Skocz do zawartości
Nerwica.com

anapest

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia anapest

  1. ejejejej, dlaczego ktoś ma cię mieć za głupią? bo kochasz? bo przeżywasz? bo nie wiesz co robić? bez przesady. w życiu bywa naprawdę różnie... głupotą jest popełnianie drugi raz danego błędu, a z tego co rozumiem, to pierwsza jego odsiadka, zatem też twoja pierwsza tego typu sytuacja. myślę, że to jeden z najważniejszych momentów (o ile nie najważniejszy) waszego dziewięcioletniego związku, więc warto podjąć rozsądną decyzję... pomyśl: trafił za kradzież, a nie za to, że nie płacił alimentów, czy gwałt. nic nie usprawiedliwia przestępstw, ale ważne jest też to, że zrobił to dawno i może miał w tym jakiś, że tak się wyrażę, wyższy cel. czas wyroku nie jest jeszcze ustalony, widzę, dlatego w kwestii, czy powinnaś na niego czekać trudno mi doradzić. myślę jednak, że na twoim miejscu zostałabym przy nim. on ciebie teraz bardziej potrzebuje niż ty jego. los wystawił was, wasze uczucia, ideały, marzenia na próbę i to od was zależy, czy ją zaliczycie... dziewięć lat nie jest małym stażem, więc z jakichś powodów byliście tyle lat ze sobą. skoro wasz związek należał do udanych, to zastanów się, czy chcesz to przerwać? na czym bardziej ci zależy: na chłopaku, czy na swoich odczuciach? pomyśl, czego ty byś od niego oczekiwała, gdybyś to ty była na jego miejscu? na miłość składają się nie tylko czułe słówka, kwiaty, czy wspólne planowanie przyszłości, ale też lojalność i trwanie przy tej osobie wbrew przeciwnościom. skoro łączy was uczucie, to warto zostać. ważnym pytaniem jest też to, czy wyobrażasz sobie wasze życie po jego odsiadce? czy będziesz potrafiła przełamać tę barierę - szczególnie wstydu - przed innymi osobami, które będą wiedziały, że siedział. domyślam się, że nie jest ci łatwo, życie ci się posypało, wszystko szlag trafił, ale postaraj się być dzielna. rozumiem, że chcesz mieć rodzinę, dzieci i to najlepiej jakoś na czasie, ale cóż, stało się jak się stało i trzeba to przyjąć na klatę i dalej żyć. pomyśl, czy nie będziesz żałować tej decyzji... zwłaszcza, że on jest jedynym twoim oparciem... przemyśl wszystkie za i przeciw tej decyzji. może pomoże ci wypisanie ich na kartkę? zastanów się, co bardziej za tobą przemawia, czego chcesz, ale też czego nie chcesz, z czym będziesz potrafiła się uporać. konsekwencje będziesz musiała ponieść niezależnie od tego, czy przy nim zostaniesz, czy nie. wiem, że dla ciebie przebywanie twojego chłopaka w więzieniu jest straszną tragedią, ale pomyśl, że to pół roku - dwa lata. po jakimś czasie będziecie mogli też starać się o złagodzenie wyroku. ważną sprawą jest to w jakim więzieniu siedzi, czy to jakiś hardkor, gdzie trafia do celi z degeneratami (nasze kochane polskie prawo), czy może lajt z dwoma telewizorami w POKOJU, a nie celi. jeżeli do tego pierwszego, to za dobre sprawowanie będzie mógł starać się o przeniesienie do drugiego. drobniejsze przestępstwa mają to do siebie, że istnieje coś takiego jak przepustka, gdzie państwo daje obywatelowi kredyt zaufania i wypuszcza na dzień, dwa i to nawet z częstotliwością co tydzień, co dwa... porozmawiaj z nim (lub napisz list - najważniejsze, żebyś mu o tym powiedziała) o tym, czego on by oczekiwał, gdyby coś podobnego spotkało ciebie? może zostałby, może nie mógłby tego znieść, a może zerwałby z tobą tylko dlatego, żeby ciebie nie ranić, a sam cierpiałby? jeżeli obawiasz się, że pod wpływem więzienia się zmieni (na gorsze), to zakomunikuj wprost, że właśnie się tego boisz, że musisz mieć gwarancję, że on zrobi wszystko, by pozostać tym samym kolesiem, którym jest teraz. porozmawiaj z nim szczerze o swoich obawach, uczuciach, nadziejach w związku z tą sytuacją. myślę, że jak RAZEM zaciśniecie dupkę i dacie z siebie maks, to spokojnie racie radę :) na pocieszenie mogę dodać tylko tyle, że osoba z mojego najbliższego otoczenia była w bardzo podobnej sytuacji z tym, że jej związek trwał... DWA MIESIĄCE i czekała, i wytrwała, i teraz są szczęśliwi :) głowa do góry!
  2. a ja to rozumiem. kochasz go mimo wszystko. jest twoim facetem i wiesz, że ma poważne problemy. pragniesz mu pomóc i poświęcisz wiele, by ratować ten związek... jesteś (lub starasz się być) oddana, cierpliwa i wyrozumiała. ale, cholera, za jaką cenę??? facet nie zapewnia ci elementarnych potrzeb typu: poczucie bezpieczeństwa, zaufanie oraz SZACUNEK. nie ma go do ciebie ani też do siebie. pamiętaj, że 'najatrakcyjniejszym przymiotem człowieka jest jego godność', a ty każdego dnia swoją depczesz... ciekawi mnie w imię czego chcesz ratować ten związek? bo jeżeli żyjesz złudzeniami, nie bazujesz na faktach, lecz na tym, co się może wydawać, to jest to bardzo naiwne i, niestety, głupie, a wręcz autodestrukcyjne. jest też druga strona medalu. otóż, żeby nie odchodzić musiałabyś mu wybaczyć teraz albo traktować to przynajmniej jako możliwość. tylko błagam bez tekstów typu: 'wybaczyć mogę, ale nie zapomnieć'. zapomnieć to właśnie znaczy wybaczyć, a okazuje się, że masz z tym problemy... już teraz sypiesz sól na rany, a co później? myślisz, że z czasem będzie lepiej? nie, nie będzie (nie wierzę w cuda, sorry). czas jest mądry i zawsze wie co robi, ale trzeba też mu pomóc. jednak 'do tanga trzeba dwojga', sama nie udźwigniesz tego związku, a nawet gdyby, to będzie ci cholernie ciężko, a dużo później myślę, że będziesz tego żałować. może nie łatwiej, ale bardziej opłacalne jest to, byś odeszła teraz. wiem, u kobiet ciężko ze zrywaniem toksycznych znajomości. nie wiem, może lubimy być poniewierane niczym szmaty do podłogi? podobno miłość góry przenosi, ale ja jakoś jej tutaj nie widzę, więc o żadnym przenoszeniu też mowy być nie może. tak poza tym ktoś słusznie tutaj zauważył, że 1,5 roku roku to wcale nie tak dużo. w tym okresie wręcz nie widzi się wad danej osoby, a tobie zostało ukazane jej najgorsze oblicze. osobiście bym skorzystała z tej lekcji życia i odeszła. pomyśl jak jest teraz i co będzie później? pisałaś o dzieciach. serio chcesz, by na to wszystko patrzyły i dorastały mając taki wzorzec, pożal się Boże, rodziców? rób jak uważasz. to twój wybór. jednak pamiętaj: żeby mieć miękkie serce, trzeba mieć twardy tyłek.
  3. potraktujcie to jako formę powitania. wiem, że jest od tego specjalny dział, ale jakoś tak nie wiedziałam co mogłabym napisać.
×