Skocz do zawartości
Nerwica.com

Porfiriusz

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Porfiriusz

  1. Porfiriusz, jedna noc, to zbyt mało żeby o czymś wnioskować, taka słabsza noc zdarza się i całkiem zdrowym. Ja bym na Twoim miejscu nadal brała te 7,5mg jakiś czas i zmieniła to dopiero, gdy takie nieprzespane nocy by mi się zdarzały notorycznie A czy w trakcie leczenia jest normalne, że cyklicznie przeplatają się okresy, gdy śpię rewelacyjnie (wręcz nie mogłem się dobudzić) z kilkoma dniami, kiedy następuje pogorszenie?
  2. Lekarz przepisał mi nowy lek, mirtor. Mam łykać połówki, czyli 7,5 mg. Przez 10 dni spałem super! Dzisiaj w nocy było kiepsko, tak bez przyczyny (tzn. przyczyna jakaś musi być, ale nic się w ciągu dnia u mnie nie stało).
  3. Tak, ja właśnie stawiam wyłącznie na emocje. Tylko dramat polega na tym, że wciąż nie mogę znaleźć żadnego źródła bezsenności, pomimo iż się staram wszelkimi siłami....
  4. Takiego konkretnego leczenia (bo na początku trafiałem na lekarzy, którzy nie trafiali w moje zapotrzebowania), to będzie ok. 4 miesiące. -- 23 kwi 2014, 22:17 -- P.S. Wcześniej z kolei 4 miesiące psychoterapii, ale bez wsparcia farmakologicznego. Teraz mam psychoterapię ze wsparciem lekami i uważam to za lepsze, choć wciąż się miotam...
  5. No właśnie nic. Rozwiązują enty życiowy problem, ale to nie rzutuje na problem bezsenności. Już czuję frustrację, kiedy widzę w oczach kolejnego terapeuty zdziwienie i bezradność. Chociaż może jestem nakręcony tak, że widzę bezradność, a tak naprawdę to muszę czekać dalej? Ale jestem strasznie przytłoczony. Długo miałem nadzieję i optymizm, ale nic nie rusza... Sam też nie widzę jakichś źródeł, a staram się.
  6. Higiena snu - mam wrażenie, że już jestem wyedukowany w tym na wszystkie strony, już podczas pierwszej psychoterapii. Trazodon brałem, ale na mnie działał kiepsko. Próbowałem różne, począwszy od tego świństwa nitrazepamu, który mi przepisał pierwszy lekarz, od którego szybko uciekłem. Cital najlepiej na mnie działa. Ale znów - mimo niego mam problemy... Czuję się jak w matni przez to. Przez ostatni miesiąc miałem regularny sen, przestałem się zastanawiać, czy zasnę, a tu nagle znowu pach nagle zaczęła się znowu męka. Tak bez powodu... Po prostu się kładę i nic. Nawet jak czuję senność, to mózg się nie wyłącza. Cały czas na trybie... Robiłem też ogólny stan zdrowia. Wyszło, że wszystko okej fizycznie. Tarczyca - ok...
  7. Całkowicie nagle Którejś nocy nie mogłem spać, ale pomyślałem sobie - e tam, zdarza się, obejrzę przez ten czas film, poczytam książkę, wyśpię się jutro. To była fajna noc, w ogóle się nie przejmowałem. Nadeszła druga noc, też nie spałem. Zażyłem wtedy na noc gripex, bo mnie brało przeziębienie. Ale wtedy myślałem sobie: "uhu, coś wisi w powietrzu! jakieś zmiany ciśnienia czy coś... Nic poważnego!" Po trzeciej nieprzespanej nocy zacząłem się martwić. I problem został mi do dziś. Przechodzę przez drugą psychoterapię i wciąż nie wiem, dlaczego nie mogę spać, a przecież wypruwam sobie już bebechy, żeby tylko znaleźć przyczynę. A przecież nie jestem tak totalnie głupi, żeby kompletnie nie móc znaleźć przyczyny, już od roku... Chodzę do psychiatry, dostaję cital. Ale raz mnie usypia, innym razem nie. Nigdy nie mam pewności, kiedy zasnę, a bezsenne noce pomimo zażywanego leku zdarzają mi się często... Strasznie się z tym męczę... Gdyby ktoś mógł mnie pocieszyć i powiedzieć: też miałem/miałam problem z odnalezieniem przyczyny, też się męczyłem/męczyłam z tym i wyszedłem/wyszłam z tego, że JEST NADZIEJA, to bym był przeszczęśliwy!!!!
  8. Witam wszystkich serdecznie! Chcę prosić o poradę kogoś, kto byłby życzliwy mi pomóc. Przez całe życie spałem bardzo dobrze, nie miałem żadnych problemów, a wręcz przeciwnie - lubiłem sobie zaspać na zajęcia (studiuję), albo uciąć sobie drzemkę w ciągu dnia. Było super. Ale od roku jest jakiś dramat. Zacząłem cierpieć na ciężką bezsenność, która objawia się całkowitą niezdolnością do zasypiania. Biorę leki (z różnym skutkiem, raz pomagają, za jakiś czas przestają, i znowu pomagają, i tak w kółko). Ale chodzę też na drugą z kolei psychoterapię. Problem jest taki, że nie potrafię odnaleźć źródeł tej bezsenności Rozwiązuję na terapii problem za problemem, radykalnie zmieniam nastawienie do wielu spraw życiowych. Terapia działa . Z jednym "ale": wciąż nic nie rusza z tą bezsennością! Już szukam na siłę jakichkolwiek przyczyn, no i znajduję rozmaite problemy osobowościowe, ale ciągle to samo - życiowo mi się poprawia, ale bezsenność dalej zostaje... Czy jest wśród Was ktoś, kto borykał się z tym samym problemem i znalazł rozwiązanie?
×