Witam....
...wszystkich towarzyszy niedoli.
Nie wiem czy jest to najlepszy moment żeby się przedstawić, bo chwilowo nie mam doła (a mam go chyba 3/4 życia).
No więc czym mógłbym się "popisać" ? Lista nie jest może szczególnie długa ale kumulacja tego wszystkiego robi małe spustoszenie w mojej głowie. Zacznę może od tego co mnie najbardziej dołuje.
Ponieważ chodzę już 30 lat sam po tej ziemi i nigdy nie miałem dziewczyny czy nawet koleżanki, to zaczołem zastanawiać się gdzie tkwi problem. Poszperałem oraz przeanalizowałem swoje zachowanie wobec płci przeciwnej i trafiłem w sedno: kaligynefobia. Wiem dobrze że mam to na 100% bo ładnej dziewczynie nie jestem wstanie spojrzeć w oczy, a co dopiero zagadać. Z drugiej strony z kobietą która nie pociąga mnie fizycznie mogę rozmawiać bez problemu, tzn tak jak z mężczyznami. Ogólnie powoduje to u mnie depresję, wizja wiecznej samotności, podczas gdy większość znajomych ma już swoje rodziny. W tym temacie się już poddałem, nie dam rady tego przezwyciężyć. Większość dziewczyn myśli że jestem niezłym dupkiem, a ja nie jestem w stanie nawet cześć powiedzieć.
Numer drugi na liście to nerwice natręctw, chyba wersja light, w porównaniu do innych użytkowników. Niemniej jednak jest to wkurzające i upierdliwe, pozwala mi myśleć że jestem dziwakiem. Objawie się to głównie sprawdzaniem do 3 razy i dotykanie przedmiotów: krany, kurki od gazu, okna, swiatła w aucie, szyby w aucie, hamulec ręczny, bieg, drzwi auta.
Kolejne wariactwo nie wiem jak to nazwać, nie posiadamn fachowej wiedzy, z nazwy pasuje mi schizofrenie paranoidalna. Nie wiem jak to "działa" bo zazwczyczaj mam w d... opinie innych o mojej osobie, ale np . jeśli słysze śmiech za oknem albo rozmowy wydaje mi się że standarodowo obywa się szydera ze mnie. Czaszem tak jakbym miał omamy słuchowe, wydaje mi się że dosłownie słysze jak jakaś osoba mówi to ten taki a taki używając przy tym mojej ksywki.
Listę zamknąc chyba mogę niską samooceną. Dawniej obwiniałem przez to ojca, który lubił spuścić wpier... wykrzykują różne epitety w moim kierku. Teraz myśle że może i tak uważałbym się za nieudacznika. Brak pewności nie pozwala mi na żadną kariere zawodową. Mam prace biurową, ale prawie się nie odzwywam i czekam kiedy zegar pokaże godzine wyjścia. Wydaje mi się że jestem brzydki, może nie paskudny ale za brzydki i mało wartościowy by zainteresować dziewczynę.
Zgodnie z zasadą "życie niszczy cie róznymi sposobami, nie ma innej drogi odpłać mu tym samym" postanowiłem się cały wytatułować. Wprowadziłem jak to nazwywam coroczną świecką tracycją tzn raz na rok robie sobie duży tattoo. Mam już wydziabane obie łydki, ramiona do łokci, klatke i całe plecy. Niewiele miejsca już zostało.
Staram się też trzymać diete i modyfikować swoje ciało, pół roku temu ważyłem 120kg teraz 85kg i dalej się odchudzam. Dawniej jadłem 7 razy dziennie teraz poscze przez 18 godzin. Nie sądze żebym mógł kiedykolwiek jeść normalnie, tzn nie ważyć jedzenia nie przeliczać białka, węglowodanów. Nie traktuje tego broń boże jako żadne zaburzenie jedzenia, łącze to z ćwiczeniami i tworzy to zwego radzaju pasje która daje mi powód do wstawania z łóżka. W czym miałbym się spełniać jeśli nigdy nie założe rodziny ani nie będe miał ciekawej pracy. Poza tym ćwiczenia powodują naturalne tworzenie endofrin w mózgu wieć poprawiają humor. Chyba zastępują mi seks.
Czare goryczy dopełnia fakt, że odcinam się od ludzi, starym nie potrafie spojrzeć w oczy i oczym tu gadać. Nie mam znajomych nie żyje w wirtualnym świecie typu facebook, bo wstydze się wrzucać swój paskudny pysk.
Czy powinieniem się leczyć? Już się chyba pogodziłem i przyzwyczaiłem "normalne" życie to dla mnie abstracja. Czuje jakbym tego szczęscia nie udźwignął.
Mam nadzieje że ktoś to przeczyta.
Peace!