Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwicówka89

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Nerwicówka89

  1. Hej. Ja również poszukuję psychologa/psychoterapeuty w Poznaniu, ale przyjmującego na NFZ. Ostatnia pani była pomyłką ("wszyscy się stresują i mają problemy, trzeba z tym żyć, brać się do roboty i tyle"), ale nie stać mnie niestety na wizytę odpłatną. Powodem wizyty jest ciężka depresja, wizyta u psychiatry już była, kilkakrotna zmiana leków, ale wiem, że leki nic nie poradzą, jeśli nie połączę farmakologii z psychoterapią... Jeśli ktoś coś wie, będę wdzięczna za odpowiedź!
  2. Wiem, jaka depresja może być ciężka, w końcu sama ją przechodziłam, dlatego nie zamierzam go opuszczać i zostawiać samego bo mi "nie daje" Ale to sytuacja kłopotliwa, więc poszukuję rady. Zrobię tak, jak radzicie, po prostu poczekamy oboje spokojnie, jak to będzie, a przy okazji wprowadzimy w jego życiu na pewno zdrowszą dietę i więcej ruchu (bo tego mu brakuje, co sam zauważył ;P) Gdy oczekiwanie i takie zabiegi nie przyniosą nic, spróbujemy zmiany leków bądź lekarza. I tak przed nim jeszcze psychoterapia. Uważam, że depresja i wchodzenie w związki to rzeczywiście ciężka sprawa, wiem, jak było ze mną, nie nadawałam się do tego i tyle. Cokolwiek się zaczynało, to się kończyło, bo mi coś odbijało albo druga osoba się bała i zwiewała co sił w nogach, musiałam najpierw poukładać sobie w głowie, żeby skupić się potem na kimś innym. Należał mi się ten egoizm wtedy. Co innego jak w trakcie znajomości depresja przychodzi. Wtedy można albo się rozstać, bo się nie jest w stanie ze sobą wtedy być, albo zostać i wspierać tak długo, jak się da. Ja wybieram tę drugą opcję. Nie wiem jakby było gdybym nie miała nigdy podobnych problemów, czy bym się nie przestraszyła i nie wycofała. Sądzę, że jeśli uczucie jest silne i prawdziwe, to się tak nie robi i tyle... Związki osób tzw. aseksualnych zdarzają się również, więc związki bez seksu są możliwe jak najbardziej, tylko dwoje osób musi uznać go za niepotrzebny i nie chcieć go
  3. Akurat w moim przypadku to nie dwa lata, tylko innej dziewczyny, która też tu się wypowiada odnośnie podobnego problemu. Autorką jestem ja i u mnie to problem kilkumiesięczny. Ale zgadzam się z Tobą zupełnie, relacja damsko-męska, która ma na celu stworzenie kiedyś rodziny nie jest w stanie funkcjonować, kiedy partner nie chce sypiać z kobietą. Będę oczywiście robiła co w mojej mocy, ale jak zauważyłeś/zauważyłaś nie jestem czarodziejką, nie wiem, czy moje wysiłki coś dadzą. Pomagam mu od dawna we wszystkim, wspieram i pomagać będę jak najlepiej będę umiała, rozumiem go, po prostu jest mi przykro i boję się tego, co będzie. Nie chcę białego małżeństwa, nie jestem również świętą Klarą, którą tworzyła z Franciszkiem nieskazitelnie czysty związek przyjacielski... Oprócz przyjaźni, zaufania i oddania, wzajemnej troski chciałabym też tego cielesnego cieszenia się sobą na płaszczyźnie intymnej. Czy to takie anormalne? Czyli z drugiej strony każda relacja gdzie partnerzy ze sobą sypiają regularnie jest chora i oparta na instynktach oraz braku uczuć? Naprawdę dziwią mnie osoby, które wypowiadają się tutaj o związku dwojga ludzi, których kompletnie nie znają, dywagują na temat ich głębi emocjonalnej czy dojrzałości uczuć, przecież to oczywiste, że nie da się osądzić czegoś obiektywnie, jeśli się nie zna sytuacji. Zresztą nie napisałam tu po to, by poddawać się ocenom społeczności odnośnie mojego charakteru czy związku, ale po porady osób, które wiedzą coś na ten temat lub coś podobnego przechodzą/przeszły. Ale widzę, że już normą w internecie jest, że gdziekolwiek się o czymkolwiek napisze, to zawsze pojawią się wszystkowiedzący specjaliści, krytycy i hejterzy... :)
  4. Akurat ja nie myślę o zdradzie ani niczym takim, po prostu mam nadzieję, że sytuacja się polepszy, a jeśli nie to będziemy próbować jakoś temu dopomóc. Stąd mój post- pytam jak u innych to wyglądało i oczekuję porad, które od kilku osób otrzymałam. Chciałabym mieć dzidziusia, zastanawiam się, czy jeśli mój partner wycofa się z życia seksualnego kompletnie to czy będzie w ogóle na to szansa... Zwłaszcza, że jak wspominałam, może się nie udać tak od razu spłodzić potomka :)
  5. manbearpig, Dzięki wielkie za rady, pogadamy pewnie o tym. :) Albo po prostu poczekamy jeszcze trochę i zobaczymy, co będzie się dzialo dalej. :) Marian_Paździoch, No nie kierujesz się pierwotnymi instynktami, ale krytykowanie innych i wypominanie im, że są płytcy emocjonalnie i że nie mają dojrzałego związku bazując na jednym ich poście całkiem nieźle Ci wychodzi- nie wiem, czy tak miałeś już wcześniej, czy to też wynik leczenia, ale z dwojga złego, wolę to pierwsze chyba, zostanę już sobie na tym parterze piramidy potrzeb, moja strata A tak na serio to podpisuję się pod słowami manbearpig, . Ja akurat chcę mieć dzieci, z roku na rok coraz intensywniej myślę o założeniu rodziny, więc ta kwestia jest również dla mnie istotna. Staram się myśleć przyszłościowo, bo mam pewne problemy, które sprawiają, że będzie to wymagało dłuższych starań. Więc cóż- może trudno uwierzyć, ale również to jest dla mnie ważne. :)
  6. Pisałam w pierwszym poście, że był u psychiatry, dostał citabax i miansec, a teraz zaczyna leczenie u psychologa. Akurat wiedział, że skoro sam sobie nie może poradzić, to musi poradzić się specjalisty, poza tym miał przykład mnie -wiedział, że sama mam problemy i w sumie zachęciłam go do skorzystania z pomocy. :) Cieszę się, bo już naprawdę było z nim bardzo kiepsko, a teraz widzę poprawę w nastroju (a on ją odczuwa). Niewielką ale zawsze- leczenie wciąż trwa krótko, a już widać efekty. Minusami jest przybranie na wadze i właśnie znaczne obniżenie popędu, chociaż z tym borykał się jeszcze zanim brał leki a już miał depresję, co skłania mnie do myślenia, że może to nie wina farmakologii ale samej depresji...?
  7. Nie oszukujmy się, sex też jest wazny. Jak zrobimy potomków? Przez pączkowanie? Oczywiście, że chcę z nim być mimo to, ale chciałabym wiedzieć właśnie, czy jakoś go stymulować do ćwiczeń, innego odżywania itp., czy po prostu już się nic nie da zrobić i nie zaznam już nic w tej sferze życia. Widzę po poście Reiben, że można go zachęcić do robienia czegoś, co może poprawić sytuacje. Jestem normalną kobietą, nie zakonnicą ani kimś aseksualnym, więc zadaję takie pytania. Za dużo seksu w życiu nie zaznałam:P Dość długo wcale, więc nikt nie może mi powiedzieć, że mi tak brakuje, bo jestem przyzwyczajona do "używania sobie", umiem żyć bez tego, ale nie zamierzam się czarować, że życie w celibacie nie będzie dla mnie żadnym problemem. I to chyba całkiem naturalna reakcja. Nie beczę z tego powodu, ale przeżywam snując domysły (również jak często się zdarza u kobiet, zwłaszcza, które same walczą z różnymi chorobami psychicznymi) : "Czy to na pewno ta depresja? Niby tak mówi. Ale jeśli nie? A jeśli tak, to już nie minie? Ciekawe jak u innych". Jest między nami duża więź emocjonalna, wytworzyła się na długo zanim poszliśmy do łóżka, bo nie wyobrażam sobie seksu z kimś, do kogo nie czuję czegoś więcej niż chuci, mimo że on ma ochotę i nalega, więc wypraszam sobie również komentarze typu, że widocznie sex jest dla mnie najważniejszy w związku i że sfera emocji nie istnieje. Z góry dzięki
  8. Paya22- własnie czytałam Twój wątek i mnie zmartwił... Pamiętam jak na początku miałam do niego pretensje, że o sex mu tylko chodzi a teraz tęsknię za tamtymi chwilami To faktycznie straszne, jak własny facet nie chce cię tknąć, mam wrażenie, że muszę być brzydka strasznie albo obleśna, skoro nie ma na mnie ochoty :/ Wiem, że nie ma nikogo innego, nie ogląda porno, powiedział mi, że w ogóle nie myśli o sexie po prostu, rozmawialiśmy parę razy, a ja z drugiej strony nie chcę naciskać, bo mam nadzieję, że po jakimś czasie terapii problem się rozwiąże. Jeśli chodzi o viagrę i inne leki, nie pójdzie na to, i tak miał problem, żeby brać psychotropy, bo nigdy żadnych leków nie brał i nie lubi się faszerować. No i ja też nie chciałabym w niego pakować leków. Miałam po prostu nadzieję, że sytuacja się unormuje z czasem sama...
  9. Hej. Mój chłopak choruje na depresję. Ja zresztą też, leczę się już od kilku lat. Sama z aktywnością seksualną o dziwo nigdy problemów nie miałam. Ochota była zawsze, czy to przy paroksetynie, czy wenlafaksynie, widocznie mam już taki temperament Mój chłopak ma 36 lat. Początki depresji bardzo wyraźnie obniżyły mu libido, na początku naszej znajomości miał ochotę ciągle:P potem unikał zbliżeń, a teraz od jakiegoś miesiąca bierze leki- citabax i miansec. Powolutku czuje małą poprawę nastroju, tematyka sexu jednak w ogóle go nie interesuje. Ostatnio zastanawialiśmy się, czy w ogóle libido powróci, czy może depresja + leki już pogrzebały temat. Będzie chodził na psychoterapię, aby znaleźć przyczyny depresji, ale zastanawiamy się, czy w ogóle jeszcze kiedyś będzie miał ochotę na podjęcie normalnej aktywności seksualnej. Wiadomo, że przy takich sprawach potrzebny jest czas i cierpliwość, ale wolałabym wiedzieć, czy osoby zmagające się z takimi problemami wracają do sprawności, czy raczej jak już im zobojętniał sex, to tak zostanie... Może będziemy musieli pomyśleć nad jakimiś stymulantami... Przy całej tematyce depresji akurat martwienie się sexem wydaje się dość błahym problemem, a jednak jest to też istotne... Dość przykra sytuacja, czuję się nieatrakcyjna mimo zapewnień, że to nie moja wina i ogólnie chyba każdej dziewczynie smutno jak nie pociąga swojego faceta, a kiedy sama próbuje coś zaaranżować to się spotyka z niecierpliwym "Przestaaań". PS.Widziałam podobny tem. "seks z osobą chorą na depresję", ale mnie bardziej niż temat pobudzania faceta, który nie chce, ciekawi sam fakt, czy oziębłość wywołana depresją i lekami w ogóle mija czy to już trwały uszczerbek... Niemniej jednak, jeśli założyłam coś zbędnego, to z góry przepraszam :)
×