kotyk
Użytkownik-
Postów
75 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez kotyk
-
raczej ;} tyle że często ta bliska osoba okazuje się wystarczającym wsparciem, żeby to poczucie samotności odgonić. może dlatego taki w tym temacie nacisk na związki ;D
-
elo, miałaś na myśli to, że, nawet mając kogoś bliskiego, można czuć się samotnym wśród innych ludzi, np. kiedy nie ma go przy nas?
-
Niewątpliwie w tych damsko męskich na pewno a w męsko-męskich? elo, powiedz więcej o tych rodzajach samotności, pls. myślę, że to zależy trochę od rozumienia samego pojęcia..
-
dzięki za miłe słowo fakt, nie udzielam się zbyt intensywnie, ale wcześniej w tym temacie pisałam, że mam naturę samotnika (introwertyzm, lubię być sama, często wręcz unikam ludzi) i nigdy mi to nie przeszkadzało - dopiero od jakiegoś czasu zaczęłam czuć się samotna (a nie tylko 'sama'). kłopot jest we mnie. starając się patrzeć obiektywnie, mogłabym pewnie powiedzieć, że jestem raczej lubiana wśród znajomych albo, w najgorszym wypadku, traktowana neutralnie. ale wkręcam sobie, że jestem nudna, nie pasuję + tak naprawdę nie lubię spotkań w większym gronie i chyba nie potrafię swobodnie rozmawiać z ludźmi oko w oko, a już w ogóle poznawać nowych osób. te z moich obecnych znajomości, które dobrze się trzymają i nie uważam ich za powierzchowne (całe 2), zaczęły się w internecie.
-
Kestrel, luźne i powierzchowne znajomości rzadko kiedy sprawiają, że czujesz się mniej samotny. fajnie, można wyjść na piwo, ale potem trzeba wrócić do domu i znowu jest to samo przynajmniej ja tak mam..
-
no tak właśnie przypuszczałam. ale ludzie uznawani za 'normalnych' jakoś mnie nie przyciągają, nuda
-
Kiya, zaznaczasz, że szukasz tylko w promieniu np. 50 km, albo tylko z Polski i innych wyników nawet Ci nie pokazuje. i naprawdę sporo tam Polaków ja tam poznałam kogoś, z kim w wielu kwestiach bardzo dobrze się dogadujemy, notabene jednego z użytkowników tego forum (nie wiem, czy to dobrze czy źle )
-
jak już serio łapiecie się za portale 'randkowe' polecam okcupid.com sam wam wyliczy, kto, jak bardzo zgodny jest z waszymi oczekiwaniami i nie wyłudza kasy za tak podstawowe funkcjonalności jak wysyłanie wiadomości. i jest fun, wszystkie 'sympatie' przy nim wysiadają
-
takie tam kuchenne mądrości. nic nie wspominałam o wracaniu do siebie. bardziej 'przyjrzyj się jeszcze raz, a zobaczysz, że to nie książę, tylko ropucha' albo nie patrz za siebie i dalej wyobrażaj sobie księcia, którego nie ma, twój wybór..
-
nie przestaje, bo pamiętasz swoje wyobrażenie o nim. albo wyobrażenie o uczuciu, jak powiedziała zmęczona_wszystkim. klin działa, bo przestajesz o nim myśleć i daje Ci czas do nabrania dystansu, ale to też nie w porządku wobec tej drugiej osoby.jedyne, co naprawdę działa w moim przypadku, to przeczekanie aż miną najsilniejsze emocje i spotkanie się z byłym, takie 'closure'. dopiero wtedy możesz skonfrontować swoje wyobrażenie czy też wspomnienie z rzeczywistością i często okazuje się, że jednak wcale już za nim nie tęsknisz.. (gorzej, jeśli się nie okaże, nie da się nic zagwarantować >_<)
-
śmieszne. to nie jest wymówka, tylko rzeczywisty sposób reagowania na pewne sytuacje. nadmierny perfekcjonizm naprawdę powoduje, że nie jesteś w stanie zabrać się za cokolwiek, jeżeli nie czujesz, że zrobisz to dobrze. na pewno można nad tym pracować, ale to realny problem i nie nazywałabym go wymówką.
-
hmm, podobnych do siebie szukaj tam, gdzie sam chętnie przebywasz zwykle winne są obie. każdy jest chyba w jakimś sensie 'nienormalny'. może to kwestia tego, żeby znaleźć osobę 'nienormalną' w tym samym kierunku, co my a reszta to już faktycznie dojrzałość i zaufanie.. Mam to samo. Potem gdy z kimś się spotykam, to nie mamy o czym rozmawiać... Nie wiem co na to poradzić, zmuszanie się do bycia "na bieżąco" tylko po to, żeby może kiedyś coś z tego przydało się w rozmowie z jakimś obcym człowiekiem absolutnie mi się nie sprawdza == Spędzanie czasu z drugim nołlajfem wcale nie jest lepsze, bo nuda jest podwójna jasne, że zmuszanie się jest bez sensu, ale na pewno jest coś, czym się interesujesz i co mogłoby być tematem do rozmowy nawet bez wychodzenia z domu.. ja miałam raczej na myśli to, że to mnie wydaje się, że jestem nudna, nawet jeśli druga osoba tak nie myśli (ale przez własną samoocenę sama zaczynam jej unikać/ popychać do spotykania się z innymi znajomymi, bo oni są bardziej interesujący, i w końcu i tak się sypie) deader, niestety, nie jestem blondynką i nie zamierzam farbować włosów :)
-
jest ich bardzo dużo, tylko trzeba szukać właśnie gdzieś indziej niż w klubie edit: ja przez to moje siedzenie/leżenie w domu po jakimś czasie mam wrażenie, że jestem zbyt nudna, żeby ktoś chciał ze mną być.. szukać złotego środka? >_<
-
wiem i rozdzielam to. zaskoczyło mnie właśnie to, że lubiłam być sama i jakoś specjalnie mi to nie przeszkadzało, a nagle poczułam się samotna.. ;s lubudubu, jeżeli niegodzenie się z tym popycha Cię do zmian i daje motywację, żeby coś naprawić, jest jak najbardziej pozytywne. Ale jeżeli nie chcesz / nie jesteś w stanie zmienić tego, z czym nie chcesz się pogodzić i prowadzi to jedynie do agresji i nienawiści względem samego siebie, to moim zdaniem może działać jedynie destrukcyjnie.. Są tylko dwie drogi - zaakceptować siebie lub zmienić to, czego nie akceptujesz. Wyżywanie się na sobie za własne niedoskonałości nie jest metodą :<
-
ja nawet lubię samotność, zawsze znajdę sobie jakieś zajęcie i czuję się swobodniej, siedząc w domu sama (towarzystwo innych zawsze przynosi ciągłe pytania 'czy dobrze się bawią? czy nie nudzą się przy mnie? a może powiedziałam/zrobiłam coś nieodpowiedniego?'). właściwie to z własnej nieprzymuszonej woli odsunęłam się od znajomych, z większością zerwałam/straciłam kontakt całkowicie. i było mi z tym dobrze miesiącami (latami?), aż nagle wczoraj poczułam się straszliwie samotna.. przerażająco, boleśnie samotna. jakby brakowało mi w otoczeniu ludzi (a przecież ich nie lubię..) dziwne uczucie o_O
-
[videoyoutube=QDBKI3xz2no][/videoyoutube]
-
może jednak nie jest, skoro z jego strony 'się wypaliło'..
-
nie myl bycia samemu z byciem samotnym.
-
zaprzyjaźnij się z tym złem, to przestanie być groźne
-
Jak Ja mówię znajomym że nie mam pracy to mówią że teraz jest strasznie ciężko o pracę i tyle. jasne, też wiem, że znajomym to nie przeszkadza. ale to nie zmienia tego, jak sama się czuję. to kwestia bardziej samooceny niż braku pracy, ale ten brak bardzo na nią wpływa.
-
a ja chyba rozumiem carlosbueno. tylko że ja zupełnie unikam spotkań z ludźmi, nawet ze znajomymi, bo pytanie o pracę prędzej czy później padnie, a mi jest głupio, że nie pracuję. do tego stopnia, że nie umiem odnaleźć się w towarzystwie ludzi, którzy mają pracę, samochód, są w szczęśliwych związkach - po prostu czuję, że tam nie pasuję.
-
kontrolujący rodzice, zagubienie życiowe.
kotyk odpowiedział(a) na Lotta88 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
To, jak traktowali Cię rodzice w dzieciństwie na pewno ma ogromny wpływ na to, jak się zachowujesz i czujesz teraz. Oni nie chcieli zrobić Ci krzywdy, wręcz przeciwnie, na pewno chcieli jak najlepiej i byli głęboko przekonani, że to, co robią jest słuszne i wynika z troski o Ciebie. Ale teraz jesteś dorosła i nie możesz pozwalać ciągle traktować się jak małe dziecko. Oni też są przecież dorośli - być może ciągle chcieliby mieć malutką córeczkę (jesteś najmłodsza z rodzeństwa?), ale poradzą sobie, nie możesz dawać sobą manipulować. Poczytaj, może pomoże Ci poukładać sobie w głowie kilka rzeczy: http://wreszciezyc.files.wordpress.com/2012/03/forward-susan-toksyczni-rodzice1.pdf -
Oczywiście, że się nie rozumiemy :} A Tobie na jakiej relacji zależy? Płytkiej z wieloma z tej 'większości' dziewczyn, o których piszesz, a dla których też będziesz tylko jednym z kilku, czy głębokiej i szczerej z jedną z tej 'mniejszości', na którą wydaje Ci się, że nie trafiasz (a w rzeczywistości pewnie po prostu nie zwracasz na nie uwagi)? Napisałeś, że czujesz się samotny, jeśli chodzi o głębokie emocjonalne relacje. Nie wydaje mi się, żeby dziewczyna, która też takiej relacji potrzebuje, zainteresowała się playboyem, który obnosi się ze swoim brakiem szacunku i rozgoryczeniem w stosunku do kobiet. Gwarantuję Ci, że wiele dziewczyn mogłoby powiedzieć dokładnie to samo o wielu facetach. Czyli traktować jak zabawki, licząc na to, że któraś z tych zabawek potraktuje Cię poważnie? A jeśli potraktuje, automatycznie zmienisz swoje nastawienie i się zakochasz? Won't work. Działa, potwierdzam. Głównie na dziewczyny, które potrzebują zainteresowania każdego mężczyzny ze swojego otoczenia, żeby udowadniać sobie własną wartość. Jeśli to takiej poszukujesz, to spoko :} Wiem, że Cię nie przekonam. Tylko mi smutno, że coraz mniej uczciwych facetów. Głupia idealistka