Mnie zostaje komputer, ponieważ nie odczuwam potrzeby nawiązywania kontaktów w realu, poza tym lękliwość i silna wstydliwość nie pozwoliłyby mi nawiązać kontaktów w realu.
A to nie jest czasem tak, że to komputer właśnie sprawia, że przestajemy odczuwać taką potrzebę?( nie mówię, że akurat w Twoim przypadku) Bo to jest tak naprawdę pójście trochę na "łatwiznę". Taki substytut. Moim zdaniem działający jedynie na krótką metę. No chyba, że komuś naprawdę wystarcza taki kontakt. Poza tym można sobie krzywdę zrobić. Ja np. miałam tak, że czułam do siebie żal i pretensję, że potrafię być sobą jedynie wirtualnie. Potrafiłam się otworzyć, być rozmowna, zabawna, pokazać kim jestem. Dziwiło mnie to, że ludzie chcą ze mną rozmawiać, że chyba mnie lubią. Strasznie jednak kłócił mi się ten obraz mojej osoby z tym, co było w realu. Fobia społeczna, nie pozwalała mi być sobą. Pogubiłam się w końcu w tym kim jestem i które "ja" jest bardziej prawdziwe. Poza tym zawsze kończyło się tak, że ludzie chcieli poznawać się "na żywo". A wtedy następowało starcie po między tym, jakie ktoś miał o mnie wyobrażenie, a tym jak zachowywałam się "w realu". Smutne i bolesne. Dlatego zrezygnowałam z wszelkich kontaktów, nawet tych "bezpiecznych", przez komputer.