestety do bani)
Jakiś koleś zataczał rękoma kółka z piwem w ręku, a prowadzący co jakiś czas darł się: nie spać, skakać, zapierdalac! I wszyscy darli sie razem z nim....
Żenada.
Kolega sie nawalił ni zachowywał jak idiota, kradł wódkę ze stołu. Na palcach jednej ręki można było policzyć ludzi którzy zachowali się z klasą, ale oni szybko wyszli.
Poznałam ostatnio faceta na portalu randkowym.
Facet nie ma jedynki...
I nie potrafi się wysłowić. Ma bardzo ograniczony zasób słów.
Jak do mnie ktos pisze, to albo jest dla mnie za stary (po 50-tce) albo bez ambicji (zawodówka) albo nie potrafi nawet napisac poprawnie paru zdań, jest bez polotu (dzien bez usmiechu jest dniem straconym)
Litości...
Straciłam wiarę w życie i mieszkanie z facetem.
Czuję się wybrakowana, choć doskonale wiem, że nic mi nie brakuje.
-
Czemu ludzie są tak podli i okrutni i tak nienawidzą innych że najlepiej by ich zabili ?
taka mentalność
Ja nienawidzę, bo byłam nienawidzona jako dziecko przez rówieśników.
Odbijam piłeczkę - ale tylko wobec tych złych osób.
Z chęcią bym zabiła i siebie, bo siebie też nienawidzę.
Sure...
Nakręcajcie się obie
-
To nie tak. Nie możesz zmieścić się w spodnie, siadasz i fałda tłuszczu wylewa Ci się znad paska chociaż sie nie obżerasz. Jak mozna dobrze czuć się psychicznie gdy nie wspólgra to z ciałem?
Teraz nie czuję sie już taka opuchnięta chociaż nie mogę wiele schudnąć
-
I chciałoby się nawet czasem być takim jak oni.Też przestałam chodzić, patrzyłam na ludzi i nie rozumiałam, z czego się jarzą. Niektórym tak mało do szczęścia potrzeba. Rechoczą, piją i już. Wystarczy.Ja to dopiero będę miał okazję poznać co to prawdziwa samotność, ale chyba muszę żeby ta wegetacja mogła się kiedyś skończyć. Nie wierzę, że ktokolwiek zaakceptowałby mnie w pełni teraz, takiego jaki jestem, razem z moimi zaburzeniami, problemami emocjonalnymi. Więc pozostaje izolacja, oby nie na długo i nie na zawsze.
Mnie ktos zaakceptował, ale ja nie zaakceptowałam jego. To nie takie proste... Nie wystarczy, żeby to ktoś zaakceptował nas
-
Annie_Wilkes, wybierz się na imprezę z kimś z forum lub po prostu się z kimś spotkaj i po kłopocie
Tutaj zapewne nie chodzi o samo pójście.
Tylko o stan umysłu który nie pasuje do pojęcia "impreza".
Po co iść w miejsce gdzie się nie pasuje.
To dopiero męczarnia. Doskonale Cie rozumiem...
Też przestałam chodzić, patrzyłam na ludzi i nie rozumiałam, z czego się jarzą. Niektórym tak mało do szczęścia potrzeba. Rechoczą, piją i już. Wystarczy.
-
Tak,ale chodzi mi o MYŚLI i ewentualne WMAWIANIE sobie podnieceń przy dzieciach. Chorujesz może na OCD? Bo widzę,że nie masz o tym pojęcia...
To może się w końcu zdecyduj o co ci chodzi, bo napisałeś cytuję: "podniecenia związane z pedofilią?" a nie o WMAWIANIU sobie podnieceń przy dzieciach.
Zasadnicza różnica.
-
Też źle się dziś czuję.
-- 30 maja 2014, 15:11 --
Gdy brałam Mozarin moje emocje były pod kontrolą. Trudno było wyprowadzić mnie z równowagi, byłam opanowana, nie trzęsły mi się ręce, powieka mi by nie drgnęła nawet, gdyby ktoś strzelił osobie obok mnie w łeb.
Gdyby nie fakt, że tyłam po tym dziadostwie - żarłabym to do końca zycia!
Taka naszła mnie właśnie refleksja! O!
-
Zacząłem się coraz bardziej interesować co mi dolega i w pewnym momencie trafiłem na schozofrenię, którą sobie wkręciłem, przez co nie spałem kilka nocy bo tak się bałem. Biorę teraz leki antydepresyjne ale nei sądze zeby one mogły mi w czymś pomóc. Zamykam sięw sobie coraz bardziej, nigdzie nei wychodzę, ostatnip wyciagneli mnie na koncert to wyszedłem stamtąd po 5 minutach i zmiany nastrojów są coraz rzadsze, teraz cały czas dół, coraz częściej myślę o samobójstwie, wlasciwie w ogóle nie wychodzę z łóżka, niczym się nei interesuję, na nic nie mam sił, nie wiedzę przed sobą przyszłości a przeszłosc widzę w czarnych barwach. Wiem, że to co napisałem to jeden wielki chaos ale nei wiem jak to inaczej wyrazić. I to nie jest problem chwilowy, to się pogłębia z roku na rok, nie wyjdę z tego, totalne dno. Liczę, że ktoś cokolwiek odpisze. Za 2 tyg mam wizytę u psychiatry ale nawet nie wiem po co tam idę, nie wierzę w to wszystko, w nic już nei wierzę, rodzina próbujem i jakos pomóc ale bez skutku, przed kolegami zgrywam, że wszystko jest ok. Jestem bezradny.
1. Skoro bierzesz leki antydepresyjne to lekarz nie zdiagnozował u Ciebie schizofrenii :)
2. Jesli nie sądzisz, że leki Ci pomogą to po co je bierzesz...?
3. Równocześnie z braniem leków potrzebna jest psychoterapia; same leki to za mało.
4. Coraz częściej myślisz o samobójstwie - ile masz lat i ile czasu bierzesz leki? Na początku może tak być szczególnie u ludzi młodych.
5. Piszesz" |Nie wyjdę z tego, totalne dno" - z takim podejściem to faktycznie będzie Ci trudno Trochę wiary w siebie człowieku, skoro już podjąłeś leczenie to zrobiłeś krok w kierunku ratowania swojego życia, spójrz na to w ten sposób.
6. Po co za 2 tyg idziesz do psychiatry? Po to, żeby opowiedziec mu to, co tu napisałeś. I może dostaniesz jakis stabilizator nastroju?
Z tego co zrozumiałam jesteś na początku drogi. Cierpliwości i więcej wiary w siebie, w leki, w psychoterapie itp.
Esci spin-off
w Off-topic
Opublikowano
Ale przepraszam, kto się oburza?
Nie mierz swoją miarką...
-- 07 cze 2014, 09:57 --
Kurczę no, jak ty jesteś biedny i poszkodowany..
Wszyscy winni, tylko ty nie. Nie podpisał umowy o pracę, naraził aptekę na straty, latał do domów ludzi którym źle sprzedał leki i odkręcał pomyłki, a teraz jeszcze żali się na forum.
I jeszcze reszta mu paluszek w tyłku trzyma, że faktycznie, świnie w tej aptece.
A ja jestem przerażona, ze mogę trafić na ciebie w jakiejś aptece! Przecież ty sam sie przyznajesz, że ciągle źle leki wydawałeś, że popełniałes błędy, że jeszcze każą ci za nie placić. To jest jakaś maskara!
Moze pomyśl nad zmianą zawodu, dla dobra życia ludzi którzy idą do apteki ufając, że farmaceuta (??) wyda im właściwy lek i właściwą dawkę.
A teraz naskocz na mnie z paroma koleżkami, jak zwykle pojęcz i poużalaj się nad sobą, w końcu na tym to forum polega: albo na jęczeniu jaki świat jest niedobry albo na negowaniu lekarzy, leczenia i wymądrzaniu się na temat medycyny.
ŻENADA :)