Skocz do zawartości
Nerwica.com

amelia89

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez amelia89

  1. Witam wszystkich, kilka dni temu znalazłam tę stronę. W wątku o wyzdrowieniach przeczytałam w postach kilku osób, że to forum bardzo im pomogło. Nie zamierzam się poddać temu co mi się obecnie dzieje, dlatego postanowiłam się zarejestrować. Nie jestem w stanie powiedzieć kiedy zaczęła się moja nerwica. Przez większość życia byłam osobą nieśmiałą, więc stres przed przed różnymi życiowymi sytuacjami był raczej w granicach normalności i nigdy nie przypuszczałam, że mogę tak się popsuć. Mam 24 lata. Nadal mieszkam w domu rodzinnym, który moim zdaniem narobił mi najwięcej krzywdy. Ponad dwa lata temu, po ciężkim rozstaniu po kilkuletnim związku z chłopakiem, z którym wcale nie byłam szczęśliwa postanowiłam wziąć się z życiem za fraki i wywalczyć sobie normalność. Wiedziałam, że jeśli nie wezmę się sama za siebie to nic się nie zmieni i pójdę w schematy, które wcale mi się nie podobały. Zapisałam się na terapię dla DDA (mój ojciec jest alkoholikiem), zaczęłam uprawiać sporty, o których marzyłam, poznałam nowych świetnych znajomych, realizowałam moją największą pasję jaką są podróże, sama zarabiałam na swoje marzenia uniezależniając się od rodziców krok po kroku i jednocześnie poszukując i realizując siebie. W październiku zaczęłam drugi kierunek wyłącznie z zainteresowania (łączy się z pierwszym, który właśnie kończę) i nie wierzyłam jak wspaniale układa mi się życie. Czułam się zmęczona, ale bardzo usatysfakcjonowana. Niestety moi rodzice nie widzą we mnie zmian, wtłaczają mnie w schemat, wyżywają się na mnie na różne sposoby i bardzo pilnują, bym nadal była w roli sprawcy wszelkiego nieszczęścia w domu. Wyprowadzam się okresowo na ile mogę, ale jeszcze nie stać mnie, by zrobić to na stałe. Wszystko toczyło się powoli do celu, często w męce, ale do przodu. I nagle wchodzi ona - nerwica. Kołatanie serca, ścisk żołądka, drganie mięśni twarzy (na szczęście już przeszło), hiperwentylacja, uderzenia gorąca, czerwienienie twarzy. Do tego myśl, że w trakcie tych "ataków" (moim zdaniem to nie jest dobre określenie, atak trwa krótko, a u mnie może trwać pół dnia) domyślam się, że z boku wyglądam jak wariatka. Oczywiście towarzyszy temu ogromny lęk przed dosłownie wszystkim, lęk przed życiem. Muszę rezygnować z wyjść ze znajomymi, z randek ze świetnym facetem, ze sportów, planowania wycieczek, ze zleceń zarobkowych, bo jak w takim stanie cokolwiek ogarnę? Jeśli ciężko mi czasem rozmawiać z ludźmi nawet o pogodzie? Dlaczego do cholery czuję lęk w żołądku i klatce piersiowej rozmawiając o pogodzie?! Załamanie i pojawienie się takich objawów, gdzie już nie mogłam udawać, że nie ogranicza mi to życia nastąpiło 4 miesiące temu. Teraz już jest odrobinę lepiej, zaakceptowałam to, ograniczam aktywności, przy których lęk powala mnie na kolana. Chciałabym wrócić do normalności i uda mi się to, ale potrzebuję wiedzieć jak to zrobić. Nie bardzo mam z kim o tym porozmawiać. Jeżeli jest tu ktoś, kto chciałby wymienić się doświadczeniami, wsparciem to proszę o prywatne wiadomości. Nie mam wątpliwości, że to można zwalczyć. Myślę, że nerwica pojawia się w jakimś celu, ma nas czegoś nauczyć, może w jakiś sposób wskazać drogę. Pozdrawiam wszystkich, życzę jak najwięcej dobrym momentów i wiary w siebie.
×