Skocz do zawartości
Nerwica.com

CzyToMinie

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez CzyToMinie

  1. Ojej...nic się tu nie dzieje...u mnie też nic ciekawego...a kto z Was próbował neurokeptyków na to? Ktos mi mówił, że niektórym Abilify pomaga...tylko te skutki neurologiczne... decyzja jak o operacji na otwartym mózgu...ale ktoś tam wiele stron wstecz napisał, ze mu pomogło, ale ona miała depresje...a ktoś z Was próbował?co w ogołe robicie?co mi radzicie ze sobą zrobić?
  2. No ja watpie żeby leki na to pomogly...dlatego pytam nawet o Elektr.Wstz...i o ziołach tam pisali w innym wątku? ktoś probowal?
  3. CzyToMinie

    Zioła

    A jakie polecacie zioła na przywrócenie uczuc? czy ktoś miał ten problem i rozwiązał go ziołami? czemu wszyscy jeździcie do tego o. Gabriela, jest tylu zielarzy katolickich - -benedyktyni, boniofratrzy, o. Klimuszko, o. Sroka... te zioła co na początku nie mogliście rozszyfrować to zdaje się kopia przepisu o.Klimuszki. Musialabym sprawdzić...czy o Gabreil się rozni od np. O. Bonifratrow? oni sa w roznych częściach Polski, nie trzeba jezdzic do Bialegostoku...chyba ze tylko osoby stamtąd tu pisza w tym watku
  4. Czy można przystpować z tą reklamą jakichś szczepień czy czegoś z D. zawadzką - co lata po forum CIAGLE i ciagle trzeba odpowiadać zwin/rozwin....byłam już na różnych forach o roznej tematyce ale nigdy jezcze czegos tak namolnego nie spotkałam...PRZESADA i odpycha od forum
  5. No właśnie niby wolałabym mieć tę komórke, ale nie mam możliwości iść do pracy, tak się zlę czuję...ja nie wiem co mi jest...no tej siły życiowej nie mam...lekarze okreslili to jako napę psychoruchowy... moja mama też była ze mną u 2 psychiatrów i opowiadala co ona widzi: że nie mam radości ani w ogóle niczego, nic mnie nie porusza, nawet rozpłakać się nie mogę, leżeć nie mogę, bo mnie to wkurza a robić nic nie jestem w stanie, staram się rpzeczytać to forum, może się czwegos dowiem...aleksytymi na pewno nie mam, aleksytyia to nieumiejetnosc nazywania uczuc... a po mnie widać ze ja nei czuję...z wyjątkiem złego samopoczucia, ale nie jakieś depresji, poza tym mięsnie mam bardzo napięte i nie mogę spać...wczoraj były takie książeczki omawiane na oddziale dziennym - bo tam większość osób ma schizofrenię, i się okazało , że ja też miałam zapisywane neurolpetyki na spanie, i tam takie pojęcie "akinezja" było... nie mam rpzy sobie tej książeczki, bo była 1 na 2 osoby, ale było tam, że to brak spontanicznej aktywności i objawy podobne do depresji, spłycenie uczuć a powstaje to właśnie wskutek leczenia neuroleptykami...bo one na jakieś tam receptory działają..i tak się zastnawiam może to to... Jednak ponawiam pytanie o te elektrowstrząsy,proszę wszystkie osoby, któr miały, żeby mi napisały..proszę A co do motywacji to ja właśnie nie czuję motywcji...ooo i to jeszcze tam tez było, ze czasem te skutki po neuroleptykach trudno rozróznic czy to one czy choroba...koszmar...UHt ma rację, po co brałam leki... czy myślicie, ze jeszcze dam radę wrócic do zycia? Zrobiłam tylko 2 lata fizykoterapii, chciałam pomagać ludziom po wypadkach, otwrzyć swój gabinet i jeszcze dodatkowo byłam na 1 roku kosmetologii, ale tam tylko 5 godzin w tyg miałam, bo reszte mi przepisali (prywatna szkola)....ja mam dopiero 22 lata! nie chce tak wegetować i bac się co to...aha...bo lęk jakos czuję..ale nic pozytwyenego, żadnej miłości, radości...w zasadzie smutku też nie... -- 10 paź 2013, 18:40 -- Czy tylko Monajka miała Elektrowstrząsy? A czy możesz Monajka napisać coś więcej? -- 11 paź 2013, 17:10 -- Dlaczego nic nie odpowiadacie?
  6. Cześć wszystkim, mam 22 lata i jakiś czas temu miałam (chyba) depresję, przynajmniej wtedy tak mi się wydawało, a teraz dałabym dużo, żeby cofnąć czas, bo powód był w sumie błahy, poprawka na studiach, pokłócenie się z przyjaciółką, załapałam doła, poszłam do psychiatry, dostałam lek antydepresyjny i wtedy sobie zaczęłam uświadamiać, że wszystko jest takie płaskie, a potem mi się jeszcze pogarszało, odstawiłam lek, bo nic nie pomógł po 2 m-cach, ale była już "robotem" tylko, że jednocześnie czułam się żle...nic mi nie sprawiało zadowolenia, a wręcz przeciwnie, cierpiałam gorzej niż przez tę (depresję?)...no to lekarka mi zaczęła dalsze leki zmieniać i zapisywać, a tu coraz gorzej albo tak samo było...musiałam zrezygnować (przynajmniej na razie) z moich ukochanych studiów, po roku czasu zostawił mnie chłopak, bo uznał, że już ma dość, ja w ogóle takiej "siły życiowej, czy jak to mówią napędu nie mam, jakbym pusta była, wydrążona z duszy:/ musiałam wrócić do mojego rodzi nego miasta, do rodziców, kompletna porażka, mam mamę logopedę, ma swój gabinet to może się "mną zajmować", bo ja nawet po zakupy nie pójdę, no w ogóle nie wiem co mi jest,....chodziłam też rok na terapię, nie wiem po co, bo nic mi nie stwierdzili, miałam testy przeróżne i ani nie wyszła żadna choroba, psychiatrzy też nic nie widzieli ani schizofrenii, ani chad ani nic,na początku że to depresja, a potem już nic nie mówili, ani zaburzenia osobowości nie wyszło, wyszło, ze jestem dojrzała...no i się nie dziwię, przecież mieszkałam w innym mieście, pracowałam, miałam dorosłe życie...moi rodzice są załamani, ojciec uważa że to jakaś pokazówka, powiedział, że jak nie zarabiam, to mi komórki opłacać nie będzie, tak, że nawet telefonu nie mam...po prostu nei wiem co mi jest ani co ze mną będzie? czy to po lekach? ja już teraz żadnych nie biorę, bo i tak nic nie dawały, no i moje główne pytanie do tych osób, które miały elektrowstrząsy - co możecie o nich napisać...czy Wam do końca pomogły, czy w ogóle, czy to straszne, czy pamięć się traci, bo ja jestem już zdesperowana, muszę wrócić do życia, ale nie chcę sobie jeszcze bardziej zaszkodzić... -- 09 paź 2013, 17:35 -- Zapomniałam napisać, że to może dziwne, ale mam myśli samobójcze (tylko myśli na szczęście) i jak mówię czuję się bardzo żle, wiem, że to dziwne, ale cierpię w tym nieczuciu....po prostu nie wiedziałam, że takie coś się może stać, a na terapię chodziłam 8 mcy "zorientowaną psychoanalitycznie" grupową, potem 3 miesiące pozanwczo-behawiorlaną indywidualną, wszystko o kant stołu, a teraz chodzę (właściwie mama mnie wozi) - wiem, nie śmiejcie się, że osoba studiująca na akademii medycznej (fizykoterapię) i pracująca ( w soboty i w 1 popołudnie jako rejestratorka w prywatnych gab.lekarskich) chodzi na - "terapię zajęciową" na oddział dzienny... wiem, porażka, ale nei chciałam w domu siedzieć bezczynnie, wiem że to beznadziejne, robię jakieś wyklejanki z osobami naprawdę bardzo chorymi np. osobami chorymi na schizofrenię i jak słyszę, ze oni mają uczucia, pomimo głosów czy tam innych objawów, ze mają chłopaków, no nie wszyscy oczywiście, sa też osowiale osoby, a patyczne, kilka osób móiwło, ze mieli tak kiedyś ze gorzej czuli, przypuszczali, że leki miały w tym duzy udział...no ale oni wszyscy jakoś lepiej przędą...nie są tak załamani jak ja....wiem, że to dziwne,...nie czuję, ale jednak czuję załamanie...tak myślowo jakoś...
×