Skocz do zawartości
Nerwica.com

MistyDay

Użytkownik
  • Postów

    92
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez MistyDay

  1. Moze u psychologa szkolnego Wysłane z mojego iPhone przez Tapatalk
  2. Dopóki "borderzy" bedą diagnozować sie sami, na pewno nie zyskają odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Ktoś kto twierdzi ze cierpi a nie chce sobie pomoc, moim zdaniem sam sie pogrąża i odnajduje przyjemność w tym cierpieniu . Wysłane z mojego iPhone przez Tapatalk
  3. U mnie zdiagnozowano osobowość chwiejna emocjonalnie z cechami borderline plus zaburzenia dysocjacyjne. Od miesięcy uczęszczam na psychoanalizę i biorę rożne leki. Nie widzę poprawy . Wysłane z mojego iPhone przez Tapatalk
  4. Wenlafaksyne znosiłem strasznie głownie uporczywe było potworne pocenie sie w nocy. A co do drzenia rak - po lerivonie podawanym w szpitalu i wielu innych lekach tak sie telepalam ze nie byłam w stanie utrzymać widelca. Potem miałam zespół odstawienny to był koszmar Wysłane z mojego iPhone przez Tapatalk
  5. U mnie zaburzenia z pogranicza i zaburzenia dysocjacyjne. Do tego napady lęku i obsesyjnie myśli. Wysłane z mojego iPhone przez Tapatalk
  6. Biorę Citronil 20mg rano od około miesiąca. Nie czuję się lepiej, przez pierwsze dwa i pół tygodnia było wręcz dużo gorzej niż na początku - lek potęgował moją agresję tak, że nie dało się nad nią panować. Teraz jest nijak. Albo mam obsesyjne myśli jak kiedyś, albo nie myślę o niczym. Rano często boli mnie głowa. Skutków ubocznych nie miałam żadnych, ale może to kwestia mojej dużej tolerancji dla różnych leków. Na samym początku brałam Setaloft, przez jakiś czas było w miarę ok, później przestał zupełnie działać. Dostałam Efectin (wenlafaksyna), po którym czułam się fatalnie + potwornie się pociłam w nocy. No i właśnie miesiąc temu został zmieniony na Citronil. Na noc biorę Ketrel. Mam już dosyć tego, że nic nie działa tak, jakbym tego chciała. Ciekawa jestem, na jakie objawy Wam przepisano ten lek?
  7. Byłam raz w szpitalu po powtarzających sie próbach samobójczych , jednak moze wtedy byłam zbyt młoda. Na wypisie miałam napisane "reakcja dysforyczna" ale tam nikt ze mną nie rozmawiał ani nie było żadnej terapii tylko leki po których pózniej miałam zespół odstawienny. W stosunku do obcych ludzi rzadko jestem agresywna najwiecej emocji wzbudzają najbliżsi niestety i to oni najbardziej obrywają. Z wieloma ludźmi z borderline mam wiele wspólnego i rozumiem co czuja - z niektórymi nie da sie mnie porównać. Dlatego tez zauważyłam to co mówił mi lekarz - nie da sie postawić wszystkich ludzi z tym zaburzeniem w rzadku i leczyć tak samo. Teraz czuje sie trochę lepiej byc moze dzieki nowemu lekowi jednak ciagle wiem, ze to co jest w środku jest tam i czeka przytlumione. I tylko terapia moze tu pomoc, leki to jedynie ulga w objawach. Przykładowo zawsze miałam ogromny problem z przeszłością moich partnerów. Teraz mam wspaniałego męża a jednak od początku wszystko wracało ze zdwojoną siłą. Mimo ze miałam więcej partnerów ze uprzedze pytanie, dużo większe doświadczenie. Logika logika, a jednak jak mówi moja terapeutka - jestem czasem taka mała dziewczynka. I widać dopiero teraz trafiłam na zrozumienie i uzyskuje pomoc. Mimo ze walczyć ze swoją głowa muszę ja :) Wysłane z mojego iPhone przez Tapatalk
  8. Dzięki za odpowiedzi :) Dużo książek przeczytałam i zrozumiałam, że każda osoba z tym zaburzeniem jest inna i ma inne lęki i problemy. Z jednej strony myślę, że to dobrze że nie wpychają mnie w ramki, innym razem czuję się oszukana. Ciekawi mnie tylko, skąd niby bierze się tyle osób "zdiagnozowanych", które spotykam na innych forach. Zastanawiam się, kto im to powiedział i na jakiej podstawie, bo z tego co wiem jest właśnie tak jak mówicie - stawia się bardziej na dopasowanie indywidualne leków i terapii, niż wpisywanie numerka. Oczywiście pomijam tych, którzy sami wpisali się w ramkę czytając właśnie wikipedię itp, a mają np. 16 lat. Wiem, że jeśli lekarz zdiagnozował u mnie osobowość chwiejną emocjonalnie (w stanach Borderline Personality Disorder równa się Emotionally Unstable Personality Disorder) z takimi a nie innymi cechami i nie zaprzeczył, że to borderline, tylko właśnie starał ukazać się to w innym świetle - jest profesjonalny. Kiedyś, gdy pytałam go o socjopatię kategorycznie zaprzeczył. Moja terapeutka po tym, jak przekazałam jej tą diagnozę również jej nie zaprzeczyła - wie, że czytam, że dowiaduję się nowych rzeczy o tym zaburzeniu i próbuję odnaleźć w nim siebie. A im więcej czytam, tym bardziej nie dziwię się, że lekarze nie szastają tym terminem. Jednak jakieś wątpliwości czasem przychodzą, dlatego też napisałam i tutaj - skłoniła mnie do tego odpowiedź na to samo pytanie internetowego psychiatry, który stwierdził, że mój lekarz unika wystawienia diagnozy... Tak więc pomyślałam, że zasięgnę porady gdzieś jeszcze. Po prostu dziwi mnie, skąd tyle "zdiagnozowanych" borderów, jacy psychiatrzy stwierdzili u nich to zaburzenie. Bo nie sądzę, żeby psycholog mógł stawiać taką diagnozę, a chyba i takie przypadki obiły mi się o uszy.
  9. Witam, po kilku miesiącach leczenia i terapii psychoanalitycznej, na moje pytanie czy możliwe, że cierpię na zaburzenia osobowości z pogranicza lekarz odpowiedział, że z pewnością posiadam osobowość chwiejną emocjonalnie z cechami borderline oraz zaburzenia dysocjacyjne. Zaznaczył jednak, że jest to pojęcie szufladkujące daną osobę, a on stara się tego unikać. Czuję się ignorowana i lekceważona tym, że psychiatra mimo moich nalegań nie chce wystawić mi diagnozy. Czasem mam wrażenie, że coś przede mną ukrywa. Psychoanalityk również nie mówi wprost i nie komentuje tej niejednoznacznej diagnozy. Zastanawiam się, czy warto udać się do innego psychiatry... dlaczego nikt nie próbuje przeprowadzić testów psychologicznych, wszyscy mówią, że tu nie chodzi o diagnozę, tylko o to co mi pomaga i jak się czuję. Czuję się fatalnie. Aktualnie biorę Citronil i Ketrel, przepisane przez psychiatrę. Mam już dość ciągłego zmieniania leków, chcę wiedzieć, co mi jest. Czasami zazdroszczę ludziom, którzy mają papierek z "katalogowym" numerem swojej choroby/zaburzenia... Wtedy przynajmniej wiadomo, czego można się spodziewać. U mnie tak przedstawiona "diagnoza" sprowadziła chyba tylko jeszcze więcej wątpliwości i uczucia niezrozumienia i zaniedbania. Mój ojciec chorował na schizofrenię, popełnił samobójstwo kiedy miała 5 lat. Lekarze o tym wiedzą, jednak nigdy bezpośrednio się do tego nie odnieśli. Mój lekarz przez wiele lat był ordynatorem na oddziale psychiatrii w warszawie (wolałabym nie podawać szczegółów, aby chronić anonimowość) więc uważam go za autorytet w tej dziedzinie, jednak wciąż czuję niedosyt. Ale nie wiem, kogo bardziej doświadczonego w psychiatrii mogłabym znaleźć, kogo się poradzić. Chciałabym dowiedzieć się, jak inni rozumieją taką diagnozę. Pozdrawiam.
×