Skocz do zawartości
Nerwica.com

paya22

Użytkownik
  • Postów

    21
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia paya22

  1. Kalebx3, nie wiem ile mg ma jedna tabletka, ale wiem, że czasami bierze jedną, a innym razem trzy czy cztery. mówi, że bierze ten lek w stresowych sytuacjach, gdy ma jakieś lęki. Czasami nawet gdy jesteśmy razem, rozmawiamy albo oglądamy film on się faszeruje lorafenem... to dla mnie cios w serce Psychotropka`89 zobaczymy czy chce odstawić lorafen czy mnie... Siłą go nie zmuszę do leczenia, on nie ma kilku lat, to dorosły facet, którego nie będę prowadzić za rączkę. Jeśli zdecyduje, że chce być ze mną i leczyć się to będę go wspierać tak jak potrafię i przez ile będzie trzeba. A jeśli dla niego ważniejszy jest lorafen to ja odpuszczam... nie będę go zmuszać do bycia ze mną
  2. Nasz związek wisi na włosku, przed urlopem obiecywał, że będzie dobrze. Przerwaliśmy urlop, bo do niczego nie doszło,chociaż się staraliśmy. a teraz od kilkunastu dni zastanawiam się co dalej, czy dam radę, czy wytrzymam kolejne rozczarowania. Normalnie byłoby gdyby od czasu do czasu nam nie wychodziło, ale nie nigdy. Zastanawiam się nad tym czy w ogóle mnie kocha, czy jestem dla niego atrakcyjna (a obiektywnie mówiąc raczej jestem, chociaż szału też nie ma), czy go pociągam. Czuje się fatalnie, bo własny facet, który zapewnia mnie, że mnie kocha, nie chce się ze mną kochać.
  3. On twierdzi, że od lorafenu. On ma dopiero 30 lat i całkowity brak ochoty na mnie. Czuje się fatalnie od wielu miesięcy, ale miałam nadzieje, że się to zmieni. Kilka miesięcy temu po burzliwej syskusji wybrał się do psychiatry w celu zmiany leków. Ale on nie jest w stanie funkcjonować bez lorafenu i innych leków obecnie mirtagenu. Brał w ostatnim czasie, ale niezbyt regularnie vigrax (nie mylic z viagrą) ale to tez nic nie dało. Podziwiam was, ze dajecie radę, ale jesteście małżeństwem, pewnie parę lat po ślubie, macie dzieci to inna sytuacja, wy jesteście silniejsi i bardzo ze sobą związani pod kazdym względem. a ja nigdy nie miałam z nim normalnego stosunku, a go kocham patowa sytuacja. Seks nie jest najważniejszy w związku, ale nie wyobrażam sobie związku i celibatu jednoczesnie.
  4. Kalebx3, nie nadużywam slowa depresja, bo miałam ją przez około 6 lat + bulimie i anoreksje, dwa lata brałam antydepresanty. Więc chyba wiem o czym mówię. Powinieneś podziwiać żone, że jest tak silna, ale nie każdy taki jest. Ja znowu rzygam po dwu letniej przerwie i nie chce wrócić do tego, sądziłam, że mam to za sobą. A niestety przez nasze problemy wpadam w bulimie i depresje,
  5. proszę was o pomoc i poradę... mój były facet, a w zasadzie jeszcze mój facet jest uzależniony od lorafenu, bierze go nawet kilka razy dziennie. Nie wiem jak często i w jakiej dawce. Jesteśmy parą od ponad dwóch lat, ale przez ten lek nasz związek wisi na włosku. Nigdy nie było między nami dobrze w sprawach łóżkowych. Lorafen sprawił, że ma słaby, albo w ogóle nie ma wzwodu. Po entej kłótni poszedł w końcu do lekarza po zmianę leku, bo oprócz lorafenu stosował o ile się nie mylę sertagen, który został zmieniony na mirtagen, który podobno nie daje skutków ubocznych w postaci braku ochoty na seks i trudności z tym związane. Lekarz kazał mu ograniczyć, albo zrezygnować z lorafenu, ale on tego nie zrobił. Co mam zrobić? jest jakaś szansa na to, że zrezygnuje z lorafenu? słyszałam, że to lek bardzo uzależniający, a rezygnacja z niego po nawet krótkim okresie stosowania to prawdziwe piekło, a on bierze go od kilku lat. Sama wpadłam przez to w depresje i nie chce pójść na dno... ale też nie chce go zostawiać. Niech ktoś podniesie mnie na duchu i powie, że będzie dobrze.
  6. tak, w zasadzie tak można powiedzieć. Nawet jak do czegoś między nami dochodzi to raz na kilka miesięcy, a nie dochodzi nikt. On nigdy nie miał wzwodu, a starałam się o to różnymi sposobami. Czuje, że on się zmusza, żeby mnie dotykać, bo tak trzeba, a nie bo mnie chce.
  7. Czepiacie się! nie napisałam, że chce go zdradzić, czy, że go zdradzę! wolałabym odejśc, niż go zdradzić, bo go kocham, a póki co mam nadzieje na zmiane leków przez mojego.
  8. Marian_Paździoch Czy wg Ciebie dwa lata wyrozumiałości to mało? Myślisz, że nie pytałam mojego o to? Pytałam i uzyskałam odpowiedź, że to przez depresje nie ma ochoty na seks, ani na mnie i że gdyby mógł to by kochał się ze mna cały czas. Depresje mam od jakiś 8-10 lat, jest pod stałą opieką psychiatry, wie, że na mnie może polegać i zawsze go wysłucham… co wg Ciebie powinnam zrobić, aby wygrzebać go z depresji? Nie próbuje usprawiedliwiać ewentualnej zdrady, tylko dywaguje na temat przyszłości naszego związku, jeśli nic się nie zmieni. Obrażasz mnie pisząć, że seks to dla mnie podstawa związku… ! mylisz się, to dla mnie dopełnienie miłości i bycia razem… Twierdzisz, że Pierwszy raz próbowaliśmy po jakiś 4-6 miesiącach bycia razem, może nawet trochę póżniej, chcieliśmy się lepiej poznać zanim pójdziemy do łóżka, nawet pierwszy raz całowaliśmy się jakos na 10 randce.
  9. Luki_is_back i Marian_Paździoch Seks dla mnie nie jest podstawą związku, ale jego istotnym elementem. Nie wyobrażam sobie wspólnej przyszłości bez seksu, bo albo 1. Sama popadnę w jeszcze większą depresje ( póki co się jeszcze trzymam, ale często mam ochotę pójść do lekarza po jakieś prochy)… facet twierdzi, że mnie kocha, a mi tego nie okazuje, czy mu się nie podobam? czy go nie podniecam? Czy on mnie kocha, czy w ogóle kochał? Po co ze mną jest, boi się być sam, traktuje mnie jak przyjaciółkę? Mogłabym wymieniać i wymieniać jakie pytania kłębią się w mojej głowie. 2. Zacznę go zdradzać, bo nie wytrzymam bez czułości, dotyku, seksu 3. Będziemy nieszczęśliwi, ja ciągle wkurzona, bo on nie chce mnie przelecieć, on będzie twierdzić, że się czepiam… aż w końcu się rozejdziemy zadając sobie nawzajem ból i tracąc kilka lat swojego życia na związek w który oboje się zaangażowaliśmy. Nie chce go ranić, ale nie chce być już więcej raniona przez niego. Brak seksu w tym przypadku to nie jest żaden test dla związku, tylko test dla mnie i mojej i tak zwichrowanej psychiki… sama przez wiele przeszłam, a teraz najbliższa mi osoba wbija mi nóż w plecy za każdym razem gdy mnie nie chce. Bez seksu da się żyć, miałam dwa lata przerwy zanim poznałam mojego Faceta, a od dwóch lat seksu między nami nie ma. Wiem, że mnie kocha, że chce się niedługo zaręczyć i myśli o przyszłości ze mną, ale nie wyobrażam sobie… wspólnego życia bez seksu. Gdybym chciała żyć w celibacie poszłabym do zakonu.
  10. czuje to samo, a jednak go kocham i wiem, że on kocha mnie chociaż nie tak jak bym tego chciała
  11. Na Twoim miejscu nie łudziłabym się, że "Wróci do normy, w sytuacji zakończenia leczenia farmakologicznego.", z depresji tak łatwo sie nie wychodzi. Wiem coś o tym, sama przez to przechodziłam ( mi udało się wyjść z anoreksji i bulimii, a leków praktycznie nie brałam - sama psychoterapia), a mój facet od wielu lat zmaga się z depresją. Straciłam nadzieje, że kiedykolwiek między nami będzie dobrze w sprawach seksu. On nie ma na mnie ochoty, raz na kilka miesięcy podczas wyjazdów się zmusza, a i tak nic z tego nie wychodzi. Czuję nieatrakcyjna, brzydka, niekochana, czuje strasznie, bo własny facet nie ma na mnie ochoty. Zasypiam rycząc w poduszkę. Czekam na majówkę i nasz krótki urlop, może coś się zmieni, gdyż tak twierdzi. PS. jestem autorką wątku zwi-zek-i-seks-z-chorym-na-depresje-t47003.html przeczytaj jeśli masz czas, myślę, że mamy podobny problem ze swoimi facetami
  12. Odzywam się po dość długiej przerwie, bo nic się nie zmieniło, a ja czuje się coraz gorzej z tym wszystkim… na przełomie lutego i marca mieliśmy spięcie i kilka cichych dni (po raz pierwszy w naszym niemal „idealnym związku”)… nie wytrzymałam, powiedziałam wszystko co myślę, na nasz i jego temat. Nie mogłam już dłużej w sobie tłumić tego co czuje i jak się czuje bez bliskości, czułości, seksu. Po kilku dniach odpoczynku od siebie i czasie na przemyślenia. zaczęliśmy znowu się spotykać i rozmawiać ze sobą. Mówił, że postara się zmienić, że pójdzie do lekarza, zmieni leki, albo zacznie brać nowe. Twierdzi, że mnie kocha i jestem najlepszym co mu się w życiu przytrafiło. Nawet od tamtego czasu dwa razy! chciał się kochać, ale raz on nie stanął na wysokości zadania, raz miałam akurat okres. Zaczynał łapać się na tym, że coraz bardziej mnie drażni, spotykamy się najczęściej dwa razy w tygodniu po pracy na kilka godzin, a ja nie tęsknie, że jak już ze mną jest to czekam aż on sobie w końcu pojedzie, albo ja wyjeżdżam szybko od niego, bo źle się czuje, bo mam okres, bo musze się wyspać itp. Nie wiem czy jeszcze go kocham, co do niego czuje. Dawno nie czułam się tak nieatrakcyjnie, ostatnio kilka lat temu zanim wyszłam z bulimii i anoreksji. Nie jestem ideałem, ale wiem, że mogę się podobać i podobam się części facetów. A tu lipa… własny facet nie chce się ze mną kochać. A ja już nie mam siły na to wszystko… nawet nie chce mi się malować czy stroić na kolejne spotkanie z nim, bo po co…? Przecież to nic nie da… ale robie to dla siebie. Czy to jeszcze miłośc? Czy to ma przyszłość…? Nie wiem co czuje, czy naddal go kocham, a może pomyliłam miłość z chęcią bycia kochaną. Ja nawet nie czuje już tz. ‘”motylków”, gdy mnie dotyka, czy całuje… Chociaż słowa „całowanie” użyłam chyba na wyrost. Powiedziałam mu podczas kłótni miesiąc temu, że nawet całowac się ze mną nie chce, bo to dla mnie też jest ważne, bo nawet na to nie mogłam liczyć. W ciągu ostatniego miesiąca nic się nie zmieniło. Kilka razy mnie cmoknął, daliśmy sobie dzióbki i to by było na tyle. Przepraszam, że moje zdania są nieskładne, ale napisałam to co myślę, pod wpływem chwili. Ja jestem cierpliwa i wyrozumiała, ale teraz moja cierpliwość powoli się wyczerpuje, ja chce czuć się kochana i być kochana w każdym aspekcie.
  13. Dziękuję wam serdecznie za rady, dało mi to dużo do myślenia. Obwiniałam siebie za jego, a w zasadzie nasze problemy, a teraz wiem, że nic się nie zmieni z dnia na dzień, tylko trzeba działać. Odezwę się za kilka dni i napisze co u nas.
  14. może źle się wyraziłam. Nie chciałam napisać, że przyczyna dla mnie nie jest istotna, bo jest. Jeśli problem tkwi w depresji, wyślę go do lekarza, bo to rozumiem, pocierpie trochę i poczekam na zmiany, ale jeśli to porno to nie wiem. Każdy ogląda porno mi też się zdarza, ale to nie może zastąpić seksu. A jeśli on woli się sam zabawić czy kochać się ze mną to mnie bardzo dotknie. Ale o to, że bez względu na to dlaczego nam nie wychodzi jest mi źle i mnie to boli, własny facet nie chce się ze mną kochać. Nie liczę na cud i seks dwa razy dziennie codziennie, ale na to, że wreszcie albo pójdzie do psychiatry, do seksuologa, rzuci porno, albo mu się zechce mnie przelecieć. Daliśmy sobie kilka dni na przemyślenie, mam nadzieje, że coś do niego dotarło i, że albo coś się zmieni z jego strony, albo koniec
  15. marco84 może masz racje. Tylko teraz przyczyna dla mnie nie jest aż tak istotna, jak sam fakt, że brak mi seksu i bliskości. Chyba go jeszcze kocham, ale już dłużej tak nie wytrzymam. Mamy teraz ciche dni i odpoczynek od siebie. Oboje mamy przemyśleć co robimy z naszym związkiem, albo koniec albo dajemy sobie szanse i czas na zmianę powiedzmy dwa miesiące, jeśli nic się nie zmieni do definitywnie się rozstaniemy.
×