Jestem pierwszy raz na tym forum.jakiś tydzień temu zdiagnozowano u mnie nerwicę lękową i stany depresyjne.Borykałam się z przeróżnymi "dziwnymi " objawami od 2 lat. Najgorsze są chyba te napady lęku i nagłe skoki ciśnienia.Tak jak niektórzy z Was piszą nie potrafię stwoerdzić czy najpierw jest lęk a potem skok ciśnienia czy na odwrót,to jakos tworzy się nagle.Czuję taką jakby falę w sercu ,jak by coś mnie przestraszyło i wiem od razu,ze ciśnienie już skoczyło.Ostatnio trafiłam na SOR,bo nie mogłam się uspokoić,i ciśnienie było bliskie 200/100.wcześniej już próbowałam leczenia u kardiologa,ale okazało się zupełnie bez sensowne,bo lepiej czułam się bez leków,a poza tym bywa,że ciśnienie jest miesiącami ok,a potem nagle zaczyna się ta jazda.Więc nie widze sensu brania leków na wyrównanie ciśnienia...
Przed godziną miałam atak,i cały czas powtarzałam sobie ,ze dam radę,mimo potwornej paniki i myśli,że umieram,że rano mąż znajdzie mnie martwą(pracuje na nocną zmianę).Trzymałam w jednym ręku captopril w drugim telefon....i kurcze udało mi się , uspokoiłam się...i tak się cieszę,że nie narobiłam afery.Nie ściągnęłam męża do domu czy nie dzwoniłam po pogotowie...ufff, Musiałam się z kimś tym podzielić..... :)