Skocz do zawartości
Nerwica.com

guuuugiooooo

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia guuuugiooooo

  1. moja zabraniala zapraszac kolezanek na noc albo nawet nie moglam zrobic kanapki kolezance bo żałowała;/ teraz glupio mi u kogos jeść żeby nie marnował na mnie swojego jedzenia...
  2. "jednoczesnie bardzo tego potrzebujemy. Czy jest w Was takze obawa, iz swoimi problemami zawracacie komus glowe, zabieracie czas (marnujecie go komus co jest niewybaczalne, bo w tym czasie ten ktos moglby zrobic wiele pozytecznych rzeczy dla siebie)? mozliwosci? Mam gdzies w glebi zakodowane, ze nie mam prawa byc dla nikogo ciezarem. Ze to nie w porzadku. Z drughiej zas strony wiem, ze to nie jest normalne i zaburza wiele moich funkcji a takze blokuje pelny potencjal. " Mam tak samo:/
  3. mam tak samo, dużo też duszę w sobie, nie chcę wybuchać bo on wtedy tez wybucha i jest gorzej.. ale pomaga mocno terapia? co do ostatniego zdania to też tak mam, podczas gorszych dni, gdy jestem sama ze swoimi myślami
  4. Spokojnie, nie daję za dużo miłośći, nie osaczam ich:) synowi próbuję zapewnić dziecinstwo pełne miłosci i zabawy tylko czasem jest trudno, wiem że dzieci mają swoje bunty itp i próbuję to zrozumieć chociaż czasem jest ciężko.... Trafiłaś w sedno że nikt nie nadrobi tej miłośći, niestety chyba nie ma kleju na takie luki
  5. po prostu chcę im dać całą swoją miłość z wzajemnością... tak jak rodziny to robią...
  6. nie nie, ja chcę ich traktować normalnie, nie chcę żeby to odczuli, chcę żeby czuli się normalnie. niestety nie ma takich terapii tutaj ale pójdę do psychiatry/psychologa...
  7. mój coraz bardziej mnie chyba neinawidzi...kiedyś bardzo się kochaliśmy... on się jeszcze uśmiechał... chyba go zniszczyłam... chciałabym być dobrą matką, kocham syna nad życie ale boję się że nie będzie mnie kochał, czasem nie mam siły żeby być matką... zmieniłam się kocham moojego partnera, zastępuje mi ojca, nie mogę patrzeć kiedy mnie odtrąca, już nawet mnie nie przytula, syn też tylko tata i tata, ja ich przytulam i całuję a oni mnie odpychają, jestem niepotrzebna, mam dosyc tego, nie wiem co zrobic zeby mnie pokochali, nie potrafie zyc normalnie, chce byc normalna i miec normalna rodzine ale nie wiem czy mi wyjdzie, czy bedziemy dalej szczesliwi jak kiedys.... synek ma dopiero 1.5 roku a cały czas się boję że kocha bardziej tatę lub babcię u której często przebywa gdy jestem zmęczona... dzisiaj mam szary dzien,dzisiaj znowu nie ma kolorow w moim mieście nic takiego nie ma,...
  8. Właściwie to mieszkam pod miastem, które nie jest duże, ale poradnie jakieś są, dzięki, poszukam Moja właśnie raz za dużo miłości i opieki a raz w ogóle... Wszyscy mówili że mam taką fajną mamę, eh... Teraz mi się przypomniało że w gimnazjum zgłosiłam się do szkolnego psychologa i wysłali nas obie na terapię ale zabroniła mi iść i sama nie poszła:/ Pamiętam że jak w kłótniach juz w pozniejszych latach krzyczałam że to dom wariatów to mówiły że to ja jestem największą wariatką:/ -- 06 lis 2013, 00:45 -- świwtnie, w moim mieście nie ma terapeuty na nfz, a godzina terapii 100zł. Chyba nie umiałabym się otworzyć na takiej terapii... Mam teraz wiele wydatkow związanych z domem, ehh wiedziałam że nic z tego nie wyjdzie....
  9. powinnas... wywalenie tego z siebie naprawde duzo daje. Wiem, bo mam to za soba A jak ja mogę jej pomóc? Boję się że byłam dla niej zła i przeze mnie nie mogło jej sie polepszać... Mieszkam w dość małym mieście, powinnam pójsc do psychiatry czy psychologa? jak znaleźć terapię? No i jak wygląda taka terapia? Chciałabym jednak pójść bo wiem że moje stany mogą źle wpływac na moją rodzinę chociaż bardzo się staram żeby tak nie było
  10. Nie, nie mieszkam z nią, wyprowadziłam się w wieku 17 lat. Mam swój dom który dzielę z partnerem i z synem. Mam 22lata. Teraz moja mama jest całkiem inna, nie potrafię jej przytulić czy śmiać się przy niej mimo że ona jest do mnie raczej pozytywnie nastawiona, cały czas mi jest z tym trudno. Ona mieszka ze swoją mamą a moją babcią niezmiennie od wielu lat. Cały czas pali. Non stop, ale babcia boi się cokolwiek powiedzieć. Teraz mi się przypomniało że cały czas miałam kary- na wychodzenie z domu, lub przyprowadzanie koleżanek, których później i tak nie miałam, ale już o tym całkowicie zapomniałam, jak o wielu rzeczach. Chciałabym potrafić ją przytulić ale nie mogę mimo że jest mi jej szkoda, ale staram się uśmiechać do niej, zapraszać do mnie do domu ale ona nie, bo źle sie czuje, bo jest zmęczona i mój syn ją męczy.... Nigdy się nie leczyłam, boję się że daliby mi leki i stałabym się tak samo otępiała jak ona... Czasem mam nastrętne myśli i lęki ale już prawie sama sobie to wyleczyłam.... One zabraniały mi mówić komukolwiek o tym co się dzieje w domu Aha, gdy pierwszy raz zachorowała miałam jakieś 4lata chyba. Teraz ona ma 44 a ja 22. Nie chcę iść na terapię, boję się to wzystko rozdrapywać mimo że powinnam... W sumie w wieku 16-17lat zabrala mnie do swojegopychiatry za moje złe zachowanie, ale nic z tego nie wynikło..... nie chciałam wtedy nic mówić a na końcu okazało się że drzwi byly niedomknięte i pwoiedziała że wszystko słyszała... Nie chcę przedstawiać jej w samym zlym świetle, ona nie jest świadoma tego co robiła dlatego głupio mi tutaj pisać o takich rzeczach...
  11. nie, zabraniały mi mówić komukolwiek, jak groziłam policją to straszyły domem dziecka. moja mama jest z domu dziecka... :/ teraz żyję na swoim i mam własną rodzinę, ale czasami mam wybuchy złości i jestem niestabilna emocjonalnie, mam kłopoty z tarczyca ostatnio i sie pogłębiło. Przypomniało mi się że jak byłam wczesną nastolatką to sprawdziała czy nie ćpam CODZIENNIE, musiałam stać pod żyrandolem a ona sprawdzała czy źrenica mi się zmienia... Jak kiedys powiedziałam że nie chcę to powiedziała że się boję bo biorę narkotyki. Często oskarżała mnie o coś czego nie zzrobiłam a gdy się tłumaczylam to przekrzykiwała mnie że tylko winny się tłumaczy. Wybaczcie że pisze tak dużo ale bardzo tego potrzebuję. -- 30 paź 2013, 21:52 -- Myślałam że chodziło o moje leczenie. Leczyła się z przymusu, 3 razy była w szpitalach psychiatrycznych zabrana siłą, teraz ma mózg wyżarty przez leki. Kiedyś mieszała psychotropy z alkoholem:/
  12. Czytam i oczom nie wierzę.. To moje życie.. Opowiem wam moją historię... Mój ojciec zostawił moją matkę jak byłam bardzo malutka, później nas olewał, my biedne w małym mieszkanku a on miał nową rodzinę i wielki dom. Mieszkałam z moją babcią i mamą. Moja babcia adoptowała moją mamę z domu dziecka. Moja mama miała 3 razy, kiedy zabrali ją w kaftany bezpieczeństwa do szpitala. Mam luki w pamięci, ale pamiętam że moja mama wybiegła nago na ulice, biła babcię i kazała wierzyć w marzenia wtedy. Główne złe rzeczy które pamiętam to: -W wieku 13-14 lat miałam dwóch chłopaków- mieli i 40 i 35lat, przychodzili do mnie do domu, moja mama proponowała im herbatkę, ja pokazywałam im zeszyty do gimnazjum, oni woleli głaskać moje piersi które ledwo zaczynały rosnąć... -Moja matka miała wielu okropnych facetów, pamiętam jak z jednym mówiła o wsadzanie palców w cipkę:/ kolejny tak sie upił że leżał zasmarkany na podłodze i nie pozwoliła mi go wynieść na klatkę... Ogólnie siedziałam z nimi w dymie papierosowym, wsyzsy paliły, później się wkurzała że facetów jej straszę:/ -Miała wieczną paranoję, bała się że sie uduszę słuchawkami od mp3, myślała że przekręcił jej się jajnik, kazala dopijać reszte herbaty kilkudniowej z kubka itp... Nie mogłam zastawić łóżka drzwiami bo ona nie mogłaby mnie uratować -Miałam wujka, który miał działkę, pewnego razu spytałam co to za beczki? A one że wujek tam topi koty, ogólnie ten wujek zabijał krety na moich oczach, gołębie na obiad a później dawał bawić się głowami gołębi...:/ -Wpis w 'albumie dziecka' zanim zachorowała: grzeczna, umie liczyć itp. Po chorobie- niegrzeczna, rojber, wyzywa nas kiedy ją bijemy ale później przeprasza. Biły mnie paskiem, za to ze sobie nie radzilam z emocjami i bylam niegrzeczna. Miałam kilka lat.... Babcia trzymała, matka biła lub na odwrót, każde uderzenie to krzyk BĘDZIESZ?! BĘDZIESZ?! BĘDZIESZ?! miałam po tym chodzić jak w zegarku:/ -Zabraniały mówić szkolnemu psychologowi co się dzieje w domu. nie miałam przyjaciół, kilkanaście lat byłam z tym sama. -Mam ogromne luki ale pamiętam jak płakałam na ramionach sąsiadki kiedty zabierali pierwszy lub drugi raz moją mamę. - nie miałam przyjaciół, bo moja matka dawała dziwne rady, np miałam wąsik jako kilkulatka to kazała mówić że namiętne kobiety mają wąsy, ktoś mnie zaczepiał to kazała pytac czy to końskie zaloty-.- -kupiłam kiedyś gaz do obrony to go wyrzuciła --ogólnie awantury, kłótnie, napięcia, namawiała babcię żeby 'też wsiadała na mnie' -teraz pali co pol godziny lub czesciej wg zegarka, np -o! 5minut do papierosa, jest bardzo zdziecinniała i pali przy moim synu mimo ze jej zabraniam -miałam wrastający paznokiec to wsadziła mi palec do wrzątku Pamiętam wiele więcej, mogę napisać, napisałam tak ogólnie, mam teraz stany depresyjne, paranoje, najchętniej trzymałabym syna pod kloszem ale staram się myśleć normalnie.... Co myślicie? To i tak nie wsyzstko ale nie moge sobie przypomnieć
×