Skocz do zawartości
Nerwica.com

BlackWitch777

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia BlackWitch777

  1. No własnie Marwil, ja mam wrażenie, że te antydepresanty to cholerstwo jakieś. Pamiętam, jak kiedyś, na początku leczenia zapisano mi Anafranil. Do dzisiaj pamiętam ten koszmar, dwa dni wytrzymałam, po jednej tabletce o przedłuzonym uwalnianiu nic nie jadłam, totalnie nic, nie spałam całą noc, wydawało mi się, że słyszę, jak za oknem faluje trawa i ogólnie słuch miałam tak wyostrzony, ze to aż wydaje sie niemozliwe. Poza tym papieros za papierosem, źrenice wielkości teczówki oka, zimne poty. Samopoczucie okropne na maxa. Od tego czasu jestem bardzo ostrożna jak chodzi o leki.
  2. INTEL1 a jak się czujesz po Lamitryginie? Długo ją bierzesz? Bo masz ją pod postem wpisaną. Ja spróbowałam, ale się zniecheciłam, może za szybko. I okropnie się bałam tych skutków ubocznych z ulotki, to niestety moja psychoza jakaś, to czytanie ulotek i strach przed skutkami ubocznymi. Poza tym jak byłam na jakichkolwiek stabilizatorach, to miałam wrażenie, że strasznie zamulają, jakoś tak stabilizują bardziej na poziomie " lekka depresja, obojetność".
  3. Asmo fajnie że piszesz i dobrze, że w domu masz wsparcie - to bardzo wazne. Jednakże ten brak ludzi, którzy zrozumieliby nasze problemy, jest porazający. Sama się czuję, jak przybysz z obcej planety...U mnie głównym problemem jest też to, że bardzo chciałabym miec taką bratnią duszę, której mogłabym opowiedzieć o wszystkim, o tych wszystkich myslach, która zrozumiałaby mnie, to co czuje i to w jaki sposób myślę. Niestety, jeżeli próbuje sie do kogoś zblizyć, zawsze kończy sie to źle - jestem zbyt przytłaczająca, więc wolę nikogo psychicznie nie gwałcić ( bo niestety tak to troche wygląda, jeżeli ktoś z naszą chorobą chce się zaprzyjaźniź ze zdrową osobą). Owszem, ludzie lubią byc ze mną, kiedy mam dobry nastrój, bo jest wesoło, tryskam optymizmem, rozkręcam zabawę. Ale potem czują się jakby wykorzystani, nie rozumieją moich zmiennych nastrojów...Dlatego mam opinię osoby dziwnej, toksycznej w relacjach z innymi niestety. Ja chciałabym się zblizyć, zjednoczyć duchowo, a nie rozmawiać o pogodzie, polityce, codzienności. To takie banalne. I takie przykre, kiedy wiem, że męczę otoczenie swoją osobą. Kiedy mam manię lub hipomanię, to jest za ostro dla innych, kiedy depresję, zbyt smutno...Chciałabym, żeby ktoś siedział razem ze mną na tym rollercoasterze...
  4. Hej marwil , wiem, wiem - nie jest łatwo. Człowiek się meczy sam ze sobą, a co dopiero inni...Widzę, że jesteś bez leków, jak sobie radzisz? Odstawiłeś tak sam z siebie, czy też ci nie słuzyły?
  5. Witam, jestem tu nowa, w sumie to mój pierwszy wpis w necie, chociaz na chad choruje chyba od zawsze, a zdiagnozowane mam od 11 lat. Wypróbowałam już chyba wszystkie możliwe leki, niestety mi nie służą, tzn. albo mam koszmarne skutki uboczne, dla mnie nie do przejścia, albo zero działania. Niestety tylko benzodiazepiny dobrze toleruję, obecnie od trzech lat Tranxene 10 mg jedna lub dwie tabletki przed południem - nie usypiają, ale paradoksalnie pomagają mi ogarnąć chaos w głowie i sprawić, żebym się do czegoś zabrała, a nie tylko rozmyślała a ogólnej beznadziejności. Tylko że mam juz dosć tego Tranxene, chciałabym po prostu móc brać jakiś antydepresant, który mnie wyleczy, pozwoli mi normalnie funkcjonować. Zazdroszczę tym z was, którzy dobrze tolerują leki i wychodzą z choroby. Ja po prostu mam juz siebie dość - nigdy nie wiem, w jakim nastroju będę następnego dnia, czy "mogę wszysystko, jest super", czy " jestem beznadziejna, wszystko niszczę". To mega męczące. Ostatnio mam dużo zmian w życiu osobistym, nie panuję przez to nad emocjami, i nawet nie mam komu się wygadać i wypłakać, bo jak sami wiecie - ludzie z chad nie maja zbyt wielu przyjaciół, a tacy przyjaciele, którzy rozumieją nasze wewnetrzne piekło, to już prawdziwa rzadkość. Dodatkowo niewykluczone są u mnie elementy osobowości typu Borderline, co znacznie pogarsza sprawę leczenia - tzn. osobowośc typu borderline była chyba ze mną zawsze, od dziecka, a chad przyplątało się jakoś w okresie dojrzewania, wtedy miałam pierwszy ogromny epizod depresyjny, a po nim epizod manii, trwający około 2 miesięcy, ale wtedy nikt nie wiedział, że coś ze mną jest nie tak. Rodzice zbagatelizowali to, bunt nastolatki, zmienne nastroje, jest po prostu trudna i niegrzeczna, to taki wiek itp itd. Do tej pory matka patrzy na mnie jak na osobę zdrową, tylko rozhisteryzowaną i złośliwą, która uprzykrza innym zycie, nie umie wziąść się w garść, a nic jej nie wychodzi z lenistwa. Do szału mnie doprowadzają teksty w stylu : Jak to, jeszcze tego nie załatwiłaś? Nie masz czasu? Przeciez cały dzień jesteś w domu? Wstań o 5-tej rano, idź na zakupy, pozałatwiaj ważne sprawy, dlaczego spisz za długo? Dlaczego za głośno mówisz? Przestań płakać, ile ty masz lat, zachowujesz się jak dziecko!!! A przecież od 11 lat chodzę do psychiatry, przeszłam kilka komisji w ZUS ( rehabilitacja), no cóż, widocznie i tak w jej oczach jestem zdrowa, tylko mam zły charakter. Fajnie poczytać, że niektórzy z was mają duże wsparcie ze strony rodziny, ja go nie mam niestety... Chciałabym z kimś popisać tu na forum, albo prywatnie, kto ma chad i czuje się samotny, moze jakoś byśmy sie zrozumieli, bo czuję, że otacza mnie taka emocjonalna pustka, nie mam nikogo, kto rozumiałby, co czuję, jak się czuję...Jeżeli ktoś ma podobne odczucia, niech się odezwie. Nie chcę się więcej rozpisywać na pierwszy raz, chociaż dużo chciałabym opowiedzieć... Pozdrawiam serdecznie
×