Witajcie.
Od około czwartej klasy podstawówki cierpię na silne bóle brzucha. Wkręcało mi się, że to rak, były wizyty u lekarzy, USG i diagnoza - zespół jelita drażliwego. Da się z tym żyć.
Z czasem do objawów doszły bóle głowy z zaburzeniem pola widzenia. Oczywiście moja pierwsza myśl - guz mózgu. Rezonans, szpital - diagnoza: migreny z aurą.
Potem zaczęło się serducho. Zacząłem odczuwać potknięcia serca, dodatkowe uderzenia, chwilowe zatrzymania, po których serce uderzało kilkukrotnie mocniej. Do tego czasem uczucie odpływania, omdlewania, zawrotów głowy, niepokoju. EKG nic nie wykazało. W końcu ostatnio dostałem Holtera, diagnoza: niewielka arytmia polegająca na dodatkowych skurczach, prawdopodobnie spowodowana nerwicą. Mam jeść magnez. Choć czasem jak trzymam rękę na pulsie to czuć jakby to nie były tylko dodatkowe skurcze ale jakaś melodyjka wygrywana przez serducho.
Ostatnio wylądowałem w szpitalu po otrzymaniu znieczulenia u stomatologa; prawdopodobna diagnoza to reakcja anafilaktyczna, mi się jednak wydaje że to był atak paniki który mnie zaatakował znienacka - uczucie odrealnienia, duszenia, zimno, przyspieszony puls, słabość. Przyjechała karetka, podali mi dożylnie Corhydron i Clemastin.
Ale to co się dzieje od miesiąca to przechodzi moje pojęcie. Podczas siedzenie czuję jakby mi coś nagle strzeliło - w głowie, w sercu, w karku, a dzisiaj w gardle - i następuje odlot. Zawroty głowy, kompletne odrealnienie, drżenia rąk, kołatania serca, panika, lęk, duszności, przekonanie o nadchodzącej śmierci, zawale, wylewie i wszystkim innym. Za pierwszym razem aż drgawek dostałem - takich jak przy wysokiej gorączce, mimo że gorączki nie było. Łykam magnez i wapń od tego czasu i do tej pory udawało mi się atak zatrzymać zanim przejdzie w dalszą fazę - oddycham krótko, płytko i spokojnie (głęboki oddech WCALE nie uspokaja, wprost przeciwnie, potęguje), spokojnie wstaje, łykam magnez i popijam wapniem. Potem przez pół godziny- godzinę jeszcze walczę i się w miarę uspokaja.
Jest coraz gorzej, bo ostatnio bałem się nawet wziąć antybiotyk a po jego zażyciu wystąpiły objawy nerwicy. Ba, rentgena się bałem nawet.
Tak to wygląda u mnie. Zapewne o czymś zapomniałem, bo właśnie mija mi atak nerwicy i trochę nie ogarniam.
Pozdrawiam.