Skocz do zawartości
Nerwica.com

demon

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia demon

  1. zdrowy... jest takie cos w słowniku?
  2. Do tego nie dojdzie, bo staram sie nie przyzwyczajać do ludzi. obojętnie do kogo.
  3. "szukam dziewczyny, mama mi kazała" - to mój opis na gadulcu... w sumie to nie wiem jak Ci chłopie mogą pomóc posty pisane tutaj. Chyba jedyne co to świadomość że nie Ty jeden masz ten problem. Bo z samym problemem to niestety musisz sam sobie poradzić: uwierzyć w siebie i mieć nadzieję... i... nie reaguj w stylu "łatwo powiedzieć" - bo tutaj każdemu łatwo powiedzieć ale doskonale wiemy co to znaczy w praktyce. anand22 >> nie wiem jak u autora tematu ale dla mnie 50% problemu stanowi fakt świadomości tego kim jestem i że mogę stanowić zagrożenie dla potencjalnej dziewczyny czy kogokolwiek. Oraz to że będę jedynie ciężarem ze swoimi humorami i troskami zamiast dawać ciepło i radość płynącą z miłości. Zresztą... przyjaźń to już bardzo dużo, nie wybiegajmy dalej niż z motyka na słońce. Żeby tak mieć przyjaciela...
  4. śmierć... kiedys to piekło sie skończy
  5. Hm jak to pierwszy rok studiów, to pewnie z nerwów. A jak chcesz sie pobawić to przeczytaj sobie kawałek ... kilka wyrazów... i ułóż sobie do nich historyjkę, jaka Ci się podoba. jak sie skończa pomysły co wymyślać dalej to przeczytaj kolejny fragment - dłuższy itd... Mnie to pomagało w czytaniu najnudniejszych lektur przy kt. inaczej zasypiałem od 2 zdań (dosłownie). Pomaga sie wgryźć w text.
  6. To ja moze powiem jak ja bym zareagował: Po pierwsze, na początku bym nie uwierzył że ktos jest na tyle głupi aby zakochać sie w człowieku który ma sie za nic. A jak juz bym uwierzył to... gorzej - chaos: - bym robił wszystko co sie da zeby tą dziewczynę do siebie zniechęcić, wierząc że lepiej jej będzie beze mnie - ale jednoczesnie działałbym w odwrotnym celu Depresja to chaos. Czlowiek nie wie czego chce a nawet jak wie to nie zawsze ma moc. Jesli na prawdę kochasz to walcz, moze chłopak będzie miał szczęscie i go wyleczysz. Nie dosłownie "Ty" ale miłość potrafi wiele. Najważniejsze zeby uwierzył że to mozliwe aby ktos go szczerze pokochał i przyjął ten dar, potem juz powinno pójść z górki na szczyt. Pomóż mu walczyć o duszę to i jego samego wygrasz dla siebie.
  7. dzisiaj chciałem sie zabić... ale coś w tym jest bo jednocześnie nie chciałem ale byłem już na tyle wnerwiony, zły i smutny że miałem wszystko głęboko. Zawsze noszę przy sobie jakieś kilka różnych lekarstw i piersiówkę z czymś mocniejszym (łyczek raz na dzień a i to nie zawsze nikomu nie zaszkodzi)... więc wziąłem sobie to wszystko na raz (hehe, łącznie z polopiryną - nosze ja w razie jakbym przemarzł - na studiach nie ma czasu na chorowanie) i popiłem tym razem całą zawartością piersiówki... skoro to pisze to widać że nie zadziałało jak miało. A teraz troszkę nie na temat: zawsze sie zastanawiałem czemu są tacy samobójcy, kt. robią przy próbach jakieś halo... że w końcu nie chcą sie zabić tylko to taki denny sposób na zwrócenie na siebie uwagi. No i wracając: Teraz wiem lepiej. to nie chodzi, a przynajmniej mnie nie chodziło, o zwrócenie na siebie uwagi. To jest taka ostatnia deska ratunku, taki test... a może jednak ktoś sie zainteresuje. Może jednak jest ktoś dla kogo znaczę cokolwiek ale wystarczająco żeby odwieść od samobójstwa. Ja akurat pisałem sms'y, ot se takie bez szczególnego kształtu, opisywały co robie i jak sie czuję, z reguły były długie... Pisałem je tak jakbym nie wiedział do kogo je wyślę (że odbiorcę losuję) ale wiedziałem do kogo je wyślę już przed napisaniem... Nie wiem ile wysłałem. chyba 6, a może i 8... W każdym razie zareagowały jedynie Matka i Siostra. Dla mnie to za mało. Zawsze uważałem że w takich sprawach rodzina i ludzie z kt. gadam tylko i poprzez komunikator internetowy sie nie liczą. A te pozostałe osoby do kt. wysyłałem wiadomość to ludzie, kt. doskonale wiedzieli że jestem chory na depresję, czasem sie jakoś bliżej pogadało... no, spodziewałem sie chociaż czegoś. I tak znowu nie całkiem w temat: Kiedyś, jak słyszałem że ktoś tam chciał sie zabić ale go odratowali czy coś, to myślałem że zrobili człowiekowi krzywdę - tzn. ratując. A wracając do tematu: Jakby ktoś z tych moich odbiorców sms'ów odpisał wcale bym sie nie obraził. Teraz mam wyrzuty sumienia ze denerwowałem Mamę i Siostrę. Sam sie już dawno uspokoiłem ale piszę teraz bo mi tak na mózg padło że sie odezwę (kiedyś czytałem tylko posty, nie rejestrując się). Jak już myślę trzeźwo to wiem jakie błędy popełniłem (czyt. - za słabe tabletki łyknąłem) A teraz parę takich porad od rzeczy: - nie popijajcie polopiryny za pomocą whisky.... obrzydliwie sie po tym odbija - jeśli łykacie ale macie przeczucie ze nic z tego nie wyjdzie, to nie łykajcie swoich standardowych leków bo ich smak wam obrzydnie - ja łykałem na pusty żołądek i popiłem 250ml ok 11% whisky (alkohole w piersiówce zawsze rozcieńczam w razie czego) ale zawsze to jest ponad 25ml czystego alkoholu czyli tyle samo co w standardowej szklane whiskacza (1/3 objętości). Do rzeczy: mój pierwszy posiłek to był batonik na jakieś 4h po tym jak byłem pewny że juz powinny zadziałać tabletki... no i zaczęło mnie ostro mdlić jakbym miał sie wypróżnić - mało przyjemne To chyba tyle.
×