Muza. Przede wszystkim obca, niechciana muza. Niskie tony. Buuuuu. I ścisk, uderzenie krwi do głowy. To już koniec. Po mnie. Nic nie dociera. Możesz mówić, słyszę Cię, ale BUUUUUUUUU. Jak możesz mówić, kiedy Buuuuuuuuuuuuu ! Pójdę, powiem, jak tak można. Inni też tu mieszkają. Chamy!!!! Ale to trzy piętra dalej. Inni nic nie mówią. Niech oni tam idą. Ja nie. Jak to. Trzy piętra i ci przeszkadza? Świr.
Odgłos rozmów zza ściany....
Jakim prawem wasza mowa mnie dosięga. Zabierać i spier... Chamy ! Późno jest. Zdejmę słuchawy. Może już poszli? Nie są słyszę. Jeszcze muzę puszczę ze słuchawek. I tak słyszę... a może nie ..... może to w głowie..... zdejmę, posłucham, sekundkę, najwyżej szybko założę. Cicho? A jak zaczną gadać a ja usłyszę?
Łażą w nocy. Kroki stawiają głośno. Chamy !!!! Ciszej chodzić. Tak jak ja. KULTURALNIE. Beng, beng, beng, beng, beng, beng. A taki miał być blok akustycznie dopracowany. Stropy nie przenoszące hałasu.
Wiercisz? Sobota jest, dziewiąta. Po całym tygodniu waszego chamstwa wyspać się chciałem, a ty domorosły klepko. I po fajnym poranku. Zawierci jeszcze? Skończył. Jak skończył to się może będę uspokajał? A jak jeszcze będzie wiercił??? Ludzie idźcie go zlinczować. Ja nie mogę.
Mlaskania....... od tego się zaczęło. Ale dzisiaj to mniejszy problem. Nawet mały.
Ale tak sapać? Włosy w nosie masz. Przekarczuj trochę. Wyjdę. Wyszedłem.
....klawiatura..... troche mnie wzbudza. Da się żyć.
Nie stękaj brachu. Oddychaj równo. Po co zatrzymujesz oddech a potem musisz stęknąć? A do tego jak gadasz przez telefon machinalnie nerwowo klikasz myszką. Nerwus z ciebie. Się lecz psycholu!
A temu gul chodzi przy przełykaniu. Pół kanapki i pół szklanki naraz przełyka! Glllllllllll. Nieeeeee . Nie mów nic..... Zajęty jestem. Zadzwonić muszę.
Jak sie ma psa to się go na spacer zabiera, a nie trzyma na balkonie, że facet z bloku 300 metrów dalej szału dostaje... Ofermy sąsiedzi. Idźcie do niego. Obraźcie go bo jest podły i niegodny. Niech cierpi. ...A może wystarczy poprosić. Powiedzieć. Po prostu. Wie Pan, przeszkadza szczekanie, mógłby Pan....... ALe 300 metrów?
A pianinko z bloku obok nie przeszkadza. ?
Wywożenie śmieci nie przeszkadza.
Wiercenie w pracy nie przeszkadza.
A na urlopie to muszę taką miejscówkę mieć, żeby mnie swoimi dźwiękami nie zgwałcili. Oglądam zdjęcia, satelity, podejrzewam . I tak wiedziałem, okno nad restauracją. Zabić mnie chcecie? Mordercy.
Ławeczki piwkowe. ejj. Lato a okna nie otworzę. Bo was usłyszę. Wiem, że tam siedzicie. Już was usłyszałem. Dobre okna mam.
.......kiedyś było gorzej.........
Teraz mam dobre mieszkanie i się wyciszyłem. To znaczy jeszcze niedawno byłem wysiszony, ale się CHAMY sprowadziły i dźwiękują mnie nocami. Spanie nie bardzo się udaje. Gdzieź tak ryja piłować. Ja was słyszę........ Sąsiedzi najbliżsi śpią i nic nie wiedzą o tych hałasach? Głusi? A ja słyszę was.
Dźwięk z cudzych słuchawek. Ogłuchniesz.
Do kina już nie chodzę. Chyba że na 14.00 do takiego kina bez kornu i innych szeleszczeń. udaje się.
Transport publiczny?
Nie dał bym rady.
Wszyscy w pociągu śpią a ja się gotuję. charczą, sapią, puffają, świszczą. Spójrzcie na mnie. Ja wam nie koncertuję. Obudźcie się i zobaczcie!! Łokciem lekko w boczek. Ulga. Zasypiam!!! ZA S Y P I A M! Sekundeczke i mnie Nie ma. Porem otworze oczy i będzie po wszystkim, .................................................. p........u.......f.f.f.f.f. NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wiele bodźców jednak wyeliminowałem...... Nie korzystam, nie używam, nie bywam.
Najstarszy incydent jaki pamiętam z odnośnikiem czasowym, to zachowanie kolegi ze szkoły średniej. Teraz mam prawie 40. Tyle lat męki.
Ale szczerze. Nie zawsze. Bywało naprawdę źle. Muzyka z okna mieszkania podczas spaceru potrafiła mnie rozbić.......
Teraz jednak niektóre bodźce nie wzbudzają mnie.
Ale żeby było dobrze to powiedzieć nie mogę....