witam..
wiem jak to jest..
ja jestem juz oddalona o 5 lat od tego najbardziej krytycznego momentu w moim zyciu..
na poczatku,5 lat temu,gdy wszystko sie zaczelo-moje zycie wydawalo mi sie nic nie warte,czulam sie przegrana,skonczona,zrujnowana,pragnelam zniknac z tego swiata..
teraz-po latach pracy nad soba,terapii,jestem wdzieczna losowi,ze zyje,malo tego-potrafie poczuc wdziecznosc za tamte doswiadczenia sprzed 5 lat i uwazam,ze zycie jest naprawde piekne i ze warto zyc!!!
Dzieki terapii stalam sie glebszym,madrzejszym czlowiekiem,inaczej patrze na ludzi i na swiat,potrafie wiecej zrozumiec i w ogole jakies lepsze jest to moje zycie..
i wiesz,wyznam Ci cos-kazde,nawet najgorsze wydarzenie w naszym zyciu ma swoj sens i kazde pojawia sie celowo!Teraz mozesz sie z tego smiac,ale kiedys,nawet sam nie wiesz jak szybko,zobaczysz,ze tak wlasnie jest..
Zycze duzo wytrwalosci na terapii,to bardzo trudna,ale wspaniala zyciowa wedrowka..
Badz dobra dla siebie,trzymaj sie dzielnie:)