Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fiano

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Fiano

  1. Ja mam inaczej. Jeżeli jakiś mój układ wewnętrzny uzna, że dany dźwięk ma MORALNE prawo być, to ok. Dzisiaj koledze w biurze poluzowała się śrubka i puszczał muzę z lapka. Nie było porblemu. Myślę, że dlatego, że wiedziałem, że jak mi zacznie przeszkadzać, to mu mogę zwrócić uwagę. A on sobie folgował, bo wiedział, że dam mu znać jak mnie zacznie denerwować. Tak już bywało. Dźwięki, które są generowane przez złe (decyzja zależy od jakiegoś smerfa w mojej głowie) źródła są niszczące. Najpierw pękam. Tak jak wał powodziowy. Gdy już jestem "pękniety" wracam około tygodnia donormy. Pod warunkiem, że nie ma powtórzeń tych bodźców wywołującyh. Taka otwarta rana. Czuję, że moja odporność jest żadna. Ba, jest ujemna. Jestem napięty, zdenerwowany, nawet gdy bodźce nie występują. Spodziewam się ich. I to jest stres. Dzisiaj spałem ze stoperami, tymi gąbkowymi. Nie są ok na noc. Za długie. Źle spać na boku. Ale i takbyło nieźle. Może po prostu była cicha noc? Na dzisiaj mam woskowe. spokoju życzę.
  2. Muza. Przede wszystkim obca, niechciana muza. Niskie tony. Buuuuu. I ścisk, uderzenie krwi do głowy. To już koniec. Po mnie. Nic nie dociera. Możesz mówić, słyszę Cię, ale BUUUUUUUUU. Jak możesz mówić, kiedy Buuuuuuuuuuuuu ! Pójdę, powiem, jak tak można. Inni też tu mieszkają. Chamy!!!! Ale to trzy piętra dalej. Inni nic nie mówią. Niech oni tam idą. Ja nie. Jak to. Trzy piętra i ci przeszkadza? Świr. Odgłos rozmów zza ściany.... Jakim prawem wasza mowa mnie dosięga. Zabierać i spier... Chamy ! Późno jest. Zdejmę słuchawy. Może już poszli? Nie są słyszę. Jeszcze muzę puszczę ze słuchawek. I tak słyszę... a może nie ..... może to w głowie..... zdejmę, posłucham, sekundkę, najwyżej szybko założę. Cicho? A jak zaczną gadać a ja usłyszę? Łażą w nocy. Kroki stawiają głośno. Chamy !!!! Ciszej chodzić. Tak jak ja. KULTURALNIE. Beng, beng, beng, beng, beng, beng. A taki miał być blok akustycznie dopracowany. Stropy nie przenoszące hałasu. Wiercisz? Sobota jest, dziewiąta. Po całym tygodniu waszego chamstwa wyspać się chciałem, a ty domorosły klepko. I po fajnym poranku. Zawierci jeszcze? Skończył. Jak skończył to się może będę uspokajał? A jak jeszcze będzie wiercił??? Ludzie idźcie go zlinczować. Ja nie mogę. Mlaskania....... od tego się zaczęło. Ale dzisiaj to mniejszy problem. Nawet mały. Ale tak sapać? Włosy w nosie masz. Przekarczuj trochę. Wyjdę. Wyszedłem. ....klawiatura..... troche mnie wzbudza. Da się żyć. Nie stękaj brachu. Oddychaj równo. Po co zatrzymujesz oddech a potem musisz stęknąć? A do tego jak gadasz przez telefon machinalnie nerwowo klikasz myszką. Nerwus z ciebie. Się lecz psycholu! A temu gul chodzi przy przełykaniu. Pół kanapki i pół szklanki naraz przełyka! Glllllllllll. Nieeeeee . Nie mów nic..... Zajęty jestem. Zadzwonić muszę. Jak sie ma psa to się go na spacer zabiera, a nie trzyma na balkonie, że facet z bloku 300 metrów dalej szału dostaje... Ofermy sąsiedzi. Idźcie do niego. Obraźcie go bo jest podły i niegodny. Niech cierpi. ...A może wystarczy poprosić. Powiedzieć. Po prostu. Wie Pan, przeszkadza szczekanie, mógłby Pan....... ALe 300 metrów? A pianinko z bloku obok nie przeszkadza. ? Wywożenie śmieci nie przeszkadza. Wiercenie w pracy nie przeszkadza. A na urlopie to muszę taką miejscówkę mieć, żeby mnie swoimi dźwiękami nie zgwałcili. Oglądam zdjęcia, satelity, podejrzewam . I tak wiedziałem, okno nad restauracją. Zabić mnie chcecie? Mordercy. Ławeczki piwkowe. ejj. Lato a okna nie otworzę. Bo was usłyszę. Wiem, że tam siedzicie. Już was usłyszałem. Dobre okna mam. .......kiedyś było gorzej......... Teraz mam dobre mieszkanie i się wyciszyłem. To znaczy jeszcze niedawno byłem wysiszony, ale się CHAMY sprowadziły i dźwiękują mnie nocami. Spanie nie bardzo się udaje. Gdzieź tak ryja piłować. Ja was słyszę........ Sąsiedzi najbliżsi śpią i nic nie wiedzą o tych hałasach? Głusi? A ja słyszę was. Dźwięk z cudzych słuchawek. Ogłuchniesz. Do kina już nie chodzę. Chyba że na 14.00 do takiego kina bez kornu i innych szeleszczeń. udaje się. Transport publiczny? Nie dał bym rady. Wszyscy w pociągu śpią a ja się gotuję. charczą, sapią, puffają, świszczą. Spójrzcie na mnie. Ja wam nie koncertuję. Obudźcie się i zobaczcie!! Łokciem lekko w boczek. Ulga. Zasypiam!!! ZA S Y P I A M! Sekundeczke i mnie Nie ma. Porem otworze oczy i będzie po wszystkim, .................................................. p........u.......f.f.f.f.f. NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Wiele bodźców jednak wyeliminowałem...... Nie korzystam, nie używam, nie bywam. Najstarszy incydent jaki pamiętam z odnośnikiem czasowym, to zachowanie kolegi ze szkoły średniej. Teraz mam prawie 40. Tyle lat męki. Ale szczerze. Nie zawsze. Bywało naprawdę źle. Muzyka z okna mieszkania podczas spaceru potrafiła mnie rozbić....... Teraz jednak niektóre bodźce nie wzbudzają mnie. Ale żeby było dobrze to powiedzieć nie mogę....
×