Próbowałam już naprawdę mnóstwa rzeczy, żeby coś poprawić. Wiem, że to wymaga czasu i nie jest proste. Tylko, że ja to już wszystko przeszłam, więc kiedy można uznać, że czas minął? Nie mówcie tylko, że on nigdy nie minie i, że zawsze trzeba walczyć i próbować dalej. Bo co to za sens, żyć tylko ciałem, gdy dusza już dawno umarła? Nie chcę żyć dalej tylko dlatego, że ''tak trzeba'', a czuć się cały czas nieszczęśliwa.
Próbowałam robić więcej i więcej i nadal próbuję, ale nie ma z tego żadnego efektu. Każdego dnia coraz bardziej czuję się źle. Nie mam już energii dalej tego ciągnąć.
Nie wiem co mam napisać. Czuję się po prostu źle. Nic mnie nie cieszy, nie odczuwam przyjemności, satysfakcji, tak jakbym nie znała w ogóle tych uczuć. Nie umiem rozmawiać z ludźmi, bo mam fobię społeczną. Jestem też bardzo wrażliwa, zbyt bardzo. Dzisiejszy świat mnie przeraża. Nie umiem znieść, że tyle złego się tutaj dzieje. Miałam nie najlepsze dzieciństwo, nie potrafię zapomnieć. Codziennie płaczę z bezsilności.