Wieje z Twojej wypowiedzi schematyzmem, a jak wiadomo schematy nie zawsze mają pokrycie w rzeczywistości. W szpitalu psychiatrycznym spotkałam starszego gościa, rolnika po 50tce, który całe życie cięzko pracował, miał rodzinę. I był chory na depresję.
Poza tym owe "globusy" były niczym innym jak nerwicą, więc dajesz po pysku niemal połowie osób z tego forum lekko sugerując, że ich choroba bierze się z nieróbstwa.
Nie sugeruje, że bierze się z nieróbstwa. To zdecydowanie nadinterpretacja.
Sugeruje, wiem, że nieco brutalnie, że jednak rozwój społeczeństwa, warunki bytowe umożliwiają po prostu pojawianie się lub rozwój pewnej części tego typu problemów.
Podkreślam pewnej części, bo nie wątpię, że depresja depresji nie równa.
Te globusy itd. nie zawsze były i są prawdziwą chorobą, z którą trzeba walczyć i która jest na pewno udręką dla cierpiącego.
Czasem są swoistym sposobem na życie.
Czasem, wiem, że to szokujące, ale nawet modą (ot masowo wzrosła popularność żółtych kamizelek i niebieskich fraków oraz odsetek samobójstw po publikacji pod koniec wieku XVIII "Cierpień młodego Wertera" - to są fakty i dobrze o nich pamiętać, bo może kogoś ten fakt zmusi do myślenia nad własnym powielaniem wzorców).
Inna sprawa, że wśród osób starszych, które nagle przechodzą na emeryturę, tracą zajęcie, pracę, której poświęcali większość czasu też łatwo o pojawienie się depresji. To też daje do myślenia. Zmiana warunków, utrata sprawności, nieprzydatność, ale też utrata celu życia - to wspaniałe pożywki dla nerwic i depresji przecież.
Rada więc, by czasem sobie tego celu w ciężkiej pracy poszukać, gdy można, nie wydaje mi się wcale niedorzeczna.
Depresja i nerwica towarzyszły człowiekowi od zarania. Już Hipokrates opisywał ich objawy.
Tu też się nie zrozumiałyśmy nieco.
Pisałam wyżej, że po prostu nie można było sobie pozwolić na depresję, bo sie w tym środowisku, trudnym bytowo, ginęło.
Co nie znaczy, że nie istniała depresja jako choroba i wtedy.
Była i jest.
Ale nasz sposób życia, rozpad stosunków międzyludzkich, przy wzroście komfortu, technologicznym pędzie, coraz bardziej abstrakcyjnych celach sprzyja rozwojowi tego typu dolegliwości.
Ale to już chyba szerszy problem.
pozdrawiam
M...