Skocz do zawartości
Nerwica.com

a.nia

Użytkownik
  • Postów

    28
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez a.nia

  1. Musisz zawsze pamiętać i pomyśleć sobie, kiedy odczuwasz lęk przed rozmową z dziewczyną, że nie warto się tym przejmować, bo przecież nic się nie stanie jak któraś zachowa się tak jak byś sobie tego nie życzył. Musisz nastawić się bardziej olewacko, ja tak robiłam i pomogło. Oczywiście szanuj innych, ale przecież na tej jednej świat sie nie zamyka. Bądź sobą i nie wymyślaj co się stanie jak... Życzę powodzenia!!!!!!
  2. pisze od tak, nawet nie mam nadziei że coś z tego będzie, ale może samo pisanie coś mi da...Nie wiem czy ktoś chciałby słuchać mojej nudnej gadaniny, no i po co. Przecież i tak nie wiem czy potrafiłabym wszystko wyjaśnić obiektywnie(tzn.to co dzieje się ze mną) bo już sama się z tym zagubiłam..Jestem nowa na forum. To moje pierwsze forum, to że wybrałam takie to coś oczywiście znaczy. Mam 22 lata i nieciekawą przeszłość za sobą. Pisząc to już się pocę z nerwów, bo czuję się bezradna i zła na siebie że ze mnie taka użalająca nad sobą du...a (przepraszam za słowo). Mieszkam z dwoma braćmi i ojce. Zajmuję się od 13 roku życia wszystkimi sprawami domowymi, gotowanie, sprzątanie itd. Ponieważ mam matkę chorą psychicznie i krótko mówiąc różnie to z nią było raz leżała w łóżku i a raz latała z siekierą żeby nas pozabijać ( choroba maniakalno-depresyjna) leżała wiele razy w szpitalu psychiatrycznym, tak jak wiele razy wyjeżdżała do Belgi do swojego partnera. Obecnie również tam przebywa(na szczęście). Na początku nic nie rozumiałam jako mała dziewczynka, dlaczego nas zostawiła i nie wiadomo gdzie przebywa..Oczywiście jak się domyślacie różne ekstremalne historie były, al nie będę o tym pisała. Do tego mój jest typem człowieka, który chce wszystkimi dyrygować i absolutnie nie toleruje innych zasad niż swoich. Rozumiem, że każdy członek naszej rodziny miał ciężko (rodzice po rozwodzie) i przez lata przyjmowałam to na siebie i przeżywając OGROMNY stres oraz strach przeżywałam to sama w swoim sercu, ponieważ nie miałam nikogo kto mógłby mnie odciążyć. Tata w ogóle nie rozmawia ze mną, chyba że naczynia są niepozmywane na czas.. Ostatnio rzuciłam pracę w sklepie mięsnym i wyjechałam do pracy do Niemiec żeby zarobić na studia. Po powrocie nie zapytał o nic!!!! Ani jednego pytania jak mi tam było Mam stałego chłopaka. Jesteśmy razem od 4 lat. Było nam naprawdę ze sobą dobrze, mieliśmy poważne plany, ale po kolejnej zdradzie nie potrafię kochać Go jak kiedyś, ale nie potrafię również Go zostawić... Już od paru lat moja osobowość zmienia się wciąż na bardzo negatywną. Jeszcze w liceum byłam bardzo zaangażowana w życie szkoły, wszyscy mnie znali i chętnie brałam udział w różnych przedsięwzięciach. Tworzyłam jakieś tam plany na przyszłość. Obecnie mam wrażenie, że wszystko jest bez sensu, bez celu. Czuje się w swojej skórze bardzo źle. Nie mam motywacji na nic Chciałabym być uśmiechnięta szczerze. Oczywiście czuje się mało wartościowa, ale nie przeszkadza mi to aż tak, ponieważ nie mam ochoty przebywać z ludźmi. Zawsze byłam mało towarzyska, ponieważ kiedy chciałam gdziekolwiek wyjść to nigdy nie miałam pozwolenia od taty. W końcu podporządkowałam się mu. Nie mam sił już na nic. Cały dzień opiera się na tym żeby obiad był gotowy na 15. Teraz gdy wróciłam z Niemiec nie mogę znaleźć w swojej miejscowości pracy. Myślę o wyjeździe do Gdańska, ponieważ moja młodsza siostra cioteczna tam wyjechała uczyć się i pracować. Pomyślałam, że tam mogłabym znaleźć pracę i może zmiana środowiska zmieniłaby mnie...? Tylko że uczę się zaocznie w Olsztynie no i musiałabym dojeżdżać do szkoły. Już od tygodnia próbuje porozmawiać z ojcem, ale tak bardzo boję się rozmowy z nim!!!!Pewnie znowu się zdenerwuje na mnie i powie żebym robiła co chcę. A ja nie chcę żeby był na mnie zły. Boję się również że pomyślą że nie obchodzą mnie już, że zostawiam dom i myślę tylko o sobie. Rusza mnie sumienie, kto będzie się nimi zajmować. Czy to moralne, żeby ich zostawić samym sobie??? No i nie wiem już czy to dobry pomysł...? Nie ukrywam że może mogłabym iść do jakiegoś terapeuty, albo kogoś kto umiałby powiedzieć, ocenić mnie, czy jestem rzeczywiście beznadziejna czy naprawdę można mi pomóc..Kiedyś do kolejnych spraw sądowych pani psycholog opisała mi opinię, no i podejrzewała również nerwicę lękową, były wymienione również inne spostrzeżenia, może to znak że można mnie uratować. Bo sama się dziwie że 22 letniej dziewczynie nie chce się żyć...Jak ktoś mówi mi żebym się uśmiechnęła to chce mi się płakać, bo ja nie potrafię się uśmiechnąć sercem.. Nie chcę się dłużej użalać nad sobą bo wiem że tracę..Nie wiem czy mam o coś prosić nie wiem czy to ma sens. Przecież mnie nie znacie i po co. Przepraszam, że może komuś zadałam trud czytania moich słów i stracił swój czas.
×