Skocz do zawartości
Nerwica.com

bede12345

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bede12345

  1. No właśnie, kompletnie nie wiem co z tym zrobić. Życie towarzyskie upada, zaczynam się jąkać (to nowość!) - a właściwie to mam to gdzieś. I właśnie zastanawiam się czy warto udać się z tym do jakiegos psychologa, tylko nie wiem czy to zasadne i jak ugryźć temat z rodzicami...
  2. Fascynują mnie substancje psychoaktywne i po uprzednim dokładnym zapoznaniu się z danym towarem próbuję, do czego tylko mam dostęp. Obecnie popalam marihuanę raz na jakiś czas i cenię to sobie, bo przynajmniej na kilka godzin w tygodniu mogę zapomnieć o wszystkim Generalnie ten tydzień jest w porządku, jakoś lepiej się czuję i mam nadzieję, że to może początek końca. Mam różne zainteresowania, ale brakuje mi motywacji, wszystko jest mi obojętne. Staram się myśleć racjonalnie, więc nie przestaję uczyć się i tak dalej bo mam nadzieję, ale szczerze mówiąc sam już nie wiem co robić
  3. Nie chcę się rozpisywać, bo w mojej historii nie ma niczego oryginalnego. Chcę tylko opisać, co się dzieje i zapytać: co to? Nie znam się na psychologii, nie wiem jak nazwać to, co czuję. I co z tym zrobić? Od początku. Mam 16 lat, wszystko zaczęło się gdzieś w lutym tego roku. W moim życiu nie stało się nic szczególnego. Żyję w normalnej rodzinie, w normalnym mieście, trafiłem do jednego z najlepszych liceów. I czuję sie źle. Stopniowo zaczęło ogarniać mnie poczucie beznadziejności. Z przerwami - nawet przez tydzień-dwa mogłem czuć się dobrze (gdyby nie to, pewnie bym się już zabił). Tracę poczucie szczęścia, ogarnia mnie beznadziejność, nie odczuwam przyjemności, w szkole czuję się okropnie, w domu jeszcze gorzej. Więcej śpię, jestem stale zmęczony, nie potrafię się skupić jak kiedyś. Nie bardzo interesuje mnie nauka. Momenty, gdy o tym zapominam też są, na przykład gdy spędzam czas z przyjaciółmi. Wtedy wszystko jest prawie jak dawniej. Doszły oczywiście próby z narkotykami, co tydzień-dwa palę trawę, próbowałem amfetaminy i zejście to było kilka najgorszych dni w moim życiu (dlatego też mam wątpliwości co do obecnego stanu, bo zaznałem PRAWDZIWEJ psychozy, gdy chcialem sie zabic i nie wiem, czy to codzienne przybicie w ogóle nie jest normlane) I nie wiem - czy to co czuję na codzień to coś w rodzaju depresji? Nie jest ona ciągła, na przykład teraz czuję się w miarę normalnie, ale wiem, że pewnie w najbliższym czasie znów przyjdzie czas doła. Często myślę o śmierci jako o spokoju od smutku, jednak nie planuję popełnić samobójstwa - aż tak źle nie jest i racjonalnie widzę, że chyba lepiej być niż nie być. Czy to nadaje się do wizyty u jakiegoś psychologa?? Bo szczerze mówiąc mam trochę dość.. Pozdrawiam!
×