Nie chcę Was zanudzać opowieściami jak zaczęła się moja "przygoda" z nerwicą. Powiem tylko że, niezły thiler powstał by na kanwie moich doswiadczeń. Swoją drogą, to cholernie niesprawiedliwe, że jedni tak łagodnie przepływają przez życie, a drugim los funduje takie "niespodzianki"
Przeszłam terapię, leczenie farmakologiczne (w toku) i myślałam, że już, już wychodzę... O jakże się myliłam!
Czy bolały Was czasem emocje? Radość, podniecenie? Wyobraźcie sobie, że idziecie na randkę, super prawda? Wychodzicie na ulicę i .... zamiast podekscytowania czujecie tylko łomot serducha, duszność, gulę w gardle i paniczny strach! Co ja wtedy robię? Wpadam do najbliższego sklepu, kupuję mineralną i sięgam po...Alprox. Często tak właśnie kończą się moje randki...w najbliższym sklepie. Jakie to żałosne.
Teraz znów udam się do mojej kochanej pani psycholog, która postawi mnie na nogi, a potem ... znów będę czekała kiedy moje emocje zaczną boleć.
Strasznego mam dzisiaj doła. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i oby emocje nigdy Was nie bolały