Ja dwa lata temu miałam termin obrony pracy. Do tej pory tego nie zrobiłam i to wcale nie z mojej złej woli. Nie miałam wystarczająco dużo siły. Nie wierzyłam w siebie. Dziś Matka powiedziała mi, że przecież robię to dla siebie, a ja i tak wiem, że niczego nie robię dla siebie, nawet nie żyję dla siebie.
Mama moja jest nadopiekuńcza, a ojca nigdy nic nie obchodziło. Z tego co wyczytałam taki układ jest najgorszym jaki można trafić.
Z ojcem mam identyczne relacje jak Ty Luthien. Nigdy nie powiedział, że jest ze mnie dumny. Dziś powiedziałam mu, że zdałam egzamin na prawo jazdy za pierwszym podejściem, a on na to: A co mnie obchodzi twoje prawo jazdy? No i jak tu się cieszyć drobnymi rzeczami, jak najbliżsi sprowadzają momentalnie na ziemię? Nie mam nic do zarzucenia swojemu ojcu, wiem że inni mają gorzej. Mój mnie nie tłukł, nie pił, ale całe życie był ZIMNY. Nie wyrażał żadnych emocji... Nie wiem co gorsze. Łajdaka można zamknąć za znęcanie się nad rodziną, a znęcanie psychiczne i szantaż emocjonalny? Nikt tego nie bierze poważnie. Chciałabym się od nich odciąć jakoś i mimo tego, że nie mieszkam z nimi od ponad czterech lat i widujemy się średnio 4 razy do roku, to boję się odbierać telefony, żeby nie usłyszeć znów, że ich zawiodłam, że się mnie wstydzą (a dodam, że nie mają powodów). Myślę, że te relacje odbiją się nieodwracalnie na moim przyszłym życiu.
Przepraszam za ten wywód. Myślę, że to nic nowego dla Was. Ale skoro siedzimy na jednym forum, to warto byłoby troszkę bliżej się poznać. Pozdrawiam ciepło.