Skocz do zawartości
Nerwica.com

de.mon1914

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez de.mon1914

  1. A po jakim czasie zaczęło na Ciebie działać? Miałeś jakieś negatywne objawy i pogorszenie samopoczucia w pierwszym etapie brania? Od jutra mam zamiar zwiększyć mirtę z 30 na 45 a wenlafaksynę na 150. Warto to robić równocześnie czy stopniowo zwiększać najpierw jedno a potem po paru dniach drugie?
  2. Witajcie. Męczę się już zmianami od blisko pół roku, zacząłem od citalu potem sertralina, następnie mirtazapina a teraz w połączeniu na wenlafaksyną. Po mircie było troszkę lepiej ale ogólnie nijako.Lekarka głównie na moją sugestię połączyła mi mirtę z wenlą ale w małych dawkach. 15 mg mirty i 75 mg wenli. Czy takie połączenie ma sens w tak małych ilościach? Mirta dawała mi w miarę sen choć rano było bardzo ciężko wstać, po połączeniu z wenlafaksyną znów nasiliły się lęki, drżenia i fatalne samopoczucie tak, że musiałem ratować się lorafenem w trakcie dnia. Wczoraj zwiększyłem mirtę do 30 mg ale wenla bez zmian. Jestem ciekawy czy ktoś przechodził również na większą dawkę wenli i jakie były efekty uboczne ? Po sertralinie miałem obawy co do SSRI bo czułem się fatalnie przez cały czas brania (około 1,5 miesiąca). Po tych 10 dniach połączenia mirty z wenlą jakoś nie rzuca mnie na kolana ale może jeszcze warto poczekać i zwiększyć dawki?
  3. Na citalu zero efektów ale może za krótko brałem i zbyt mała dawka. Ale sertralina powinna być lepsza, bo wykazuje też działania przeciwlękowe a takie stany pojawiają się u mnie nagminnie. Poczekam do następnej wizyty jeśli będzie trzeba pewnie trzeba będzie jeszcze zwiększyć na 150mg. Pożyjemy, zobaczymy :) Chociaż takie życie sprawia jednak mały delikatnie mówiąc dyskomfort
  4. zacząłem w grudniu od Citalu 20 mg ale przez miesiąc brania zero efektów, od stycznia asentre najpierw 50tka a od 8 dni 100 mg. A wieczorkami 2/3 trazadonu - tritico na spanie. Starcza mi raptem na 5 góra 6 godzin snu a rano dętka...
  5. witam wszystkich znerwicowanych i pogrążonych w depresji. Jeszcze do niedawna nie wiedziałem, że to taka paskudna przypadłość... dopóki samemu się tego nie doświadczy nie sposób tego zrozumieć. Dziś lekarz powiedział mi, że wszystko jest do uleczenia i nastawienia na właściwe tory.. Czy aby na pewno? Jak do tej pory a walczy już z tym od ponad 2 miesięcy mam wrażenie, że jest coraz gorzej a nie lepiej. Łapiduchy mają przekonanie do farmakologii ale ona coś długo nie chce zadziałać...
×