Skocz do zawartości
Nerwica.com

liukin

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez liukin

  1. Witam Hm mam pytanie, czy ktoś mógłby mi polecic dobrego psychologa w krakowie? Osobą która ma sie do niego udać jest 18 letni chłopak wiec byłaby wdzięczna gdyby ktoś moze zasugerował jaką konketną poradnie w krórej mają dobre podjeście do pacjentów, i żeby wizyta nie okzała sie niepotrzebnym stresem. Może to być psycholog prywatny i ale nie koniecznie. Jestem troche zagubiona w sprawie udania sie do psychologa i może ktoś by mógł tez powiedziec jak taka wizyta wygląda? Pozdrawiam liukin
  2. Aniołek_74 Tyle że nie możliwe jest akurat wrócenie do poziomu "przyjaciół"... nie da rady... Dzięki za odp;)
  3. Ale nie mierz wszystkich miarą Vito. Kto wie nie mowie ze jestem supergirl i lece zbawic świat ale poprostu z calego serca chce zeby sie udało. Chce jeszcze dodać że podziwiam Cie za to że pomimo w najtrudnjeszym momencie odszedł to dałas rade. Wiele osób by odpuściło. Brawa dla tej Pani:)
  4. Aniolek_74Hm no tak nie zawsze pomaganie na dobre wychodzi, niesprawiedliwe jest to że czesto własnie odbija sie na dzieciach. Ale jesli chodzi o pomoc czuje że dam rade. Niczego nie byłam bardziej pewna niż własnie tego. To raczej on we mnie nie wierzy i mysli że predzej czy później bede mieć go dość bo po co mi taka "ślamazara" i znalazlabym sobie prawdziwego faceta. Bethi Nie wiem czy sie bedziesz cieszyc czy nie , ale chyba nie jeden raz napisze do Ciebie z jakimś zapytaniem. Pozdrawiam i dziękuje:)
  5. bethi, mnie rózwniez miło poznać, dziękuje za szybką odpowiedź :) Piszesz że nie moge o nic wypytywac. Pogaraszam tym cała sprawę? nie wiem on wtedy czuje sie winny czy poprostu mu cieżko jeśli ja go "atakuje" pytaniami? Powiedzmy ze ja staram sie i wysłuchać, zrozumiec, być i akceptować. Ale chyba cieżko wytrzymać skoro druga osoba chce zniechęcić i udowodnić że i tak bedzie ebznadziejnie wiec po co ja sie wogóle staram. Wielkie dzięki za odpowiedzi, opanowaly troche chaos w mojej głowie;)
  6. Witam wszystkich Zastanawiałam sie gdzie znaleźć pomoc i trafiłam na to forum. Otóż nie chodzi bynajmniej o mnie ale o moją drugą połówke. Ja i on jestesmy ze sobą miesiac jako para , wcześniej przez 2 lata byliśmy najlepsyzmi przyjaciółmi. Wiem że coś jest nie tak, ale On od zawsze zyjacy według zasady "nigdy na nikogo nie mogłem liczyc licze na siebie" nie mowi nic kompletnie o ty co go gryzie gnębni. Trzyma to mimo wszystko w sobie. Ok rouzmiem można sobie tak radzic każdy sobie radzi ze swoimi problemami na swój sposób. Ale wiem ze teraz coś wnim pękło. Jest w kompletnej rozsypce nie widzi sensu niczego. Poddaje sie. Po dłuugiej rozmowie otowrzyłs ie troszeczke. Dalej nie iwem co jest głownym problemem ale ogólnie choci o to że wszystko sie sypie i po co cokolwiek ma robic skoro i tak wszystko jest do niczego , i ze on spoko zrozumie ze w koncu sie kwurze i odejde bo i tak nie bedzie lepiej. Twierdzi z enie umie sie cieszyc z niczego. Z tego że ze mna jest chociaz jest to jak mowi najlepsze co go spotkało w zyciu, że czasami czuje zwątpienie i nawet nie wie po co mnie cąłuje skoro i tak wszystko jest bez sensu. Zapewniam go ze jestem po to zeby mu pomóc, że skoro nie mogł liczyc na kogos wczesniej nie oznacza ze nie ma osob którym na nim nie zalezy. Nie wiem co mam robic. Kompletnie sie poddał. Nie padło słowo "depresja" ale i ja i on w głebi chyba wiemy czy cos jest już z tym nie tak. I ze nie jest to taka mała jesienna chwila na smutek. Była bym wdzięczna gdyby ktoś z was , chyba bardziej dośiwadczonych w tym temacie niż ja , doradził mi co powinnam z nim zrobic. Jak z nim rozmawiac? I chyba najbardziej boli mnie to że nie umiem albo nie wiem jak mu pomóc jak do niego dotrzec zeby sie w końcu otworzył. Z góry dziękuje A.
×