Skocz do zawartości
Nerwica.com

drzewojozuego

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez drzewojozuego

  1. "..sciskalem dlonie mocno, aby ani kropla ognia nie przecisnela sie przez nie, skrywalem tam pieknego motyla, nie chcialem by stalo mu sie cokolwiek zlego, byl przestraszony, lekal sie, zmarnialy mu skrzydla. Niewaznym bylo to ze plomienie mnie obejmowaly, ja nie szukalem schronienia, przyszedlem tu po to by temu, zablakanemu motylowi je ofiarowac. Morze ognia grzmialo wokol mnie, wszystko plonelo, plomienie byly tak mocne, ze nie moglem dostrzec swych rak, lecz mimo tych przeciwnosci, wiedzialem to co bylo najwazniejsze, moj motyl byl wciaz bezpieczny. Ogien stal sie ciezki, zbyt ciezki abym mogl stac, upadlem, na jedno kolano, wiedzialem juz, ze nie podolam temu by wstac, nie bede meznym bohaterem dzielnie trwajacym na swej pozycji, lecz ochronie. Skulilem sie, pochylilem glowe ku piersi, przyciskajac zacisniete na ksztalt klebka rece, ktorymi bronilem dar niezwykly. Wnet wszystko ucichlo. Nie czulem juz zaru, nie bylo juz ognia. Wszystko stalo sie takie jakie bylo zanim pieklo spadlo na ziemie. Lecz to mnie nie interesowalo, chcialem wiedziec czy moj motyl jest nietkniety, czy go obronilem. Tak, wciaz zyl, nie dosiegly go plomienie, na to nie pozwolilem. Radosc z tej rzeczy byla ogromna, wszechpotezna, tak wielka iz dzieki niej moglem w zupelnosci zapomniec o bolu i cieszyc sie tym, ze ochronilem cudo"
×