Jakoś nie moge się przełamać i trudno mi napisać o tym co mnie niepokoi ale jakoś może mi się to uda. Czytałam na forum wiele historii i jakoś tak odniosłam wrażenie że mój problem w porównaniu do innych jest błachy ale może znajdzie sie ktoś kto będzie umiał mi pomóc i odpowiedziec na moje wątpliwości. Na początku napisze troszke o tym co mnie spotkało. Ponad rok temu udałam sie do lekarza rodzinnego który rozpoznał u mnie zaburzenia nerwicowe. Moje życie było wtedy okropne żyłam sobie bez celu w zasadzie określam to wegetacją byłam wiecznie zmęczona prawie nie spałam czasami udawało mi się nie płakać i straszliwie chudłam. Miałam nieudane próby samobójcze. Siedziałam całymi dniami sama w domu a jeżeli ktoś przyszedł udawałam że wszystko jest w porządku i marzyłam żeby sobie poszedł. Lekarz przepisał mi jakieś antydepresanty i leki na poprawe snu dostałam też skierowanie do psychologa ale nie skorzystałam troche teraz żałuje. Postanowiłam sama się z tego wycignąć udało mi sie po kilku miesiącach ale nie wiem czy do końca. I to jest mój problem. W zasadzie żyje teraz normalnie ale czasem to wszystko wraca co prawda na chwilke na zasadzie "jednodniowego spadku formy". Boje sie też pić alkohol bo niedawno popełniłabym samobójstwo pod jego wpływem bo poczułam bezsens taki jak dawniej nie wiem skąd to się wzięło. A do tego wydaje mi się że nie mam w sobie uczuć wszystko traktuje jakby mnie nie dotyczyło pomimo ze mnie dotyczy nie umiem inaczej tego opisać bo to jest bardzo dziwne. Może ktoś wie co się ze mną dzieje? Z góry dzięki za odpowiedzi.