Skocz do zawartości
Nerwica.com

domi1906

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez domi1906

  1. domi1906

    Witam wszystkich :)

    Witaj. Równiez cierpię na fobię społeczna, ale nie aż tak silną. Przerażają mnie jedynie miejsca publiczne typu kawiarnia, pizzeria, pub, sklepy. W kontakcie z ludzmi w wiekszym skupiskach, zaczyna się jąkac i seplenić, wiec rozumię co czujesz.
  2. domi1906

    Siemaneczko

    Hej. Ja mam fobie społeczną i lęki. Mam problemy z pójściem do np.pizzeri, kawiarni, bo cały czas mam wrażenie,że ludzie mnie obserwuja i śmieja się ze mnnie. I nie wejde do lasu, za żadne pieniądze.A mieszkam właściwie w lesie, wiec mało co wychodzę z domu. Zaczęłam brac Mozarin(escitalopram) i tez mam zwiększone lęki, ale pisali w ulotce,że tak moze być na ppoczątku. Pozdrawiam!
  3. domi1906

    Witam.

    Własnie dopiero sie dowiedziałam,że powinnam jeszcze chodzic na psychoterapie. Muszę sie rozejrzeć w moim rejonie. Do tego co ciągłe impulsywne objadanie się mnie wykańcza, zwłaszcze jedzenie czekoalady
  4. domi1906

    Witam.

    Myśli samobójcze w okresie dojrzewania, ciągłe doły naprzemian z wybuchami entuzjazmu - okres buntu mówili. Stany lękowe w ciąży, fobia przed ludzmi - hormony mówili. Agresja, napady gniewu, rękoczyny w stosunku do najbliższych - choroba tarczycy tłumaczyli. A ja zaprowadziłam sie sama do psychiatry, bo mój stan sprowadził się do ciagłego nie robienia nic, nie miałam ochoty na nic, ciagłe zmeczenie, senność, nerwowośc, ataki szału? Diagnoza - głeboka depresja i fobia spełeczna. Wszystko zaczęło się od tego,że jako dziecko nie miałam akceptacji ze strony ojca, dla niego byłam małym, grubym potworkiem, którego można poniżać zawsze i wszędzie i porównywać do innych ładnych dzieci z osiedla. Ojciec tez sporo pił, nienawidziłam kiedy przychodził z pracy chwiejąc sie na boki. Gdy pił w domu nie nawidziłam jeszcze bardziej. Modliłam sie aby mama zabrała mnie i deszła od niego. W liceum poznałam wspaniałego chłopaka, moja pierwsza miłość, ale zaślepiona miłościa nie zauważyła,ze traktował mnie takk samo jak mój ojciec. Kocham Cie, ale musisz schudnąć - powtarzał, mimo iż miałam dosłownie kilka kilo nadwagi. I tak w przekonaniu,ze nic nie jestem warta zamiast chudnąć -tyłam. Zerwał ze mną, a jak tyłam dalej. Potem nastąpił okres lepszy, pozbierałam sie,schudłam, ale dla sieibie. Poznałam mojego obecnego meża, który podniósł mnie z psychicznego doła. Jesteś piekna- mówił. Kocham Twoje cialo. To unosiło, bardzo... I bajka miałaby cudowne zakończenie, gdyby zajął sie mną specjalista juz dawno. Głeboko zakorzeniona depresja wylazła wkrótce ze zdwojojną siła. Ciąż, guz tarczcy, ciagły stres. Dom, dzieci, ogrom oobwiązkóww spowodowały,zjestem w tym punkcie co jestem. Mam dzieci, czwórke wspaniałych dzieci - 9 lat, 4 lata i 2letnie bliźniaki. Nasz dom to karuzela i cyrk na kółkach lub dom wariatów, jak to woli. I w tym wszystkim ja, wiecznie zła, krzycząca i nie mająca chęci do życia. Chyba lepiej, gdyby mnie nie było... Jestem dopiero na początku drogi, leki biorę od paru dni. Mam ogromna świadomość swojego stan, lecz cieżko mi, bardzo, wiem,że leczenie wymaga czasu. LEki: Mozarin, Lorafen. Witam Was serdecznie.
×