Witam serdecznie wszystkich forumowiczów! Jestem tu nowa i muszę przyznać,że mój problem nie jest wydawać by się mogło "oczywisty". Spotykają się tutaj ludzie, którzy mają sklasyfikowane swoje zaburzenia, wiedzą,że chorują na depresję, na nerwicę natręctw czy lękową. Bądź na kilka z nich. Ja również chorowałam (OCD),swoje przeszłam, jednak moje obecne problemy dalekie są od chorób. Otóż przydarzyła mi się pewna sytuacja, która spowodowała katastrofalne skutki w mojej psychice w tym myśli samobójcze. Dlatego poszukuję tutaj osób, które miały podobny problem. Które dokładnie będą rozumiały mój stan. To bardzo ważne, gdyż ratując się przed samobójstwem chwytam się wszystkiego co tylko się da - dlatego tu jestem. Do rzeczy: przydarzyła mi się obrzydliwa sytuacja,z którą nie mogę się "pogodzić" tam wewnątrz. Cokolwiek bym sobie nie tłumaczyła - taka sytuacja nie miała prawa się przydarzyć. Po prostu. Gdzieś moja psychika nie może "przepracować" tego i żadne argumenty do niej nie trafiają. Po prostu ŚWIADOMOŚĆ danej sytuacji nie pozwala mi "iść dalej" tylko zatrzymuję się w tym miejscu, czuję ból i wg mojej psychiki jest to "coś nie do przeżycia". Często się mówi w mowie potocznej "ja bym tego nie przeżyła" itp a ja naprawdę tak mam. Stąd moje pytanie: Czy kiedykolwiek spotkaliście się z sytuacją, której nie mogliście przeżyć? (bądź myśleliście,że nie przeżyjecie - tak dosłownie) Chodzi mi o sytuacje,z której chcieliście wyjść ale Wasza świadomość Wam nie pozwalała? I mówiła,że to już koniec bo takiej sytuacji nie da się przeżyć?
Będę wdzięczna za każdy post, chcę wiedzieć,że nie jestem sama i/lub jak sobie poradziliście w takiej sytuacji (jeśli w ogóle) bo ja już nie mam pomysłów Próbuję się "pocieszać" na 1000 sposób, moi Rodzice wymyślają tysiące argumentów,ale do mojej psychiki to w ogóle nie trafia. Ponieważ owa sytuacja zawsze była na liście "nie do przeżycia" a się wydarzyła i klops. Psychika żąda końca. No ja piernicze, aż to nie do uwierzenia jest,że takie coś może w ludzkiej psychice się wydarzyć,dlatego szukam ludzi z podobnym problemem. Czy można faktycznie pewnych sytuacji nie przeżyć? Jak to jest?
Pozdrawiam i dziękuję za przeczytanie tak długiego i dziwnego posta.
chachorka