Nie zauważyłem takiego tematu (przyznam sie - nie szukałem) i postanowiłem napisać. Temat ogromnie ważny i wg mnie każdy kto ma problem z alkoholem powinien o tym wiedzieć.
Kilka lat temu zostało mi zdiagnozowane zaburzenie lękowo depresyjne plus fobia społeczna. Tutaj na forum standard. Zacząłem sie leczyc farmakologicznie i to leczenie przyniosło efekty. Od tego czasu zacząłem żyć. Podjąłem prace, przestałem unikac kontaktów z innymi ludzmi. Z osoby rzadko wychodzącej z domu z uwagi na swoje ograniczenia zmieniłem sie w normalną osobe, która korzysta z życia. Problem zacząl sie, że za bardzo z tego życia zacząlem korzystać - nadużywalem alkoholu i to nadużywanie alkoholu spowodowało nawrót lęków, nawrót depresji. O tym sie może mało mówi i nie każdy o tym wie ale alkohol pity przewlekle powoduje zaburzenia depresyjne i lękowe. Kazdy alkoholik na pewno zna poranne uczucie napadu przejmującego lęku, który nie pozwala normalnie funkcjonować. To tak zwany zespoł abstynencyjny. Braki alkoholu w organizmie wyłażą na światlo dzienne pod postacią lęku.
Druga sprawa to depresja, którą też powoduje alkohol i bardzo często leczymy sie na różne zaburzenia podczas gdy powodem tych zaburzeń jest alkohol pity w nadmiarze. A jeśli do tego dorzucimy jeszcze zażywanie antydepresantów z jednoczesnym codziennym piciem to mamy niezły galimatias, bo wtedy nie dośc ze osłabiamy wątrobe alkoholem to dodatkowo lekami, które przy jednoczesnym piciu nic nam nie dają.
Zmieniamy leki, psychiatrów, narzekamy na depresje itp podczas gdy przede wszystkim należy rzucic picie.
Nie jestem w stanie powiedziec jak przebiegałaby moja choroba gdybym nie pił. Być może miałbym nawroty depresji, lękow mimo leczenia sie ale faktem jest, że picie te moje dolegliwości pogłebiły do tego stopnia, że próbowałem sie zabić, co na szczęscie mi sie nie udało...