Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pięćset

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Pięćset

  1. Trauma to zbyt mocne słowo, ale przez jedną z wypowiadających się osób zostało użyte ewidentnie w sensie potocznym, dlatego nie ma sensu się zżymać. Jedno jest pewne: istnieją sytuacje nieudanej terapii, w której terapeuta nagina pacjenta pod swoją z góry ustaloną tezę (a nie odwrotnie), manipuluje wypowiedziami, omija rzeczywiste problemy a czepia się wyssanych z palca, stawia siebie w roli autorytatywnego znawcy, co siedzi w głowie pacjenta. Taka sytuacja jest trudna emocjonalnie dla pacjenta, który przecież z góry kładzie swoje zaufanie w uczciwość terapeuty. I takie sytuacje, owszem, są frustrujące a nawet w jakimś stopniu sprawiające krzywdę. Teraz jestem na terapii u innego lekarza, i jest o niebo lepiej. Wreszcie przy trudnych tematach czuję, że bolesne uczucie pochodzi z tego, że dotykam PRAWDY, a nie z tego, że jestem przytłoczony manipulacją terapeuty!
  2. Kokojoko, dziękuję za podzielenie się ze mną (z nami) swoim doświadczeniem i obserwacjami. Czuję dokładnie tak, jak Ty. essprit, to jasne, że są w nas mechanizmy obronne, ale nie można wszystkiego zwalać tylko na nie. To zabawne, ale w pewnym momencie ja tak bardzo chciałem, aby się okazało, że to tylko mój mechanizm obronny, bo bardzo chciałem jednak wierzyć, że ta terapia faktycznie działa No ale niestety: to był w 90% absurd i manipulacja. Nawet moi przyjaciele i rodzina kiedy im o tym opowiadałem namawiali mnie, żebym przerwał terapię i spróbował z kimś innym. To byłoby wtedy lepsze. Słowem: nie wszystko jest winą "wypierającego pacjenta" A wątek ten otworzyłem po to, aby mogli się odnieść Ci, którzy mieli podobne doświadczenia.
  3. Witam. Na to forum sprowadza mnie przykre doświadczenie związane z niedawno przebytą terapią grupową w ośrodku ocenianym jako dobry, a może nawet bardzo dobry. Niestety, przez cały przebieg nie potrafiłem dogadać się z terapeutami, pomimo iż bardzo chciałem. Czułem, że wielokrotnie ich interpretacje nie pasują do tego, co rzeczywiście czuję, a kiedy starałem się to wyrazić, zawsze w odpowiedzi otrzymywałem, że oni mają rację, a ja najwidoczniej uciekam od niej. Często byłem zdumiony, że przypisują mi w konkretnych sytuacjach gniew albo wzburzenie, którego wówczas nawet w najmniejszym stopniu nie odczuwałem. Brakowało mi z terapeutami kontaktu, w którym wspólnie dochodzilibyśmy do prawdy; wciąż i wciąż czułem, że interpretacje są mi narzucane „z góry”, a nawet wciskane. Czułem się, jakby mnie wplątywano w taki obraz sytuacji, do którego nie jestem przekonany, a ja nie potrafię się wyplątać, bo za każdym razem dostanę odpowiedź w stylu: „wypierasz”, „uciekasz”. Nieraz czułem nawet, że terapeuci dyskretnie manipulowali, aby potwierdziła się ich wizja. Oczywiście, nie jest tak, że z góry wszystko odrzucałem. Starałem się jakoś ich interpretacje do siebie dopasować, przemyśleć itd. Bezskutecznie, bo z czasem okazywało się, że robię to na siłę. A nieraz byłem aż w szoku, że tak można interpretować moje słowa, i to z tonem nieznoszącym sprzeciwu. Terapia się skończyła, a ja nie przepracowałem problemu, z którym przyszedłem na nią, a wręcz mam nowy: nie wiem, jak odbierać to, co wydarzyło się na tej terapii, co odbieram jako tak raniące. Chciałbym teraz podjąć nową terapię, głównie w celu przepracowania przykrych doświadczeń związanych z poprzednią terapią. Ale straciłem zaufanie do psychologów. Dlatego proszę w ramach tego forum o to, aby osoby mające podobne doświadczenia, albo wiedzące jak odbierać to moje, napisały. Dziękuję.
×