Skocz do zawartości
Nerwica.com

dysorganajzd

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dysorganajzd

  1. Aa.. no to zmienia postać rzeczy, myślałam, że nie pijesz nic poza kawą i herbatą. No i rok to faktycznie sporo jeśli chodzi o obżeranie się, aż dziwne, że nie roztyłeś się z nawiązką. Trzymam kciuki zatem za Twoje leczenie:)
  2. My tu gadu gadu.... Antaro, jaki masz plan? W sensie leczenia. Roztrząsać i wymieniać spożyte rzeczy to sobie można, też bym się policytowała... ale racjonalnie patrząc ------> jest problem do rozwiązania. Kolacja z 16.01 to wzorowy przykład obżarstwa patologicznego. Nie dziwię się, że masz dyskomfort i problemy z układem pokarmowym. Nie doszukuj się choroby, drożdżycy, pasożytów, itp. sprawdź po 2 tygodniach od zaprzestania obżerania się czy dyskomfort minął. Wg mnie minie, chyba, że będziesz przeciągał stan obżarstwa i nabawisz się przewlekłych problemów gastrycznych, tak jak zaczarowana. Piszesz, że spożywasz 4-5 posiłków dziennie, więc chyba od technicznej strony ogarniasz jak kcal powinny być rozdzielone w ciągu dnia, na śniadanie najwięcej, nawet do 800kcal, w ciągu dnia i tak ulega spaleniu... nie będę się tu dublować, zakładam, że jak się odchudzałeś to czytałeś i wiesz co i jak. Bardzo ważne: NAWODNIJ ORGANIZM !!! Ćwiczysz dużo, więc nie ma innej opcji, że potrzebujesz dużo więcej wody. Przy spożywaniu kawy dodatkowo się odwadniasz, herbata też chyba zwiększa wydalanie moczu (pewna nie jestem, doczytajcie w necie). http://dietetycy.org.pl/glodny-czy-spragniony-oto-jest-pytanie/ http://dieta-insulinowa.eu/kompendium-medyczne/odwodnienie/ polecam artykuły poczytać. Wspomóż się jakimś napojem izotonicznym i regularnie pij wodę. http://www.nutricus.pl/blog/96-odpowiednie-nawodnienie-organizmu-a-zdolno-do-podjcia-wysiku-fizycznego.html Pewnie od odwodnienia Sama ten jeden mega epizod "bulimiczny" miałam po diecie białkowej, czyli silnie odwadniającej i wpływającej na pracę nerek. Jak odpowiednie i stopniowe nawodnienie nie pomoże w przeciągu 1-2 tyg, to widzę tylko opcję psychiatra + leki. Jak długo się obżerasz???? Czasowo jak to wygląda - tydzień, miesiąc, 3 miesiące?
  3. Hej, dorzucę moje doświadczenia. Mam skłonności do zajadania stresów, ale w w/w patologicznej formie podobnej do Ciebie - zdarzyło mi się raz (pozostałe przypadki były mniej spektakularne i przeszły bez leczenia farmakologicznego, tj. obżerałam się ale nie do bólu i całkowitej fizycznej niemocy). Schudłam na mało zróżnicowanej diecie ok.9 kg w przeciągu 2,5 mies. Potem pojawił się "wilczy głód" nie do opanowania, przez całe dnie myślałam tylko o jedzeniu, obżerałam się w każdej możliwej chwili, potrafiłam kupić mnóstwo batonów i jeść je w drodze do domu. Budziłam się rano i myślałam tylko o tym by się nażreć, całe dnie spędzałam tylko na tym. Towarzyszyło mi ciągłe uczucie pełności/rozrywającego bólu brzucha. Starałam się jeść w ukryciu żeby rodzina nie widziała, ale czasami kompuls był tak silny, że wracając z uczelni całą drogę jadłam, zaopatrując się po drodze jeśli czegoś zabrakło. Zachowywałam się momentami absurdalnie, wychodziłam z imprezy w środku nocy i szłam sama przez pół miasta żeby zjeść kebaba. W domu jeszcze dojadałam... zjadałam np. dwa kebaby, potem kanapki ze smalcem, szynką, zagryzałam czekoladą. Mdłości raczej się nie pojawiały, raczej jadłam do bólu, albo do wyczerpania sił. Nie ćwiczyłam, przytyłam ok 16 kg w przeciągu 2 mies. Nie muszę mówić, że przytycie 16 kg dla kobiety może się kończyć depresją. Przy tak dużym obżarstwie pojawiły się te same co u Ciebie dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego - wzdęcia, gazy. Skoczył mi cholesterol, codziennie towarzyszyło mi uczucie zmęczenia. Po tym czasie stwierdziłam, że jednak samo nie przejdzie, poszłam do psychiatry (masa +/- 86kg), dostałam Seronil - 20 mg przez 7 dni, potem 40 mg przez 4-5 mies (?). Tak jak przy większości leków - na początku pogorszenie nastroju do 2tyg od rozpoczęcia zażywania, efekty przyhamowania obżarstwa wystąpiły po tych 2 tyg. Zażywanie fajnie wspominam, byłam bardziej aktywna, wzrosło mi libido (niektórym spada), miałam napady wesołości, nie przejmowałam się niepotrzebnymi rzeczami/myślami. Nie był to stan nie wiadomo jakiej manii, ale przyjemne pobudzenie, jak po dużej dawce kofeiny. Ze skutków ubocznych - ziewanie, suchość w ustach. W czasie zażywania fluoksetyny przytyłam jeszcze 6kg, ale nie skupiałam się na tym by zdrowo jeść, nie ćwiczyłam, miałam na to wywalone. Nie wiem czy przytycie to skutek fluo czy tego, że zaniedbałam troskę o swoją wagę oraz bardzo łatwo tyję i ciężko chudnę... a może to i to. Po tych 4-5 mies sama przerwałam leczenie (oczywiście nie polecam na własną rękę przerywać). Wiem, że bez leków bym nie dała rady, skończyło by się to rozerwaniem żołądka i krwotokiem wewnętrznym (myśl o tym pomogła mi udać się do lekarza i prosić o pomoc ) i/lub logarytmicznym wzrostem masy ciała. Twój przypadek wydał mi się bliski, bo jesteśmy podobnego wzrostu, no i zauważyłam u siebie, że przy zejściu poniżej 75 kg zaczyna mi "odbijać" w drugą stronę tzn. pojawia się większa chęć jedzenia. Tak jakby organizm bronił się wszelkimi sposobami przed utratą tkanki tłuszczowej, bo przyzwyczajony jest, że ma większe zasoby tłuszczu. Optimum przy którym nie świruję to mniej więcej 80kg. W każdym razie... odnalazłam część swoich doświadczeń w Twoim opisie. IMO na Twoim miejscu brałabym leki i utrzymywała wagę na poziomie 75-80kg dotychczas stosowanymi metodami. Szarpać się na masę poniżej 70 kg chyba nie ma sensu, warto się obserwować i jakoś dogadać ze swoim organizmem. Co do leków to za wiele nie doradzę, Seronil/fluoksetyna w dawce 40mg/dzień się u mnie sprawdził, nie wiem jak inne działają. Jednak jestem zdania, że tu tylko SSRI dadzą radę. Czytając Twoją wypowiedź, wróciłam emocjonalnie do stanu gdy coś przeskakuje w mózgu i się nie panuje nad swoim obżarstwem, tabsy wtedy pomogły. Psychoterapia szybko nie pomoże, bo to raczej długotrwała zabawa, najpierw doraźnie lepiej wziąć leki, żeby przyhamować, potem można się zająć terapią. Pozdrawiam
×