Skocz do zawartości
Nerwica.com

bartekTwoo

Użytkownik
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bartekTwoo

  1. Cały w tym ambaras żeby dwoje .... itd. Nie obwiniaj się, nie poniżaj i nie myśl ani nie mów o sobie źle. Dała Ci spore podstawy do zazdrości, ja też bym tak zareagowała jak Ty. Widocznie nie dojrzała do związku z Tobą. Lepiej potknąć się na progu niż wejść dalej... Przecierp ten trudny czas, to nie było to. Kochac to również szanować. Nikt z nas nie chce słuchać o byłym czy o byłej. Uważam, przynajmniej ja tak mam, że myślenie o byłym to moralna zdrada. A jak się jeszcze mówi "kocham byłego" lub coś podobnego to dla mnie nóż w plecy. Związek bez zaufania to kaplica murowana. Szanuj siebie, wtedy inni będą Cię szanować. Uwierz mi, że lepiej parę tygodni mieć doła niż parę miesięcy gehenny.
  2. wiem, że muszę działać, ale nie mam sił, wszystko mnie jakoś opuściło. Wiem, że tylko działać, działać, uciekać. Tylko siły mi gdzieś uciekły...i nie mogę sobie wybaczyć, że nie poznałam, że to gierki. -- 05 kwi 2014, 00:45 -- wiecie co robi od kilku dni? odgrzewa kotlety czyli dzwoni po swoich byłych partnerkach.Pisze do nich sms-y, rozsyła zdjęcie wnuka. -- 08 kwi 2014, 21:28 -- Nie czytacie już moich postów. Szkoda, Nie wiem co sądzić, ale od kilku dni mam w domu miodowy miesiąc. A jest to chyba wynik rozmowy, że odejdę, że chce abyśmy sprzedali mieszkanie. Wiecie co jest straszne - że rodzina jego nie wie jaki on jest naprawdę. A teraz jeszcze ze mną ta słodka gierka, inny człowiek.
  3. Jasne, że nie zamierzam żyć z nim dalej. Nie mam do niego żadnych pozytywnych uczuć, mam pretensje do siebie, że uwierzyłam, że ufałam, że wielu rzeczy nie dostrzegłam. Ukrywał do skrzętnie. Może to jakieś zboczenie zawracać kobiecie glowę wspólnym życiem a na portalach szukać dalej jakiejś kobiety, opisywać siebie w superlatywach. Może i to jakaś choroba, nie jest to już dla mnie ważne. Mam ogromny żal do siebie, że otworzyłam sie przed nim, że dałam serce na dłoni , że tyle według mnie on i jego dzieci ode mnie dostały. A zostałam tak okrutnie potraktowana. Boli mnie jego niesprawiedliwość ( jesteś ku..., zobacz na siebie jak ty wyglądasz, masz pojeb... łeb, szmata jeb... ). Jestem zwykła, przeciętna, normalna, bez roszczeń do jego finansów ( porównywalne ). Nie oczekiwałam życia na Bóg wie jakiej stopie, chciałam z nim być jak człowiek , razem się zestarzeć. A on już na przedsionku okazał się kłamcą, zadufanym w sobie człowieczkiem, z ogromnie zawyżoną samooceną. Mam do siebie żal, że nie wyczułam go, że nie podejrzewałam, że słuchałam a nie szpiegowałam. Po prostu zwyczajnie. Ta jego werbalna przemoc, kontroling to tak boli. Nie mogę nawet z sąsiadem porozmawiać, bo jest o to awantura. Dopiero teraz widzę jak nieciekawym jest człowiekiem. Opowiadał o swoich zainteresowaniach, tym mnie m.in. ujął, a ja przez 3 lata widzę jego tępy wzrok wpatrzony w telewizor, nie reprezentuje sobą nic, już teraz pewnie osądzam emocjonalnie go źle, ale nie pamiętam przez wspólne lata by choćby książkę czy gazetę przeczytał. A tak się chwalił. Wiem wiem, to ja sobie życie zawaliłam, ale od czego tu zacząć? -- 30 mar 2014, 21:06 -- Musze się wylogować, bo zagląda tu 3 raz, zaraz rozwali mnie laptopa, jak juz jednego rozwalił, bo uważa, że z kochankami napier.... na necie. Dzięki z góry za odpowiedź, przeczytam jutro. -- 30 mar 2014, 21:08 -- Przepraszam za słowa, ale to cytat - to jego słowa/
  4. Jestem dojrzałą kobietą, niezależną od niego. Mieszkanie wspólne na wspólny kredyt. Był bardzo zakochany gdy mnie na niego naciągał. Tydzień przed zamieszkaniem odkryłam jego kłamstwa, było za późno by się wycofać. Więc zaufałam, spróbowałam i prosiłam, że jeśli mu na nas zależy niech pomoże mi odbudować do niego zaufanie. z każdym miesiącem wspólnego życia było gorzej. Dziś jest już rynsztok. Nie wspomnę , że w zeszłym roku jakoś tak o tej porze wzywałam policję na interwencje, bo mnie pobił. Potem dryga szansa. minął kolejny rok - nie tylko nie ma zmian , ale jest beznadziejnie źle. Swojej rodzinie mówi na mnie nieprawdziwe rzeczy np. alkoholiczka, idiotka itp. Jestem załamana.
  5. A gdzie mam pójść? Gdzie mieszkać? A kredyt? Od czego zacząć?
  6. Tak, to nie ma sensu. Wczoraj uderzył mnie w twarz, rozciął wargę. Stosuje przemoc werbalną a teraz doszło do pobicia. Nie byłam bierna, przyznaję, broniłam się. Wałkiem do ciasta, ale na szczęście nic mu nie zrobiłam. Za to ja mam rozwalone usta. Zaczęło się od obrażania mnie, że jestem kłamcą(!) - mówiłam, że wrócę wcześniej niż zwykle, ale tak sie nie stało. Mam mamę w szpitalu, dostałam bojowe zadanie - ugotować zupę na jutro by jej przynieść. Więc musiałam odwiedzić sklep, co zajęło trochę czasu. Pojechałam też do myjni, bo zaparkowałam auto pod drzewem a ptaszki zrobiły co zrobiły. Za to miałam w domu po powrocie wyzwiska ( rynsztok), najpierw spokojnie mu tłumaczyłam żeby zrozumiał bieg wydarzeń, ale jak grochem o ścianę. Wyszliśmy z psem na spacer, na osiedlu nie szczędził obrzydliwych słów w moją stronę ( jesteś zwykła k....., kłamiesz na każdym kroku, a może widziałaś się ze swoim synalkiem Downem?). Jest zazdrosny o mojego syna od początku, bo to mądry studiujący chłopak. Mieszkał z nami, bo taka była umowa. Ale nie wytrzymał tej atmosfery. Jego syn ma problem z ćpaniem, może dlatego tak boli go mój syn. ale wracając do meritum - na osiedlu wstyd. Nijak nie szło go uspokoić. A w domu od słowa do słowa i uderzył mnie. Rano dziś w niedzielę jakiś mężczyzna dobijał się do naszego domu, pytał o niego. To nie był żaden kolega. Nie otworzyłam, powiedziałam, że zostałam w domu bez kluczy i nie mogę otworzyć. Długo ten człowiek chodził po osiedlu, patrzył po oknach. Nie wiem o co chodzi, może to był mąż jakiejś kobiety z którą pan i władca zadał się lub zamierzał się zadać. Oczywiście gdy mu o tym powiedziałam stwierdził, że kłamię i knuję intrygę, bo taki mam charakter. Jego sprawa co zrobi z tą sprawą, ja jedynie drżę teraz gdy wracam do domu, bo może mi ktoś przez niego łomot spuścić. Wiem, ze to już koniec, tylko od czego zacząć?
  7. Czy jesli ktoś kłamie świadomie bliskiej osobie to można obawiać sie, że jest to zaburzenie osobowości?
  8. Wszystko to ważne co piszecie, daje mi duuuużo do myślenia. Wybaczylibyście partnerowi kłamstwa i kłamstewka? Inwigilację i podglądanie korespondencji? Czego to jest objaw? Nigdy go nie oszukałam ani myślą ani słowem a ciągle mnie o to podejrzewa. Ja na jego brak lojalności mam tysiąc dowowód, np kobiety z Twoo odesłały mi korespondencję od niego. A on dalej mi przysięga, że z nikim nie pisała.
  9. Nie, nie pisałam, ze jakaś dziewczyna z nim wpadła. On zawsze wpadał z ukrytym przede mną adresem mailowym, choć potrafił mi w oczy przysięgi składać ( na życie wnuka, który był w drodze), że sie mylę, że mam świra z tymi podejrzeniami go o coś. Zazwyczaj wpada z kłamstwami, ja mam w ręku dowody a on robi ze mnie idiotkę i odwraca kota ogonem. Jak to wygląda? Dzisiejszy przykład: wychodzę do pracy na popołudnie, mówię o której kończę i że jeszcze muszę podjechać do mamy. Cztery razy powtarzam ( bo za żadnym razem nie zakodował ) od której do której pracuję i określam mniej więcej czas powrotu. Buźka, buźka, miłego dnia, słodzio, miodzio. Działam według tego co mówiłam: praca, mama. No i właśnie parkuję pod domem mamy i co widzę - szpiega, który śmiga mi przed samochodem, jak się nasze oczy spotkały to omal nie zemdlał. ON MNIE KONTROLUJE CZY RZECZYWIŚCIE I O KTÓREJ JADĘ DO MAMY!!! ( Każdy sądzi według siebie). Ręce mi opadły, wychodzę z samochodu, on ze swojego i jego atak na mnie, że miałam przecież jeszcze być w pracy a skłamałam i na pewno stoję tu pod domem mamy i naparzam z kimś przez telefon. Z pracy rzeczywiście wyszłam pół godziny wcześniej ( bo mogłam, taki charakter pracy). Więc już zostałam nazwana kłamcą, a jak się spytałam co on tu robi, odparł "Jadę do Lidla po batoniki do kawy dla nas" ( ma do końca miesiąca 2 zł w mieszeni, kończy się mu paliwo i Lidl nijak po drodze do domu). Zostawiłam go na jezdni z otwartą koparą, bo nie chciałam słuchać tej kolejnej ściemy. Poszłam do mamy, zrobiłam tam co miałam zrobić , wróciłam do domu i co słyszę? atak na mnie: kłamczucha, podła baba, itd. Wiecie, tego nie da się opisać. Zaatakował mnie, krzyczał a nie rozmawiał, że ulicą może sobie jeździć jaką chce itd. Powiedziałam, że tej ściemy nie kupuję, że znam go na wylot i to był kolejny jego akt kontrolowania mnie. Nie wyobrażacie sobie jakie mam jazdy w domu gdy przejeżdża tą ulicą by sprawdzić czy stoi mój samochód, a nie przyjmuje do wiadomości, że parkuję za bramą wjazdową na osiedle, bo mam pilota, A tam on już nie może zajrzeć. Jestem dla niego oszustką itd. Powoli uczę się nie słyszeć jego idiotyzmu i słów, które mijają się z prawdą. Nie wiem czy jest tak ograniczony umysłowo? ale wiem jedno - podejrzenia na mnie wynikają z jego ciągłego okłamywania mnie i kręcenia za moimi plecami. Bo stara prawda "najlepszą obroną jest atak" świetnie do niego pasuje. Teraz siedzi na kanapie jak korniszon, obrażony i pełen przekonania, że ja go dziś okłamałam. A skąd wogóle te wymysły, że naparzałam z kimś przez telefon siedząc w samochodzie? To jest jak matrix
  10. sprawdzanie korespondencji, grzebanie w telefonach, włamywanie się na gmaila - te wszystkie parszywe zachowania wprowadził on, A ja jak głupia zaczęłam robić to samo, co wlazłam to coś znalazłam. Nie robię już tego, bo po pierwsze nie mam zdrowia by przezywać to co widzę na monitorze, robię screen a on wmawia mi inną "prawdę". Więc nie grzebię, bo wstydzę się za niego. Po drugie - brzydzę się gdy pomyślę, że wdałam się w taką emocjonalną grę grzebania w osobistej korespondencji. Wcześniej tego nie znałam, nie wyobrażałam sobie, że tak można robić. To jego szkoła, wypisałam się z niej, bo mam dość dowodów na jego kłamstwa w żywe oczy bez mrugnięcia powieką, a poza tym nie chcę się przez niego zmieniać na gorsze. Wiecie co jest najgorsze? tydzień dobroci dla mnie, a tydzień knucia i wyzywania mnie, bo i tak chlapnę coś, że wiem. -- 19 mar 2014, 23:04 -- no i najważniejsze - piszesz "zapytaj go dlaczego cię zdradził?" - on uważa, że nie zdradził tylko sobie tak pisał a to nic nie znaczyło i nie znaczy. Takie pisanie i emocjonalne wiązanie się z innymi nieznanymi sobie kobietami to według niego nie zdrada. Rozumiecie? Bo ja nie
  11. też mam wrażenie, że gościu kpi sobie za naszych rad i uwag. Jest nie tylko niereformowalny , ale i niedojrzały. Jeszcze nikomu nie odpowiedział ile ma lat, a mnie ciekawość ściska. Gościu, czy Ty czasami nie robisz sobie polewki z nas? Zobacz ile osób rozsądnie Ci napisało a Ty dalej jak dziecko w piaskownicy.
  12. Ja nie rozumiem jak można kochać i tak zrobić. Ale rozumiem, że można kochać i wariować z miłości. Skoro w Twoim przypadku jest ta druga wersja - za wszelką cenę doprowadź do Waszego spotkania, niech ma dziewczyna szansę wypowiedzenia się. W zasadzie to sam nie masz pewności co do jej wyboru. Skąd wiesz, że ona się miota między Tobą a nim i jeszcze nic między nimi nie było? Jeśli rzeczywiście jest jak piszesz- takie między Wami porozumienie duszy- to walcz o nią! Diabli wiedzą czy to nie o to jej chodzi. Jak czujesz, że pragniesz jej, jeśli jesteś przekonany, że tak chce Twoje serce - walcz! Każdemu trzeba dać szansę .
  13. słuchaj! odzyskasz ją jakimś cudem, a nawet załóżmy, że wróci do Ciebie sama. Włącz wyobraźnię - jak się czujesz? ufasz jej? jak na nią patrzysz? nie masz obaw, że znowu wytnie Ci podobny numer? Masz świadomość, że takie czyny nie pozostają obojętne dla związku. W chwili, gdy ona zdecydowała już nic między Wami nie będzie takie same. Zastanów się czy oby na pewno chcesz ją odzyskać? bo co? bo kochasz? bo nie wyobrażasz sobie bez niej życia? Byłam 5 lat w takim związku, tyle, że on odchodził, bo ciągle nie wiedział czy to to jest właśnie to. Każdy powrót to krok w tył, nic już nie było takie same. Zmarnowane 5 lat. Pomęcz się teraz nim skarzesz siebie na dłuższe i bardziej bolesne męczarnie. Powodzenia i słuchaj tych którzy dobrze Ci na tym Forum radzą.
  14. Tak, każda odpowiedź mnie zastanawia. Racja, nie można dać się oszukiwać, bo nawet pozostając z nim oszukuję siebie. Tydzień normalny, tydzień piekła. Dlaczego ludzie kłamią w związkach?
  15. Dzięki za odpowiedź. Dziś w jego torbie, którą nosi do pracy znalazłam prezerwatywy. Co usłyszałam?: że to stare badziewie znalazł jak robił porządki w kartonie, i że miał wyrzucić ale nie w domu żebym nie znalazła. I po prostu zapomniał, Bardzo mnie przeprasza np. "Zdążyłaś rano kochanie do pracy?Twoje nerwy kochanie były zupełnie niepotrzebne. Moja wina, bo zapomniałem to stare wymiętolone gówno wyrzucić po porządkach w kartonie. Nie powinienem dziwić się, bo wiadomo jaki dzisiaj dzień ( trzynasty). Przysięgam na wszystko na świecie że to prawda. W przeciwnym razie nie nosiłbym tak długo tego gówna w kieszonce na wierzchu - prawda? Jest mi bardzo przykro, że przez moją głupotę zdenerwowałaś się. Czy ktoś naprawdę nam złorzeczy?" albo: "Powiedziałem Ci Kochanie całą szczerą prawdę, nic więcej w tym temacie powiedzieć nie mogę, bo wszystko Ci powiedziałem - łącznie z przeprosinami i żale, jaki mnie ogarnął że przez głupotę zdenerwowałem Ciebie. Jest mi naprawdę przykro i jeszcze raz przepraszam. Zapewniam, że nic za tym gównem nie jest ukryte, i nigdy nie będzie. To cała prawda Kochanie". "Dziś calutką Ciebie obcałuję za moją głupotę" "Kocham Ciebie całym sercem" i tak przychodzą dziś te sms-y co chwilę, od rana jak zostało wykryte to co zostało. A ja naiwna chciałam mu do do kieszonki do torby wsunąć czekoladkę-niespodziankę. I co zobaczyłam? Dwa pudełka napoczęte tego czego ze mną nie używa... Czy ja mam coś z głową., że nie potrafię mu uwierzyć? Uwierzylibyście, że to przypadek. głupi kawał od losu na trzynastego marca? Przecież w domu jest kosz, a ja po koszach nie grzebię. Pozdrawiam i piszcie do mnie, bo myślę. że zwariuję.
  16. Witam, borykam się z tym problemem od 3 lat: żyję z kłamczuchem. To dojrzały ( wiekowo) mężczyzna, pracujący, ojciec dorosłych dzieci. Nasz związek rozkwitł szybko, szybko też zamieszkaliśmy wspólnie ( z perspektywy czasu dopiero teraz zaskoczyłam, że nadzwyczaj szybko powiedział mi, że mnie kocha. Wtedy nad tym sie nie zastanawiałam). Życie wspólne stało się udręką: wielokrotnie przyłapany na kłamstwie wyzywał mnie, że mam bujną wyobraźnię i jestem "psycholką". Przykład: przez 14 miesięcy siedział na portalu Sympatia, w tym samym czasie oświadczył mi się, spędzaliśmy wiele czasu ze sobą, wiadomo jak to na początku związku słodko. Na dobranoc pisał czułe sms-y lub maile, tak pożegnawszy się ze mną przełączał się na Sympatię i czule pisał z 4 kobietami. Nie wspomnę, że będąc w niewiedzy zgodziłam się na wspólny z nim kredyt mieszkaniowy. Jak to w życiu bywa - wpadł z tą Sympatią. Potem było mnóstwo analogicznych sytuacji, Posiada cudowny dar zniekształcania moich wypowiedzi, co zmusiło mnie do nagrywania naszych rozmów o czym on nie wie. Człowiek zaczyna wierzyć drugiemu, a wątpić co sam mówił. Z natury jest ogromnym gadułą,egocentrykiem ("dobrze, że zauważyłem", "wszyscy na zebraniu słuchali się mnie", " no i miałem rację", "wszyscy mi dziękowali"). Nie jest tak do końca jak on to wszystko wypowiada, milion kłamstw mogę mu udowodnić. Ale po co? Jedynie jedno mnie nurtuje - czy tego typu zaburzenie można leczyć? Nie mam sił żyć z nim i słuchać jego kombinatorycznych wypowiedzi, głupawego sposobu myślenia niezgodnego z prawdą. Czasem mam ochotę go uderzyć. Jestem znerwicowana. itd, wiadomo: spadek samooceny, drażliwość. Dzięki za odpowiedź jeśli taka nadejdzie.
×