Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lossy

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Lossy

  1. Na samym początku tej przypadłości się dosłownie dusiłam, nie jadłam całe dwa tygodnie. Nic. Po prostu się nie dało. No i faktycznie miałam badania krwi i wyszły fatalnie, tak więc kroplówkę juz zaliczyłam:) Potęge podswiadomości już czytałam, a dzis kupiłam sobie ksiązke Pawlikowskiej W Dzungli zycia. Uwierz mi, żę robiłam wszystko co mogłam. Na terapię chodzę regularnie raz w tygodniu, w ciągu roku opuściłam tylko jedno spotkanie. Staram się jak mogę. A pozatym mam 27 lat, więc już dbam sama o siebie:) Tak więc jem to na co mam ochotę i co sobie zrobię Mam teraz problem, bo chcemy z narzeczonym razem juz zamieszkać, ale ja sobie na dziś dzien tego nie wyobrażam, ponieważ moje jedzenie na prawde nie wygląda normalnie, chyba musiałabym się chować do kąta przy każdym wspólnym posiłku. Utrudnia mi to relacje z ludzmi na serio;/
  2. Ja uwielbiam jeść i dlatego w sumie tak się męczę. Zawsze jak jem to staram się oglądać TV albo czytać coś, ale to u mnie nie działa. Czasem mam wrażenie, że z piciem jest duzo gorzej niż z połykaniem pokarmów stałych. Np jak żuje żelka i się rozpuszcza w ustach to nie jestem w stanie normalnie go połknąć tylko minie troche czasu, aż zdecyduję się na ten ruch. Nie potrafię się juz doczekać efektów psychoterapii, takich gdzie uda mi się normalnie coś zjeść przy kimś. Póki co to sprawa wyglada tak, że zawsze mówię, ze nie jestem głodna, albo boli mnie żołądek i tak zmyslam i zmyslam, az ktoś sobie w środku mysli, że go nie lubie itp;/ Czasem jak są czyjeś urodziny to też muszę się zmusić żeby obiad zjeść, ale to wtedy kazdy mi siedzi w talerzu i pyta się czy mi nie smakuje czy co, bo kazdy juz zjadl a ja dziubam po trzy ziarnka ryżu i przeżuwam dwie minuty zanim połknę;/ To jest już coraz bardzie dołujące. Fakt, że zdarzają się momenty gdzie idzie mi to troszke lepiej i tylko takie momenty mnie motywują i wierzę, że kiedyś z tego wyjdę. Cieszę się, że znalazłam kogoś na forum kto też ma problem taki jak Ja, bo wiem, że nie jestem sama i jest mi raźniej. Męczę się z tym problemem od stycznia zeszłego roku i uwierz, że próbowałam wszystkiego co tylko mogłam. Miałam też różne tabletki od psychiatry, ale tabletki mnie tylko usypiają, anie poprawiają mojego stanu.
  3. nietypowy, Co do Twojego zdania o psychologach i psychoterapeutach to Ci powiem, że miałam takie samo zdanie jak Ty. Wydawało mi się, że jedna wizyta załatwi wszystko. Teraz chodze na terapie juz jakoś ok roku i dopiero od niedawna widzę efekty. Mam dośc nietypowy problem i trudny w leczeniu, farmakologia nie działa na mnie wcale:( A za psychoterapie płacę, ponieważ tylko 12 wizyt jest darmowych(nie wiem dlaczego, ale wolałabym nie płacić bo kosztuje mnie to 320 złotych miesiecznie). Twoje podejście do terapeuty jako do osoby, która chce sie poczuć ważna a tak na prawde nic nie robi też nie jest podejściem w którym nie można by doszukać się Twojego problemu i jego leczenia. Przemyśl decyzje jeszcze raz. Ja na dzis dzień nie znam żadnych sposobów, którymi można się wyciszać i uspokajać, ale jak takie znajde i się sprawdzą to na pewno napiszę:) Pozdrawiam
  4. Przeczytaj proszę moje posty na 12 i 13 stronie o fagofobii:) Myslę, że możemy tam przenieść temacik i konwersacje:) Pozdrawiam, Lossy
  5. Dobrze, że masz pozytywne nastawienie do tej przypadłości, poniewaz ja dziś mam zupełnie odwrotnie i dzis mi się wydaje, że się nie wylecze chyba nigdy:) Miałam akurat dziś wizyte u psychologa i niestety podczas niej, nie udało mi się dziś zajrzeć wgłąb siebie. Kiedy mi się to udaje to czuje się przez jakis czas troche lepiej. Nie rozumiem tylko tego, że jak mozna stracić odruch połykania, z którym urodziliśmy i którego nie trzeba się uczyć. Mogłabyś opisać dokładnie co czujesz kiedy połykasz? Jak długo "mielisz" w buzi jedzenie zanim cudem połkniesz?:) Ogromnie się cieszę, że znalazł się ktoś kto też ma takie problemy, ponieważ jest mi teraz duzo raźniej:) Jeszcze tylko chciałabym usłyszeć o kimś kto z tego wyszedł:) Jeśli możesz to podaj proszę swojego maila, bo nie korzystam z GG:) Pozdrawiam:)
  6. Cześć, ja równiez podpisuję się pod tematem;) Męczę się z tym od przeszło roku. Psychiatra nie bardzo pomaga,przepisuje leki przeciwdepresyjne, które nic nie pomagają. Jedynie pomagał Neurol, ale to lek uzalezniający, który po kilku latach powoduje otępienie, dlatego lekarze go nie stosują na dłuzszą metę tylko doraźnie. Chodzę na psychoterapie od prawie roku. Najpierw trafiłam na okropną babkę, zrezygnowałam po 4 razach. U kolejnej jestem już od jakiś 8 miesięcy. Powiem Wam szczerze, że po niektórych sesjach jest lepiej na ok 3-5 dni, a potem znów problem wraca. Terapeuta twierdzi, że to jest uwalnianie się od tego problemu, ale jeszcze z rok, 1,5 roku do celu może minąć. Wszystko zalezy ode mnie. Kilka razy pytałam psycholożki czy miała, znała takie przypadki jak mój, jak wyglądało leczenie, czy przebiegło pomyslnie i osoba się wyleczyła, ale babka nie chce mi udzielać informacji na ten temat. Boję się, że odpowiedz jest negatywna i dlatego unika odpowiedzi. Jest mi bardzo źle z tym problemem. Zawsze uwielbiałam jesc, a teraz muszę jakoś sobie to jedzenie jakoś dawkować;/ Nie dojadam, ciągle chce mi się jesc z tego powodu. W pracy staram się jakoś ukrywać, ale przy rodzinie jest cięzko. Niektórzy się wręcz obrażają, ze nie chcę u nich zjeść... Jakbym tylko mogła to komus powiedzieć, komuś kto by zrozumiał... Zastanawiałam się nawet ostatnio na terapii czy może komus powiedzieć, ale prawda jest taka, że nic by to nie zmieniło i juz lepiej ukrywać i czekać na efekty leczenia. Trzymam za wszystkich kciuki i pozdrawiam Jeśli ktoś chciałby porozmawiać to chętnie podam mojego maila.
×