Skocz do zawartości
Nerwica.com

PartnerDDA

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez PartnerDDA

  1. PartnerDDA

    DDA a kłamstwa

    Witaj oklamywana, W sumie specjalnie ze względu na twój wątek zarejestrowałem się na tym forum. Jakiś czas temu zakończyłem związek z dziewczyną DDA (niecały rok temu). Znaliśmy się ok 4 lat a sam związek trwał pół roku. Zostawiłem ją, bo wyglądało to analogicznie do twojego. Nie można było jej ufać. Kłamstwa na każdym kroku. Czasami słuchałem cierpliwie jak próbuje ze mnie zrobić idiotę tymi kłamstwami i cierpliwie zadawałem kolejne pytania w celu wyjaśnienia tego co mówi (czasami jednego dnia mówiła jedno a kolejnego co innego). Wtedy albo dochodziłem do jej wyznania "bo tak czuję" co musiało zakończyć mój wywód podparty logiką, albo po kilku (czasami jednym) pytaniach zaczynała krzyczeć i wywiązywała się awantura (druga opcja była niestety najczęstsza). Brała wtedy jakieś lekarstwa na stabilizację emocji (nie pamiętam już jak się nazywały), ale niewiele pomagały.... a przynajmniej mówiła mi że brała :/ Ostatecznie doszedłem do wniosku, że swoimi wybuchami próbowała ograniczyć moje dążenie do prawdy, bo czuła że mi na niej zależy i że chcę dobra dla związku. Wywoływanie awantur temu by nie służyło. Ot jeden z wielu szantaży emocjonalnych. Zachowywała się jak bachor, który jeśli nie dostanie cukierka to będzie stroił fochy i się awanturował (czasami o bardzo błache sprawy). Moje potrzeby i obowiązki nie istniały. Egoizm i egocentryzm na całego. Z czasem cierpliwości mi ubywało i ze statecznego człowieka stałem się kłębkiem nerwów. Tak jak ze szklanką, która wypełnia się i w końcu jest pełna. Wtedy każda kolejna, choćby najmniejsza kropla powoduje przelanie się. Stopniowo zaczynałem ją nienawidzić i odczuwałem, że mi życie ucieka między palcami.... ale tkwiłem przy niej, bo ją kochałem. Starałem się jej pomóc w walce z tym, ale uczucia to kiepski doradca, a ona potrafiła człowieka momentalnie wbić czymś w ziemię....im bardziej kogoś się kocha tym bardziej ten ktoś może zranić, a ona to czasami robiła wręcz z satysfakcją :| Zaczęła używać języka rodem z rynsztoku i w awanturach nie przebierała ani w słowach ani argumentach. Stopniowo mnie wciągała na swój poziom. Tak jak pisałaś, awantury stawały się coraz paskudniejsze i coraz bardziej raniące jedną i możliwe że też drugą stronę. Nasze relacje osiągnęły dno. Ja stałem się w pewnym momencie wrakiem emocjonalnym. Były wtedy dwie drogi. Pierwsza to sprzeciwianie się tym kłamstwom i wywoływanie kolejnych wykańczających awantur (co dziwne, miałem czasami wrażenie, że po niej one spływają podczas gdy ja się wykańczam... tak jakby prowadzenie awantur było taka formalnością mającą mnie odstraszyć od walki o swoje prawa... doprowadzenie do kontroli absolutnej). Druga natomiast to bierność i popadanie w świat paranoi stworzony na kłamstwach. Doszedłem jednak do momentu, gdy powiedziałem sobie na głos to co mi dawno temu ktoś powiedział przy okazji innych wydarzeń i wryło mi się w pamięć. TO JA JESTEM NAJWAŻNIEJSZY W SWOIM ŻYCIU. Zrobiłem w tym związku dużo i powiedziałem żegnaj. Wtedy po raz pierwszy rozkleiła się chyba tak na serio(potrafiła udawać płacz w bardzo autentyczny sposób) i chyba po raz pierwszy tak na serio mówiła mi co czuje i że mnie kocha... Serce mi wtedy pękało, ale to "chyba" niestety wprowadzało za dużą niepewność, a toksyczność tego związku przekraczała wszelkie granice racjonalności. Musiałem odejść, bo moje życie pod każdym kątem zamieniało się w gruzy. Praca, znajomi, bliscy... to wszystko podupadało, przez jedną osobę myślącą wyłącznie o sobie. Osobę którą kochałem i która powinna dodawać siły, a mnie wyniszczała. To był koniec. Tobie okłamywana radzę odejść od tego człowieka póki jeszcze nie jesteś totalnym wrakiem emocjonalnym, bo gdy już nim będziesz to gwarantuję Ci, że on Cię i tak zostawi bo nie będzie mógł po tobie dalej skakać. Nie wierz w cudowne odmiany, że będzie dużo lepiej. On pływa w swoim paranoidalnym świecie kłamstw i nie chce z niego wyjść. Gdy z nim zerwiesz to nie próbuj wracać, bo będzie dużo gorzej (już to przetestowałem). Zresztą mam wrażenie, że Ty już doszłaś do wniosku o zostawieniu tego człowieka, tylko chcesz potwierdzenia kogoś z zewnątrz, kto mógłby ocenić bardziej obiektywnie sytuację.... Jestem świadomy tego, że osoby DDA były w przeszłości mocno skrzywdzone i to że są takie jakie są nie wynika z ich natury, a przejść. Nie mam zamiaru tutaj atakować ich. Niestety mało się mówi/pisze o osobach postronnych, które potrafią mocno dostać w kość od DDA... W internecie jest dużo materiałów nt samych osób DDA, a nie ma nic nt partnerów DDA, tego co oni przechodzą, jak powinni się zachowywać i jak powinni pomóc... Pisanie o tym, że mają zapewniać miłość, cierpliwość itp jest zwykłym pustosłowiem. Manipulujmy się wszyscy nawzajem, bo zawsze ktoś w jakiś sposób zawadza. Tylko czy wtedy na pewno dzięki temu będziemy szczęśliwymi egoistami ? Właśnie tak postępują osoby DDA. Jeśli coś jest nie tak to kłamią i manipulują nawet najbliższe osoby, zamiast rozmawiać i rozwiązywać problemy.... bo kłamstwo jest łatwiejsze....szybsze...mniej wymagające... tylko że ma krótkie nogi, które niosą DDA w kółko po ich szablonie zachowań. Pozdrawiam.
×