
wredny
Użytkownik-
Postów
77 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez wredny
-
Czy to normalne, że dostałem klonazepam na sen? Rozmawiając z lekarzem, myślałem, że zasugerował temazepam, a patrze potem na receptę, a tu klon. Oczywiście nie mam zamiaru tego żreć codziennie, lecz co dziwne, dostałem 2 paczki klona i jedną alpry - którą stosowałem już wcześniej - obie 0,5 mg, alpra doraźnie, klon 1x1.
-
Mi bardzo dobrze uregulował sen. Budzenie się bez pomocy budzika, co było przyjemne, bo nigdy nie mogę się zebrać z łóżka. Czułem także większą chęć do wychodzenia z domu, może socjalizowania się. Niestety pozytywne działanie na tym się skończyło. Po wskoczeniu na 450mg, przez dwa tygodnie występowały dość duże stany lękowe, bo wystarczyło, abym się przebudził nad ranem i już wtedy czułem w sobie napięcie, ucisk w klatce itd.
-
Inga_beta, jak z lekami? Bierzesz jakieś, które choć trochę działają?
-
Nie wiem skąd mi się tam wziął amisulpryd, za cale zamieszanie przepraszam. Chodziło mi o amitryptyline.
-
Czy po zmianie moklobemidu na amisulpryd, jest konieczna 14-o dniowa przerwa? Tak zalecił psychiatra, tak 'powinno' się robić, tyle też pewnie będę czekał, ale jak jest w rzeczywistości? Wystarczy 24 godzinna przerwa od przyjęcia ostatniej dawki, jako, że to odwracalny imao?
-
SULPIRYD (Sulpiryd Hasco/Teva)
wredny odpowiedział(a) na anonimowy-zalamany temat w Leki przeciwpsychotyczne
Dzięki. Jednak czy nie wystarczyłoby wypisanie dwóch opakowań, a podczas następnej wizyty, gdy lek będzie działał pozytywnie, zapisanie kolejnych jego ilości? Pozostałe leki dostałem na normalny okres, a tego nieszczęsnego sulpirydu jest tyle, jakbym miał go jeść garściami. Chyba, że chodzi o to, że raz na miesiąc lub dwa można przepisać ten lek i dlatego taka jego ilość, to w takim razie nie było pytania -
SULPIRYD (Sulpiryd Hasco/Teva)
wredny odpowiedział(a) na anonimowy-zalamany temat w Leki przeciwpsychotyczne
Mam trochę nietypowe pytanie. Dostałem ten lek, ale z tego co dobrze? pamiętam, mam go brać raz dziennie, rano, 50mg, lecz na recepcie widnieje 2x1. Psychiatra dał wskazówki, że jak nastąpi poprawa, to zwiększyć dawkę o 50mg. Problem w tym, że mam 120 tabletek, a wizyta za trzy tygodnie, więc albo przez bezsenną noc coś mi umknęło, albo i tak czegoś nie wiem. Może ktoś da wskazówki, na co mi tyle tego? W ostateczności mogę zadzwonić do lekarza, bo może któremuś z nas coś się pomieszało. -
Mam zdiagnozowaną osobowość niedojrzałą-schizotypową, choć może nie być to do końca trafna diagnoza, lecz mimo wszystko sporo objawów pasuje, tym samym może ktoś poleci lek bądź też leki, jakie mogę zasugerować psychiatrze. Brałem wenlafaksyne, escitalopram, sertraline, a ostatnio sam zasugerowalem maoi, tym samym dostając moklobemid. O ile ten ostatni na początku poprawił mi sen, dzięki czemu bez problemów i z większą energią się budziłem, to pozostałych leków nie odczuwałem za bardzo - mogła to być niewielka poprawa lub też placebo. Po zwiększeniu dawki moklobemidu do 450 mg, dwa tygodnie mi wyleciało z życia przez nasilone lęki. Objawy te już minęły, lecz ja się czuję tak, jak przed braniem leków, tym samym potrzebuję czegoś innego. Na lęki dostałem kiedyś bromazepam, lecz działał tylko w większych, niezalecanych przez psychiatrę dawkach. Ostatnio przepisany został mi medazepam, nie wiem zresztą czemu, bo jest jeszcze słabszy, a którego już w ogóle nie czuję. -Najbardziej brakuję mi tego uczucia, które kiedyś miałem będąc dzieckiem, kiedy życie zdawało się mieć jakiś smak. -Anhedonia? - Uczucia zdają się być spłycone. Pozytywne są mniej nasilone albo ich nie ma w ogóle. Z negatywnymi podobnie, lecz te występują częściej. Problemy innych zdają się nie robić na mnie wrażenia. Nawet te dotykające bliskich, choć nie zawsze i nie we wszystkich przypadkach, ale w większości mnie one nie ruszają. Trochę kuriozalne, bo na filmach zdarza mi się wzruszyć, rzadziej płakać. -Wahania nastrojów - od tego "normalnego", codziennego uczucia, które zamienia się w chwilowe szczęście w ciągu kilku sekund, a potrafi równie szybko stać się pełne smutku, przygnębienie, zawodu. -Zaburzenia adaptacyjne. -Spowolnienie psychoruchowe, słaby napęd, brak motywacji, celu w życiu. Odkładanie zrobienia czegoś na później. Dawne zainteresowania przeminęły, większość rzeczy robię na siłę. Czasami wystąpi chwilowy wzrost nastroju i mam ochotę na jakąś zmianę w życiu, ale jak szybko się pojawia, tak szybko zanika. -Derealizacja, może w minimalnym stopniu także depersonalizacja. Czasami mam wrażenie, że to pozytywny aspekt, bo dzięki temu wrażeniu nierealnego świata jestem pewniejszy siebie, często nie denerwuję się niekomfortowymi sytuacjami, co może mieć też związek ze spłyconymi uczuciami, ale nie zawsze - wymienione wcześniej zaburzenia adaptacyjne. -Często zaburzony rytm okołodobowy. Na moklobemidzie było lepiej, ale kiedyś spanie po kilkanaście godzin nie było u mnie czymś nadzwyczajnym. Ostatnio miałem problemy z zaśnięciem, ale to pewnie przez wstawanie o późnej godzinie. -Senność. -Zmęczenie. Czasami się nasila, często mija nagle, w ciągu kilku-kilkudziesięciu sekund. To nasilone połączone z dużą sennością, "zamuleniem", jeszcze większym brakiem chęci do czegokolwiek. -Zaburzenia kompulsyjne, choć nie przeszkadza mi to w codziennym życiu, a i poprzez leki raczej się zmniejszyło ich nasilenie. -Ucisk w części czołowej głowy, często podczas szybkiego przyswajania większej ilości informacji jakby zwiększający swoje nasilenie i objętość. Staram się go ignorować, mimo tego, że towarzyszy mi nieprzerwanie. -Ucisk w klatce. Co prawda zmalał prawie całkowicie po stosowaniu leków, ale może powinienem wspomnieć. Czasami obecny wraz z innymi nieprzyjemnymi objawami. -Zbyt duże oczekiwania wobec siebie, tym samym może przez to często nie robię nic, choć może to być następstwo wyżej wymienionych objawów. Pewnie jeszcze mam jakieś objawy o których nie wspomniałem, ale te wszystkie najistotniejsze raczej wymieniłem. Myślałem o selegilinie, choć po przyjrzeniu się bliżej tematowi, interesujące zdają się też być: amisulpryd, sulpiryd, flupentiksol. Bupropion ze względu na cenę raczej odpada, metylofenidat w połączeniu z jakimś innym lekiem może być niechętnie przyjęty przez psychiatrę, a i raczej nie ma możliwości, że będzie on refundowany mimo bycia pełnoletnim? Doraźnie w tabletkach 5-10 mg o natychmiastowym uwalnianiu nawet mógłby być, bo cena jest przyzwoita. Do tego coś przeciwlękowe, ale czy mocniejsze benzo mogę zasugerować, czy raczej zostanę strofowany? W czwartek mam wizytę, więc może ktoś poleci coś sensownego, tym samym z góry dziękuję, bo trochę się rozpisałem. -- 09 sty 2014, 17:34 -- Wróciłem, więc zdam relację. Dostałem amitriptyline, sulpiryd, hydroksyzyne i temazepamum. Selegiliny nie dostane, bo "my tego nie stosujemy", a starać się mogę o nią u neurologa. Metylofenidatu również nie, z podobnego powodu co wcześniej. O mocniejszych benzo też raczej mogę zapomnieć, bo "uzależniają", choć tutaj nie narzekam. Może ten nowy zadziała lepiej, o ile w ogóle będzie potrzeba go stosować. Gdy zacząłem proponować różne leki, to aż psychiatra wysnuł wniosek, że może powinienem spróbować leczenia szpitalnego, bo mogę być lekoopornym przypadkiem, a on nie będzie na mnie eksperymentował. Czy to trochę nie przesada? Dobra, wyżaliłem się i już kończę
-
O, to bardzo miłe Kiedyś myślałem, że będę otwarcie rozmawiał o swoich problemach z psychiatrą. Nie wiem, jak mają inni, może właśnie tak to ma wyglądać, choć spodziewałem się czegoś innego.
-
Badanie przeprowadza psycholog. Rozmowa z nim, odpowiadanie na pytania, rozwiązywanie testu. Przepisze ci z mojej opinii psychologicznej, którą to dostałem, nazwy badań, to sobie możesz gdzieś poszukać jak one mniej więcej wyglądają. Krótki test stanu psychicznego, test figury złożonej Reya, krzywa uczenia, test fluencji słownej, MMPI-2. To ostatnie rozwiązywałem na komputerze. Dość duża liczba pytań, a i chyba najbardziej popularny test osobowości. Także widnieją w tej opinii dane z wywiadu i obserwacji, i wnioski, jako element końcowy. Dla mnie te testy nie były w stu procentach obiektywne. Innego dnia mógłbym odpowiedzieć inaczej na pytania, a i w inny sposób rozwiązać testy, przeprowadzić rozmowę. Może to nie ma wpływu na to? Nie wiem, takie są tylko moje odczucia. Póki co psychiatra nie rozwiązał moich problemów. Każda wizyta wygląda dość nietypowo: krótka rozmowa i nowy lek, a ostatnio nawet sam go zasugerowałem i nie było problemów, choć benzo mocnego nie dostałem. Sam staram się czegoś dowiedzieć na swój temat, na psychiatrę nie liczę, a i chyba nie byłby on w stanie mi pomóc inaczej, jak poprzez leki.
-
Pewnie spróbuję. Czy jestem bliżej celu? Czasami czuję się względnie dobrze, innym razem - jak dziś - 'źle'. Jeej, jak miło Myślałem, że to tutaj powszechne, bo sporo osób ma podobne problemy, a tym samym myślenie się w jakiś sposób powiela.
-
U mnie grudzień był straszny. Ostatnio na szczęście jest lepiej. Czasami poczuję się przez chwilę tak błogo, jak we śnie. Te pojedyncze sytuacje dają też odrobinę nadziei. Gdyby tylko dało się taki stan utrzymać przez cały czas... Dokładnie. Z lękami odczuwanymi całym sobą, ciężko cokolwiek zrobić w kierunku poprawy zdrowia. Próbowanie codziennych czynności równa się z pokazywaniem obrazów niewidomemu, jakoby miał odczuwać przyjemność z oglądania ich. Co do mojej psychoterapii, to na razie ciężko mi cokolwiek powiedzieć. Póki co jeszcze czekam, a może lek przyniesie coś pozytywnego. Już bardziej myślałem o spożyciu lsd, bo to mimo wszystko większa nadzieja od długoterminowej psychoterapii.
-
Hej. Ja byłem najpierw z wizytą u psychiatry, który to kazał mi zrobić badania. Ja o nic nie prosiłem, zdawało mi się, że to coś powszechnego. Czy to aż tak niespotykanie? Jeżeli tak, to może wpływ na to miały zaburzenia psychiczne u jednej osoby z mojej rodziny, a i było kilka pomniejszych przypadków również u moich bliskich. Do psychiatry kiedyś zawitałaś, czy tylko wizyty u psychologów?
-
Jak mnie opanują lęki, to mam podobne odczucia do twoich. Na szczęście zdają się powoli ustępować, tym samym słodka nadzieja na poprawę powraca. Z drugiej strony już sam nie wiem jak to odbierać, bo już powoli zapominam, jak to jest czuć się normalnie. Też myślę, że to psychoterapia może dać jakieś efekty, choć i podobnie myślałem o lekach. Myślałaś coś o ich stosowaniu, jako dodatkową formę leczenia?
-
violet_hair_, prywatnie czy z nfz? Aż ci zazdroszczę, bo mnie chyba czeka kolejna zmiana leku, bo poprawy nie widać, a może to właśnie psychoterapia by mi pomogła. Dzięki i wzajemnie
-
Depakiniarz, hej, dzięki Miałem na myśli to, że wreszcie zasięgnąłem opinii "specjalistów", a i próbuję trafić w lek, ale jak to bywa - dupa. Także staram się wyznaczać jakieś małe cele, próbować nowych rzeczy, ale kompletnie tego nie czuję. Jest to poniekąd takie życie na siłę, z głupią nadzieją, że może będzie lepiej. Jeśli aktualne próby zawiodą, to jeszcze pozostaje kilka innych możliwości, ale to już naiwne - bądź też nie - wkraczanie w pustkę.
-
Steviear, cześć. Z badań wyszła osobowość niedojrzała, schizotypowa. Mi samemu ciężko określić swój stan, więc nawet nie wrzucam się do jednego worka. violet_hair_, hej. Ja co prawda zacząłem wykazywać inicjatywę w kierunku poprawy stanu zdrowia, ale póki co tego w ogóle nie czuję. Właściwie przez ostatnie tygodnie jest jeszcze gorzej. Pomaga mi świadomość, że są podobni do mnie, a i wielu ma gorzej, tym samym i ty nie jesteś jedyna ze swoimi problemami, więc choć przez chwilę postaraj się nie zamartwiać aż tak
-
Hej. Mam 22 lata, od kilku lat czuję się 'źle', a dopiero od pół roku zacząłem coś z tym robić, zaczynając od wizyty u psychiatry, lekach i psychologa. Moje życie stoi w miejscu, nic mnie tu nie trzyma, ale jeszcze została odrobina nadziei, że może będzie lepiej. Ostatnio sporo myślę o psychoterapii, jako iż jest wskazana w moim dalszym leczeniu, a i może dzięki obecności tutaj zmienię jakąś część mojego życia.