Ja można powiedzieć nie w 100% ale wyzdrowiałem. Stwierdzone zaburzenia lękowe, lęk z somatyzacją. Najgorsza była somatyzacja bo oddziaływała na żołądek (małe łaknienie, skurcze żołądka, niestrawności, zarzucanie żółci, zapalenie śluzówki, nadżerki) z tego powodu dosyć znacznie schudłem przy 185 cm/ 53 kg. Trudności miałem z wypełnieniem dokumentów różnych (czy dobrze wypelnilem), dawałem innej osobie do sprawdzenia i mówiłem "wez juz to schowaj bo ja nie moge na to patrzec". Rozpocząłem leczenie od sulpirydu ( do 150 mg doszedłem, obecnie 50), który zmniejszył somatyzację, zwiększył łaknienie i podleczył mi troche zołądek, dodatkowo brałem 2 leki gastrologiczne. Jednak na lęki mi nie pomógł. Nastepnie zacząłem przyjmować citaxin (citalopram) dawkę zwiększałem do 30 mg i myślę, ze ta jest optymalna, lęki się zmniejszyły. Równolegle prowadziłem w miare mozliwosci psychoterapie panstwowa, starałem sie także wiarą podtrzymywać na duchu, kilka razy byłem na Mszy sw z modlitwa o uzdrowienie, gdzie budowały mnie swiadectwa ludzi uzdrawianych, zawsze stamtad wychodzilem z takim pokojem w sercu i radoscia. Obecnie czuje sie duzo lepiej, pracuje, przytyłem od tamtego czasu 28 kg. Jednak lęk probuje czasem sie zakradac chocby przy podejmowaniu wazniejszych decyzji, ale próbuje nad tym panować. Niestety pozostało oddziaływanie leków na moją głowę, czasem takie uczucie nie do zniesienia,ze w delikatny sposob glowe ci rozsadzi, ze nie mozesz w miejscu wysiedziec, tak zazwyczaj bylo przy zmianie dawek. Pozostaje tylko rozeznanie sytuacji w jakim czasie i czy wogóle odstawiac leki.