Skocz do zawartości
Nerwica.com

angelcotka

Użytkownik
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez angelcotka

  1. Inga_beta, bo ja naprawdę uważam że psychoterapia nie działa. Każdy ma swój rozum, więc trzeba samemu CHcieć coś zmienić. ale to tylko moje zdanie.
  2. Hej wszystkim, byłam tu jakiś czas temu, jeśli ktoś czytał moje posty to się orientuje. Nie chcę się rozpisywać bo nie chce nudzić ale muszę to napisać chociaż w skrócie. Wyjechałam do niemiec dwa tygodnie temu, mieszkam tu, pracuje, żyję. Nie mogę w to uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Ja miałam zdechnąć, takie miałam plany, ale tak bardzo chciałam spróbować, czy mi się uda, że tak się stało. Na tą chwilę wiem, że wygrałam. W tej chwili czuję się szczęśliwa, WOLNA!!!!!!!!!!!! i wiem że zawdzięczam to tylko i wyłącznie sobie. Skończyłam z terapią. lekami. Teraz naprawdę uwierzyłam że można zmienić swoje życie. Teraz czuję się taka silna, to jest niesamowite uczucie.. mam w sobie teraz tyle zdrowej energii. Naprawdę, jeśli JA- ktoś tak zaburzony, totalny wrak człowieka- dałam rady to kur każdy może.
  3. śpiew to moja pasja. śpiewam od 6 roku życia.. umiem śpiewać jak farna, w.houston tzn. 'wyciągam' te góry- chociaż nikt mnie profesjonalnie nie oceniał,no w podstawówce nauczyciele mne chwalili, wybierali w przedstawieniach do różnych piosenek . moja pasja trzyma mnie przy życiu tak naprawde. jak jestem sama w domu to daje swój popis do lustra. w sumie nie wiem czemu to pisze tak bardzo tęsknie za śpiewem na scenie- ostatni raz śpiewałam w kościele w wieku 11 lat. Teraz tak sie wstydzę, że boję się śpiewać przy własnej rodzinie.. zresztą i tak słyszę tylko "nie wyj", "zamknij sie" itd . jeszcze od dwóch lat grywam na gitarze akustycznej, sama sie uczę, umiem parę piosenek, ale teraz nie mam czasu ani właśnie warunków w domu(to przede wszystkim), bo jak gram i śpiewam to wszyscy sie wkurwiają i każą mi się 'uciszyć'
  4. ale ja nie patrzę już co jest odwagą a co nie!!!!!!! widocznie ja jej nie mam i co?? uznasz mnie za słabego?? trudno. to że trzeba odwagi żeby żyć to wiem, i wierzyłam w to parę miesięcy temu.. ale mnie to już hu obchodzi czy się poddam, czy będę 'walczyć', mam to w dupie bo po śmierci NIc nie ma!! Skoro nie jest mi dane szczęśliwe życie to po hu to ciągnąć. Co mnie obchodzi że mama albo rodzina będą płakać? oni też umrą.. gleba..i tyle z nas zostanie... przecież za ileś tam lat po śmierci nikt nie będzie o nas pamiętał... w sumie czy będzie czy nie jeden hu..Jesteśmy zwierzętami no przecież ssakami nie? i czym się różnimy od zwierząt? że mamy uczucia? zwierzęta też je mają, też potrafią kochać. mamy takie same instynkty jak zwierzęta: jemy, sramy, śpimy, rzygamy, pieprzymy się, rozmnażamy, starzejemy i zdychamy. No i też się zabijamy oczywiście. Również psychicznie- o- to jest właśnie to co nas różni od zwierząt. Ja nie mogę dłużej patrzeć na ten podły świat, ciągłą pogoń za kasą, wyglądem, pozycją, przyjemnościami, seksualną przyjemnością. Ten świat jest poyebany, ludzie są gorsi niż zwierzęta. Człowiek- 'istota myśląca', a zwierzęta nie? udowodnij mi że zwierzęta nie myślą. I gdzie ten Bóg? Jeśli jest i ukochał człowieka to czemu pozwala na PIEKŁo na ziemi? Chcę zniknąć.... żałuję że się urodziłam..... Bo jeśli TAM rzeczywiście coś jest, to jak ja mam to samobójstwo popełnić? Jeśli trafię do piekła i będę się czuła WIEcznie tak jak teraz???????? -- 04 sie 2014, 22:44 -- Ramanujan, to kiedy?
  5. Dojrzewam.. do samobójstwa. Pisałam tu parę postów kilka miechów temu niektórzy z was jak je czytali to orientują się. W sumie chce tylko wylać moje żale, chociaż nie wiem po co... Aktualnie jestem po prawie 3 miesięcznej terapii grupowej w Krakowie. Nie mówię że nic mi nie dała, bo dała.. trochę.. zrozumienie, wsparcie od obcych ludzi, z niekórymi osobami naprawdę sie polubiłam.. Ale ja jestem uparta i chcę(!!!) umrzeć. Każdy dzień zbliża mnie do suicide. Zrozumiałam, że po prostu takie życie, prawo natury. Jesteśmy tylko ssakami na dwóch nogach, działającymi wg instynktów. Ludzie niczym nie różnimy się od zwierząt. Prawo przyrody: Kto silniejszy, wygrywa. Ja jestem istotą z tych słabych, pokonanych, dlatego musze odpuścić sobie życie. Bo co z tego że świadomie wiem że chcę żyć, skoro mój zakrzywiony obraz siebie, ludzi, świata, popycha mnie do dna?? Z czym ja mam kur walczyć, co mam pokonywać? Mój chory umysł jest zwrócony przeciwko mnie, chce bym umarła, próbowałam go uleczyć na licznych terapiach, ale to walka z wiatrakami. Czekam na ten moment, aż się zdecyduję skończyć ze sobą.. na razie jeszcze czekam, bo jeszcze chcę się pomęczyć, jeszcze chcę cierpieć, chcę czuć ból, ale w końcu mi się on znudzi, to kwestia czasu. Na samą myśl że to cierpienie kiedyś się skończy, że ja o tym zadecyduje, czuję ulgę.. I aż się uśmiecham bye.. powodzenia kochani
  6. jaknowonarodzona, ja od niedawna biore pernazinum razem z anafranilem, niby wszystko ok ale dostałam pokrzywki na całym ciele, nie wiem od którego leku, i czy w ogóle od leków, nie wiem co robić..
  7. biorę od pięciu dni 75 sr razem z perazinum i czuje się jak po setce... ale mam wrażenie że lek zaczyna działać. zmniejszyły się lęki, powraca powoli chęć do działania. tylko że po tym zestawie w nocy nie mogę spać, wyudzam się kilkakrotnie, a w dzień zasypiam na stojąco..
  8. angelcotka

    [Kraków]

    platek rozy, terapie indywidualne miałam ale nie u nich. 2 lata temu jak dzwoniłam to czekało się rok na lenartowicza, teraz mi powiedzieli że czeka się dwa. -- 18 kwi 2014, 22:26 -- platek rozy, a kiedy ty u nich startowałaś? -- 05 maja 2014, 16:56 -- NIE dostałam się na lenartowicza. Lekarz powiedział, że dla mnie najlepsza będzie indywidualna. Tylko kur nie mam motywacji kolejny rok spędzać na terapii, mówię mu że potrzebuję czegoś intensywnego.Na to lekarz że terapia grupowa będzie dla mnie zbyt intensywna i że przyjdę dwa razy i zrezygnuję...Czyli brak motywacji?? Wyszłam stamtąd zapłakana, dziękuję za taką pomoc...
  9. angelcotka

    [Kraków]

    eurydyka1, jutro mam drugą rozmowę z psychologiem, wlasnie też zapytam się czy mam szansę.. teoretycznie motywację mam tylko gorzej z praktyką.. nie wiem czy nie ucieknę w ostatniej chwili.. -- 16 kwi 2014, 20:18 -- platek rozy, indywidualną też mają tylko czeka się...2 lata chodziłam też już na terapię indywidualne na obu spędziłam pół roku, mi nie pomagały wiem może to za krótko.. tak się zastanawiam bo sama NAPrawdę nie daje rady.. a co jeśli mi odmówią? wtedy chyba będę musiała chyba do szpitala.. chociaż jak się sama zgłoszę to i tak pewnie trzeba czekać..
  10. angelcotka

    [Kraków]

    olcha, też wybieram się na lenartowicza na terapię byłam dziś na kolejnej konsultacji z psychologiem.. ciekawe czy się załapię.. nie rozumiem czemu jednych przyjmuja a drugich nie, co oni mają za kryteria ???????? Człowiek przychodzi chce się leczyć a tu sie trzeba ''zakwalifikować''...
  11. byłam u psychiatry i znowu mi przepisał jakieś badziewie tym razem anafranil i perazyne..jak poprosiłam o coś doraźnie to stwierdził że nie kwalifikuję się do brania benzo. na kontrolę za 3 tygodznie...i co ja teraz zrobię?
  12. izaa, troszke nie ogarniam co napisalas wybacz wolno kojarzę pojechałaś do domu rodzinnego, ale skąd uciekłaś? nie mam nikogo bliskiego z kim bym mogła jechać nawet jeśli mam jakieś koleżanki, to żadna się nie wybiera za granicę jechałabym przez polską agencję, jestem bardzo ostrożna itd.,ale właśnie cóż z tego ,że ja chce, skoro ciało i chora głowa mówi co innego podejrzewam że jeśli trafię na lek który mi pozwoli myśleć inaczej to dam radę. Ale perspektywa czekania kolejnego miesiąca (przez 3 lata brak jakiejkolwiek poprawy przy różnych)na działanie leku a i tak nie wiadomo czy zadziała.. jutro zresztą mam wizytę u psychiatry, przez nerwicę nie mogę podjąć pracy w głupim małym sklepiku(byłam wczoraj na dniu próbnym, starałam się jak mogłam, zapisywałam sobie wszystko, jednak gdy obsługiwałam kasę, robiłam ciągle proste błędy mimo, że wiedziałam jak mam ją obsługiwać, źle wydawałam czasem pieniądze, trzęsły mi się ręce.. pani która mnie szkoliła bardzo miła, wyrozumiała ale wieczorem mi podziękowała .) Cóż też bym raczej niezatrudniła osoby ciągle spiętej, wystraszonej,zachowującej się jakby miała w dupie szpilki..po prostu niezrównoważonej... napewno stwierdziła że przyszła psychiczna zła jestem okropnie mam troszke oszczędności, ale kase trzymam na leki które i tak nic nie dają nie wiem co robić mieszkam na wsi, 30 km do miasta nie mam nikogo, słyszałam że benzo jest dobre, spróbuje wysępić od lekarza jutro. Lęki=brak pracy=siedzenie w domu=większy dół jeśli mi to nie pomoże to się chyba zayebie.. boję się że bedę musiała iść do szpitala.. sorki że tak się rozpisałam...musiałam się wyżalić..... -- 13 kwi 2014, 21:00 -- izaa, troszke nie ogarniam co napisalas wybacz wolno kojarzę pojechałaś do domu rodzinnego, ale skąd uciekłaś? nie mam nikogo bliskiego z kim bym mogła jechać nawet jeśli mam jakieś koleżanki, to żadna się nie wybiera za granicę jechałabym przez polską agencję, jestem bardzo ostrożna itd.,ale właśnie cóż z tego ,że ja chce, skoro ciało i chora głowa mówi co innego podejrzewam że jeśli trafię na lek który mi pozwoli myśleć inaczej to dam radę. Ale perspektywa czekania kolejnego miesiąca (przez 3 lata brak jakiejkolwiek poprawy przy różnych)na działanie leku a i tak nie wiadomo czy zadziała.. jutro zresztą mam wizytę u psychiatry, przez nerwicę nie mogę podjąć pracy w głupim małym sklepiku(byłam wczoraj na dniu próbnym, starałam się jak mogłam, zapisywałam sobie wszystko, jednak gdy obsługiwałam kasę, robiłam ciągle proste błędy mimo, że wiedziałam jak mam ją obsługiwać, źle wydawałam czasem pieniądze, trzęsły mi się ręce.. pani która mnie szkoliła bardzo miła, wyrozumiała ale wieczorem mi podziękowała .) Cóż też bym raczej niezatrudniła osoby ciągle spiętej, wystraszonej,zachowującej się jakby miała w dupie szpilki..po prostu niezrównoważonej... napewno stwierdziła że przyszła psychiczna zła jestem okropnie mam troszke oszczędności, ale kase trzymam na leki które i tak nic nie dają nie wiem co robić mieszkam na wsi, 30 km do miasta nie mam nikogo, słyszałam że benzo jest dobre, spróbuje wysępić od lekarza jutro. Lęki=brak pracy=siedzenie w domu=większy dół jeśli mi to nie pomoże to się chyba zayebie.. boję się że bedę musiała iść do szpitala.. sorki że tak się rozpisałam...musiałam się wyżalić.....
  13. dzieki za odpowiedzi:) lucjamalik serce mi podpowiada by wiać jak najszybciej, ale rozsądek mówi, że najpierw powinnam się chociaż trochę podleczyć, odblokować, ale siedzenie na dupie mnie tak naprawde dołuje.. bardzo chce wyjechać i zacząć od nowa życie, mi się to śni po nocach, że się uwolniłam od rodzinki, jutro będę mieć 'diagnozę', dowiem sie czy 'zakwalifikowałam się' na tą terapię grupową.
  14. mam prawie 22 lata, pochodze z dysfunkcyjnej rodziny(przemoc psychiczna ze strony ojca, którą doświadczam od 9 roku życia i bezradność matki), moja nerwica zaczęła się tak naprawdę kiedy doznałam przemocy psychicznej w szkole w piątej klasie podstawówki. to było moje najbardziej traumatyczne przeżycie. Koszmary senne mam do dziś. Od tamtej pory mam poczucie życia jakby w innym świecie, poczucie bycia poniżoną, zdeptaną, bycia kimś nienormalnym.. przed tym wydarzeniem mimo mieszkania z psychopatycznym ojcem byłam wygadanym, uśmiechniętym dzieckiem, tylko to co spotkało mnie w szkole siedzi we mnie głęboko. od 19 roku życia odwiedzam psychologów,chodziłam na terapie indywidualne na każdej spędziłam pół roku bo stwierdziłam że to nie ma sensu. byłam u różnych psychiatrów, brałam kilka leków, ale NIC mi nie pomaga. Na rodzinę nie mogę liczyć siostry żyją własnym życiem nie przejmują się mną, ojciec mnie gnębi( chociaż od 3 lat prawie w ogóle się nie odzywam do niego ani on do mnie), matka jest posłuszna ojcu, jest alkoholiczką,pije od co najmniej 12 lat, próbuje to ukrywać przed nami ale każdy w domu wie że codziennie wypija piwo i troche wódki. Nie moge liczyć na rodzinę, nawet nigdy im nie mówiłam co przeżywam, bo i tak mają mnie gdzieś. Siostry mówią, że jestem głupia, zdziczała, zawsze tak mówiły, bo ja jestem inna od nich, jestem wrażliwa, neurotyczna, a one są takie gruboskórne, egoistyczne. Po liceum pracowałam przy taśmie, nie poszłam na studia bo nie miałam kasy, a i tak miałam słabe wyniki z matury, chociaż zaocznie mogłam studiować. Marzę by wyprowadzić się z domu, wyjechać do niemiec, język znam w miarę komunikatywnie. Jutro mam wizytę u psychiatry, chyba poproszę o benzodiazepiny, bo musze iść do pracy, a innej niż przy obsłudze klientów w sklepie nie znalazłam. Za 2 miesiące mam rozpocząć terapię grupową, ale nie wiem czy dam rady sie otworzyć przed grupą obcych ludzi. Tylko że to dopiero za dwa miesiące, nie wiem czy mam czekać na tą terapie i szukać pracy w polsce(jak skończę terapię która trwa 6 tygodni i tak wyjeżdżam, nie będę tu gnić) czy od razu jebnać tym wszystkim i jechać przez polską agencje która jest sprawdzona, np jako sprzątaczka? dusze sie w moim domu, przez przemoc i patologię, a studiów i pracy też nie podejmę(brak kasy na studia, brak pracy..)myślę, żeby pracując w niemczech douczyć się języka, a za kilka miesięcy podjąć tam studia i tam już zostać.. tylko czy z nerwicą, brakiem pewności siebie, brakiem wsparcia(żadnych znajomych) sobie poradze? czy to głupota teraz jechać? wiem, że w depresje wpędza mnie ta bezradność, to siedzenie w domu .. nie umiem się zdecydować.. jestem pewna że nie chcę mieszkać w tym chorym domu, chcę wjechać i żyć własnym życiem. Jak myślicie czy jechać teraz, Czy mam czekać na poprawę dzięki lekom? czy mam czekać na terapię która będzie dopiero za 2 miesiące i która trwać będzie 6 tygodni? To oczekiwanie mnie wykańcza, wątpię że mi terapia pomoże, a od siedzenia w domu wariuje..
×