Skocz do zawartości
Nerwica.com

TOMASZ77

Użytkownik
  • Postów

    39
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez TOMASZ77

  1. Fakt fajnie jest tutaj wejść i się pocieszyć, że nie jesteśmy sami ze swoimi problemami. Zazdroszcze Wam wszystkim, że macie co jakiś czas napad lęku lub inny napad objawu nerwicy. Ja jednak mam cały czas jazdę i nie wiem dlaczego co się dzieje ze mną. Cały czas jednak jestem na etapie szukania pomocy może ktoś w końcu zechce mi jej udzielić. Już nie wiem czy istnieje jakiś lek na to żeby to zatrzymać. Dużo już przez ten okres leków brałem i jakoś to się nie "wyłączyło".
  2. I bardzo się cieszę. Za pewne wyciągasz wnioski nie znając nawet człowieka. Ja podobnie jak ty jestem człowiekiem który potrafi czytać i wyciągać wnioski i pozostane przy swoim. Pozdrawiam.
  3. no, tak się składa, że jednym to się wydaje, a inni to czują i są o tym nawet przekonani (zwłaszcza schizofrenicy, ale nie tylko). pozostawiam to bez komentarza
  4. Może żebyśmy się zrozumieli urojeniem dla mnie jest WYOBRAŻENIE że coś się dzieje czyli tak jak piszesz pewnym osobą WYDAJE się, że ich ciało... że konczyny... im sie WYDAJE a ja to czuję co opisałem. Sorry, ale Twoje zaburzenia są opisane w podręcznikach psychiatrii i żadnej nowej jednostki chorobowej tu nie wymyślisz, choć usilnie się starasz. Wcale się nie gniewam skoro wiesz lepiej i nie jest to złośliwe absolutnie. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:44 pm ] Jak sama zauważyłaś pewną wspólną cechę o której napisałaś, że ją masz zespół jelita wrażliwego co często występuje w nerwicy wiec możesz mieć już prawie 100% pewność, że masz nerwicę. U mnie nic takiego nie występuje ani jeden objaw który jest wymieniany w nerwicy oraz przez Was tutaj na forum. Ja moje objawy wiązałbym wyłącznie z mózgiem, zaszły w nim jakieś "zmiany" coś zostało zaburzone nie wiem "czegoś" jest mniej lub wiecej i to mnie zatruwa. Powoduje takie objawy związane tylko z głową, że czasami nie mogę wytrzymać że nie mogę tego znieśc. A ogólnie to cały czas to odczuwam tylko mniej lub więcej intensywnie 24h/7 dni
  5. Przepraszam, ale zrobiłem to zaraz po Twoim pierwszym poście w moim temacie.
  6. -------------------------------------------------------------------------------- Witam wszystkich. Nic w życiu trudniejszego mnie nie spotkało jak opisać to wszystko, ale spróbuję. A wiec w sierpniu 2000 r przeszedłem dziwny "atak" Poczułem się jakbym został uderzony w głowę nie chodzi o ból tylko o to, że jakbym został oszołomiony. Zbladłem jak pamiętam tak mówiło otoczenie. I co najważniejsze NIE BYŁO TO SPOWODOWANE JAKAŚ SYTUACJĄ. W ten dzień czułem się do jego końca. Póżniej wszystko wróciło do normy aż do pażdziernika 2000 roku. Kiedy to wszystko w moim życiu zmieniło się jeśli chodzi o moją osobę. W pażdzierniku obudziłem się już z dziwnymi objawami które utrzymywały się przez 5 lat, 24 godziny na dobe 7 dni w tygodniu. Chodzi o uczucie jakbym chodził po łodzi, jakby "coś' toczyło mnie w ciele. Występowały zaburzenia wzroku, smaku (odczuwał kwaśny smak to innym razem smak krwi) dziwne uczucie. Problemy z pamięcią i koncetracją, czułem się jakbym nadmuchał ze 100 balonów tak jakby brakowało powietrza w głowie. Chyba każdy z Was kiedyś dmuchał materac i w pewnej chwili robiło mu sie ciemno przed oczami, o takie uczucie mi chodzi. Miałem wrażenie jakbym zszedł z karuzeli ciało i w głowie jakby cały czas jeszcze wirowało. Idąc odczuwałem tz. uczucie ruchomej bierzni czyli jakbym stał w miejscu a to otoczenie się poruszało. Te objawy były takie męczące. W głowie odczywałem uczucie "czegoś". Co jest dla mnie dziwne objay utrzymywały się jak już napisałem 24 godziny, co wydaje mi się dziwne w nerwicy, bo tak to mi zdiagnozowano. Miałem wykonanych szereg badań: badanie krwi, moczu, EKG, EEG, TK głowy oraz RESONANS MAGNETYCZNY nic jednak nie wykazały. W tym całym okresie przebywłem dwa razy na ODDZIALE NEUROLOGICZNYM. Dwa razu również czyłem uczestnikiem 6 tygodniowej terapii na ODDZIALE NERWIC. W jednym ze szpitali miałem nawet postawioną diagnoze: ZABURZENIA SCHIZOTYPOWE. Nic jednak nie przyniosło mi ukojenia, przyjmowałem najróżniejsze leki; które tylko czasami potęgowały jeszcze bardziej tą "jazdę" jak to nazwałem. Jednak jakoś wszystko samo się "uśpiło" w lipcu 2005 roku wtedy tez po długiej przerwie mogłem jakoś wrócić do pracy, jednak nigdy nie odzyskałem takiego zdrowia jak to było przed sierpniem 2000 roku. Wiedziałem żę coś cały czas "drzemie" we mnie poprostu czułem to, nie umysłem ale ciałem. I miałem rację Wrzesień tego roku wszystko po mału zaczyna powracać. BOJĘ ŚIĘ JUŻ TEGO. Wiem że niegdzie nie mogę szukać pomocy, mam już w tym doświadczenie przechodziłem to raz. Objawy są tak subiektywne że dla lekarzy nie zrozumiałe i wtedy kombinują. Tak jak już pisałem dla jednych jest to nerwica dla innych zaburzenia schizotypowe. Bardzo chciałbym funkcjonować normalnie a te objawy poprostu paraliżują mnie na kilka lat chyba że tym razem poprostu już "wykorkuję" bo nie wytrzymam. To ma być od psychiki to dla mnie nie możliwe. Ja nie mam przecież jakiś ataków. Już się powtórze po raz kolejny objawy występują 24 godziny. Nie są sprowokowane jakąś sytuacją bąż czymś innym... Czy w stosunku do mojej osoby nie nadwyręża sie słowa NERWICA? Wydaje mi się, że tak. Bo co powiedzieć człowiekowi jak badania dostępne na dzień dzisiejszy niczego nie ujawniają a ze mną się "cuda" dzieją i nikt nie wie dlaczego. Może jest to efekt migren z aurą które przechodziłem i jeszcze przechodzę co jakiś czas? Mam wspaniałą żonę, córeczkę dobrą pracę. Mógłbym powiedzieć, że mam wszystko i tylko się cieszyć a tu jestem jak sparaliżowany gdyż objawy wyłaczają mnie z życia rodzinnego a kolejne zwolnienia lekarskie mogą doprowadzić do utraty pracy. Gdzie mam szukać pomocy i ukojenia? Co mam zrobić kiedy nie mam wpływu na te objawy i na tą ciągłą "jazdę" Nikt nie potrafi mi powiedzieć co sie ze mną dzieje. Ja naprawdę nie potrafię tak żyć. Mam przecież obowiązki a ta "choroba" mi to wszystko uniemożliwia. Najgorsze jest to że nie potrafię tego co się ze mną dzieje udowodnić bo z punktu widzenia dzisiejszej medycyny jestem zdrowy. Czytałem kilka postów na tym forum i wierzę całym sercem, że jest wam ciężko i też macie dosyć. Tylko jakoś mi się wydaje, że Wy macie poprostu takie ataki nerwicy wywołane jakąś sytuacją lub nie, ale po takim ataku możecie przez jakiś czas normalnie funkcjonować do następnego razu. Ze mną jest całkiem inaczej ja objaw lub ten atak mam cały czas. Proszę o pomoc. Chociaż sam nie wiem jaką wszystkiego już próbowałem. Pozdrawiam Was wszystkich
  7. Piszcie proszę jaki Wy macie doznania i odczucia somatyczne. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:18 pm ] Dzisiaj skorzystałem z wizyty u psychiatry i znów się zaczęło. Powiedziała mi, że to urojenie co odczuwam. Więc chcę zapytać czy urojeniem jest to co odczuwam skoro to odczuwam a nie są to myśli tylko ciało. Już nie mogę tak dalej mam dosyć wiem, że nie ma dla mnie lekarstwa. Zaproponowała mi że mogę pojechać do Akademii Medycznej Katedry Psychiatrii.
  8. 1. miałeś rezonans magnetyczny, czyli badanie bardzo dokładne. Skoro ono nie wykazało żadnych nieprwadłowości fizycznych, to znaczy, że problem leży w psychice, a nie w ciele. 2. pisałeś, że stwierdzono u Ciebie zaburzenie schizotypowe. 1. Wiem, że rezonans magnetyczny to bardzo dokładne badanie ale u osób chorych psychicznie ono też jest właściwe. Ja cały czas chcę się dowiedzieć skąd bierze się to co CZUJĘ co się ZE MNĄ DZIEJE a nie myślę. 2. Nigdy się z tą diagnozą nie zgodziłem. Napiszę może wszystkie diagnozy jakie mi stawiano i sam pomyśl skad taka rozbierzność? Nerwica natręct, Osobowość Borderline, Zawroty Głowy O Charakterze Psychogennym no i Zaburzenia Schizotypowe. Mnie się wydaje że lekarze nie rozumieją jak im tlumaczę co odczuwam a mój największy problem to niemożność tego wytłumaczenia chociaż bardzo próbuję dlatego chcę to zobrazować tym co nie jest im obce. Czyli zejścia z karuzeli, kiedy masz uczucie wirowania w głowie i całego ciała, coś jakby zablokowało się w mojej głowie, akbym dmuchał materac i taka ciągła ciemność przed oczami. Bardzo dziękuję DŻEJEM widzę że bardzo zangażowałeś się jeśli chodzi o mnie. Linki przeczytałem. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:21 am ] Jeśli chodzi jeszcze o rezonas magnetyczny to mózg nie jest tylko tym co widzą na monitorze komputera ok, może nie widać tam żadnych nieprawidłowości fizycznych bądz uszkodzeń mechanicznych które mogą powodować u mnie tą jazdę. Mózg zawiera również substancje "chemiczne" których jeszcze lekarzą, naukowcy nie odkryli bądz nie wiedzą jak to zrobić. Do dziś nawet nie wiedzą gdzie powstają myśli, skąd się bierze schizofrenia itd. Znają tylko skutki czyli nazwali niektóre choroby ale nie przyczynę. Widocznie w moim mózgu brakuje jakieś substancji lub jest jej za dużo dlatego czuję sie tak jak opisuję.
  9. Witam Gosiulka. Pytasz czy byłem u psychiatry. Przeczytaj proszę to co napisałem na samym początku o sobie. Tam wszystko jest od samego początku. I jeszcze jedna myśl która mi nie daje spokoju czy pisząc o tym, że nerwicowcy mają tendencję do wmawiania sobie chorób to myślicie, że ja przeczytałem jakies tam artykuły i teraz boję sie raka lub zawału lub udaru lub schizofrenii albo że ktoś w mojej rodzinie umarł na jakąs dolegliwość i ja się teraz tego boję. NIC TAKIEGO.
  10. Dżejem dzięki za te słowa i nie jest to sarkazm. Tylko wytłumacz mi jedną rzecz. Jak nerwica może atakować 24 h przez 7 dni w tygodniu i robić takie numery. To naprawdę skłania do tego że nie mogę w to uwierzyć chociaż bardzo bym chciał i zgonić wszystko na nią. Ta jazda paraliżuje i nie mogę normalnie funkcjonować a mam przecież obowiązki jak każdy. Powiem Ci, że denerwowało mnie jak byłem kiedyś na takiej terapii która mimo spotkań z psychologiem miała w programie lekcję wychowania fizycznego. Weż tu człowieku ćwicz i graj sobie w piłkę jak się żle czujesz somatycznie i w głowie ci się kręci. Ja psychicznie sobie poradzę tylko niech mi się ta jazda skończy niech ktoś to "wyłączy" [ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:10 pm ] Aha i ja nic sobie nie wmawiam ja czuję to wszystko. Też już to tlumaczyłem jednemu lekarzowi który też tak uważął. To tak jakbyś czuł, że boli ciebie kolano a każdy Ci mówi, że wmawiasz sobie.
  11. Dziekuję Wam za to, że zechcieliście napisać. Sam nie wiem dlaczego tutaj "wylądowałem" poprostu wydaje mi się, że jestem jakimś ewenementem i moja choroba to nie NERWICA. Nie mogę jakoś odnaleść w sobie objawów jakie są typowe w nerwicy chociaż jest ona inna u każdego ale czytając posty można znaleść pewne wspólne cechy. A jeśli chodzi o lęk to mam i to taki, że do dziś nie wiem skąd biorą się moje objawy to jest mój lęk. Tak jak już pisałem uważam, że spotkało mnie coś wyjątkowego i dopadła mnie jakaś choroba mózgu ale medycyna nie może mi jej wykryć. Teraz ktoś sobie pomyśli, że wmawiam sobie to wszystko. Tylko jak sobie można wmówić to co odczuwasz ciałem i w głowie, że nie masz nad tym kontroli. Czuję sie dziwnie nawet to co mnie otacza jest jakieś inne. Jeszcze kilkanaście lat temu też nie znano dzisiejszych chorów wiec wtedy klasyfikowano też je jako to co znano. I cały czas trzyma i trzyma i trzyma. Mam już dosyć. Napiszcie mi może proszę jakie Wy macie objawy chcę to porównać. Jeśli chodzi o stres to radziłem sobie zawsze dobrze z tym a gruntowna psychoterapia, już to przechodziłem i jest tak jak jest. Ja poprostu żle się czuję. Fajni, że mnike pocieszacie ale to nic nie zmnienia dalej czuję to co czuję i mam jazdę i już sam nie wiem co jest. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:11 pm ] Sami zobaczcie nachwilę obecną mój post przeczytało około 140 osób a tylko 3 napisały. Więc wniosek nasuwa się sam. Chyba nie ma tutaj takiej osoby która po przeczytaniu tego o co proszę mogła się utożsamić i powiedzieć. Ej kolego ja też to mam. Od tej chwili bądzcie szczerzy bo może na siłe będziecie pisać to co chcę usłyszeć. A ja chcę znaleść pomoc a nie żyć nadzieją.
  12. Witam wszystkich. Nic w życiu trudniejszego mnie nie spotkało jak opisać to wszystko, ale spróbuję. A wiec w sierpniu 2000 r przeszedłem dziwny "atak" Poczułem się jakbym został uderzony w głowę nie chodzi o ból tylko o to, że jakbym został oszołomiony. Zbladłem jak pamiętam tak mówiło otoczenie. I co najważniejsze NIE BYŁO TO SPOWODOWANE JAKAŚ SYTUACJĄ. W ten dzień czułem się do jego końca. Póżniej wszystko wróciło do normy aż do pażdziernika 2000 roku. Kiedy to wszystko w moim życiu zmieniło się jeśli chodzi o moją osobę. W pażdzierniku obudziłem się już z dziwnymi objawami które utrzymywały się przez 5 lat, 24 godziny na dobe 7 dni w tygodniu. Chodzi o uczucie jakbym chodził po łodzi, jakby "coś' toczyło mnie w ciele. Występowały zaburzenia wzroku, smaku (odczuwał kwaśny smak to innym razem smak krwi) dziwne uczucie. Problemy z pamięcią i koncetracją, czułem się jakbym nadmuchał ze 100 balonów tak jakby brakowało powietrza w głowie. Chyba każdy z Was kiedyś dmuchał materac i w pewnej chwili robiło mu sie ciemno przed oczami, o takie uczucie mi chodzi. Miałem wrażenie jakbym zszedł z karuzeli ciało i w głowie jakby cały czas jeszcze wirowało. Idąc odczuwałem tz. uczucie ruchomej bierzni czyli jakbym stał w miejscu a to otoczenie się poruszało. Te objawy były takie męczące. W głowie odczywałem uczucie "czegoś". Co jest dla mnie dziwne objay utrzymywały się jak już napisałem 24 godziny, co wydaje mi się dziwne w nerwicy, bo tak to mi zdiagnozowano. Miałem wykonanych szereg badań: badanie krwi, moczu, EKG, EEG, TK głowy oraz RESONANS MAGNETYCZNY nic jednak nie wykazały. W tym całym okresie przebywłem dwa razy na ODDZIALE NEUROLOGICZNYM. Dwa razu również czyłem uczestnikiem 6 tygodniowej terapii na ODDZIALE NERWIC. W jednym ze szpitali miałem nawet postawioną diagnoze: ZABURZENIA SCHIZOTYPOWE. Nic jednak nie przyniosło mi ukojenia, przyjmowałem najróżniejsze leki; które tylko czasami potęgowały jeszcze bardziej tą "jazdę" jak to nazwałem. Jednak jakoś wszystko samo się "uśpiło" w lipcu 2005 roku wtedy tez po długiej przerwie mogłem jakoś wrócić do pracy, jednak nigdy nie odzyskałem takiego zdrowia jak to było przed sierpniem 2000 roku. Wiedziałem żę coś cały czas "drzemie" we mnie poprostu czułem to, nie umysłem ale ciałem. I miałem rację Wrzesień tego roku wszystko po mału zaczyna powracać. BOJĘ ŚIĘ JUŻ TEGO. Wiem że niegdzie nie mogę szukać pomocy, mam już w tym doświadczenie przechodziłem to raz. Objawy są tak subiektywne że dla lekarzy nie zrozumiałe i wtedy kombinują. Tak jak już pisałem dla jednych jest to nerwica dla innych zaburzenia schizotypowe. Bardzo chciałbym funkcjonować normalnie a te objawy poprostu paraliżują mnie na kilka lat chyba że tym razem poprostu już "wykorkuję" bo nie wytrzymam. To ma być od psychiki to dla mnie nie możliwe. Ja nie mam przecież jakiś ataków. Już się powtórze po raz kolejny objawy występują 24 godziny. Nie są sprowokowane jakąś sytuacją bąż czymś innym... Czy w stosunku do mojej osoby nie nadwyręża sie słowa NERWICA? Wydaje mi się, że tak. Bo co powiedzieć człowiekowi jak badania dostępne na dzień dzisiejszy niczego nie ujawniają a ze mną się "cuda" dzieją i nikt nie wie dlaczego. Może jest to efekt migren z aurą które przechodziłem i jeszcze przechodzę co jakiś czas? Mam wspaniałą żonę, córeczkę dobrą pracę. Mógłbym powiedzieć, że mam wszystko i tylko się cieszyć a tu jestem jak sparaliżowany gdyż objawy wyłaczają mnie z życia rodzinnego a kolejne zwolnienia lekarskie mogą doprowadzić do utraty pracy. Gdzie mam szukać pomocy i ukojenia? Co mam zrobić kiedy nie mam wpływu na te objawy i na tą ciągłą "jazdę" Nikt nie potrafi mi powiedzieć co sie ze mną dzieje. Ja naprawdę nie potrafię tak żyć. Mam przecież obowiązki a ta "choroba" mi to wszystko uniemożliwia. Najgorsze jest to że nie potrafię tego co się ze mną dzieje udowodnić bo z punktu widzenia dzisiejszej medycyny jestem zdrowy. Czytałem kilka postów na tym forum i wierzę całym sercem, że jest wam ciężko i też macie dosyć. Tylko jakoś mi się wydaje, że Wy macie poprostu takie ataki nerwicy wywołane jakąś sytuacją lub nie, ale po takim ataku możecie przez jakiś czas normalnie funkcjonować do następnego razu. Ze mną jest całkiem inaczej ja objaw lub ten atak mam cały czas. Proszę o pomoc. Chociaż sam nie wiem jaką wszystkiego już próbowałem. Pozdrawiam Was wszystkich.
×