Skocz do zawartości
Nerwica.com

eltechielo

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez eltechielo

  1. Ciekawe to Twoje myślenie, że ciągle masz mało. Ale to myślenie większości ludzi na świecie. Dla jednego szczytem marzeń jest fiat 126p, a dla drugiego mercedes c-klasa. I tak po jakimś czasie sie oklepie i będą chcieli więcej. Ale jakby nie patrzeć życie jest długie. Teraz masz 19 lat. Zawsze będziesz do czegoś dążyć. Teraz myślisz o obranym sobie celu - nawet jeśli tak jak piszesz - będziesz na niego zbierać ileś tam lat, ale może w końcu dopniesz swego i go zrealizujesz. Spoko - ale i tak potem wyznaczysz sobie nowy cel. Tak już to jest. Zaczniesz jakąś prace - pomyślisz jak dobrze ludzie mają się na emeryturze, że już nie muszą pracować a dostają kasę. Nie. Ludzie raczej nie mają się dobrze na emeryturze. Dlaczego? Bo to wszystko niestety wskazuje na to że zbliża się koniec ich życia. No właśnie. Planowanie to bardzo skomplikowana sprawa. Życie wszystko weryfikuje. Ktoś powiedział kiedyś moim zdaniem mądrze - żyj chwilą. Ciekawe Twoje stwierdzenie na końcu - że normalni są tu mniejszością. Znasz kogoś "normalnego"? Podaj definicje normalności - bo ja takiej kolego nie znam.
  2. "O swoim życiu trzeba decydować za młodu - kiedy jest się kretynem". To cytat z filmu "Dzień świra", jeśli już cytatami rzucamy. Ja sie niezmiernie cieszyłem gdy przyszły pracodawca zadzwonił do mnie sam, że mam zgłosić się na badania wstępne do przyjęcia do pracy. Tak wiele mówi się, że ludzie nawet ze skończonymi studiami mają ciężko ze znalezieniem pracy. A ja, po technikum z gwarancją dostałem pracę. Teraz? Mam być inżynierem, bo jak to tak, że będę sie równał z ludźmi z zawodówki (która też ma gwarancje pracy w kopalni)? A ludzie z zawodówki są bardziej ogarnięci i mają większą kulturę w sobie niż te magistry inżyniery, którzy rzucają wulgaryzmami na prawo i lewo. Mniejsza odpowiedzialność = mniejszy stres. I mnie to uspokaja. Czemu rodzina nie umie tego zrozumieć?
  3. Co ja chcę robić? To pytanie jest oczywiste - chcę mieć spokój. Kiedyś miałem te ambicje, żeby awansować w pracy - ale teraz widzę, że osoby dozoru w kopalni są strasznie znerwicowani. Jedna awaria = panika i prawie zawał serca że nie wykonamy tego czego nam zadano i że przez to będzie przesrane. Ja bym tak nie umiał żeby codziennie denerwować się czy wszystko pójdzie zgodnie z planem. A takie wyjście jest żeby zrobić studia i nie starać się o awans. Ale ja nienawidzę fizyki, mechaniki i tym podobnych. Po co mam się tego uczyć? Tylko dla tytułu? Szkoda kasy... I tak już wydałem dużo pieniędzy na te nietrafione studia. Tego mi najbardziej żal, bo mogłem to przeznaczyć na siebie.
  4. Internet był zawsze moją odskocznią. Szkoda, że muszę Wam się zwierzać, a nie bliskim mi osobom, ale wydajecie mi się bliscy niż Oni... Przeczytajcie mój temat w dziale depresja. Na razie niestety używam e-maila tymczasowego. Chciałbym żebyście mi na razie pomogli. Chociaż przez 5 minut. Chciałbym was poznać...
  5. Witam. Chciałbym opowiedzieć moją historię. Dziś mam 24 lata. Jednak trochę powrócę do lat wcześniejszych. W 2006 roku podjąłem naukę w technikum o specjalizacji górnika pod ziemią. Technikum to gwarantowało zatrudnienie w jednej z 3 śłąskich kopalń. Ukończyłem je z bardzo dobrymi wynikami (szczególnie z egzaminu na technika). Oczywiście tak jak resztę klasy przyjęto mine do pracy jako pracownik fizyczny w jednej z kopalni Kompanii Węglowej. W międzyczasie podjąłem studia zaoczne na Politechnice Śląskiej w Gliwicach w kierunku górniczym. Moim celem i ambicjami było skończenie studiów i awans na stanowisko dozoru górniczego. Jednak w miarę postępu prac w kopalni obserwowałem zachowanie sztygarów (osób dozoru górniczego). Byli oni strasznie znerwicowani. Można powiedzieć, że trzepali się ze strachu. Tu zaświeciła mi się pierwsza lampka - że to raczej nie jest tak łatwo być w dozorze. Jako że jestem bardzo podatny na krytykę (jak to skorpion) - pamiętam wszystkich ludzi i sytuacje które urągały mojemu ego - pomyślałem, że byłoby samobójstwem podjęcie pracy tak stresującej jak dozór górniczy... Wraz z postępem czasu zacząłem rezygnować ze studiów. Zafundowałem sobie rok przerwy, który był najspokojniejszym i najszczęśliwszym okresem w życiu - całe zarobki (2500 zł na rękę - jeśli ktoś daje się omamić mediom że górnik zarabia 9tys. zł to życzę powodzenia - tyle zarabia dyrektor) szły na mnie i dziewczynę. Ale mi to wystarcza przecież. Mam stałą pracę - myślałem że to się liczy najbardziej. Jeździliśmy na wycieczki, inwestowałem w samochód. Jednak cały czas warunkiem było zdobycie przeze mnie tytułu inżyniera. Ale myślę - po co? Gdy oznajmiłem że nie chcę już studiować na tym kierunku u mojej rodziny i rodziny dziewczyny nastąpiła tylko histeria i płacz jaki to ja jestem zły, że nie chcę dbać o przyszłość swoją i rodziny. Boże... w przyszłym roku mam żenić się z dotychczasową narzeczoną. Kiedyś mi powiedziała że chce się żenić tylko z inżynierem. Niestety próby przekonania rodziny co do zasadności studiowania kończą się histerią. Mama moja jest nauczycielką, więc nic dziwnego że chce żeby syn był wykształcony. Ale mnie fizyka, mechanika, hydrotermomechanika, elektrotechnika guzik interesują. Nie potrafię się tego nauczyć. Największy błąd który popełniłem - dałem się namówić (mimo moich protestów) na reaktywację studiów. Zrobiłem to chyba tylko dla świętego spokoju. Mistyfikuję wyjścia na uczelnię, w tym czasie udaję się na zwiedzanie galerii handlowych itp. Najgorsze, że zaczyna się sesja i w końcu wyjdzie na jaw, że nie zdam tego semestru... Codziennie pogłębia to mój zły stan. Codziennie analizuję decyzje które wybrałem. Co robić? Oczywiście historia jest bardziej rozległa, ale ile można napisać w internecie? Boję się iść do psychologa, mam obawy że rodzina to wykryje.... Ważną rzeczą jest że używam alkoholu. Czasem więcej, czasem mniej. Dawno chciałem napisać tego posta, ale teraz, pod wplywem niewielkich ilości alkoholu mam wenę i odwagę. Boję się, że ktoś mnie zidentyfikuje...
  6. eltechielo

    [Rybnik]

    ja jestem chętny na spotkanie w Rybniku, chciałbym co nieco opowiedzieć komuś o tym co mnie trapi. Jeśli ktoś chętny to proszę na PW :) Dodam tylko że jestem leniem (prokrastynatorem?). Są pewne ale... Proszę, niech ktoś mnie wysłucha...
×