Skocz do zawartości
Nerwica.com

karoll007

Użytkownik
  • Postów

    155
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia karoll007

  1. cześć Wam, dawno tu nie zaglądałam :) udało mi się przetrwac bez cięć jakieś 7 miesięcy, życie jakoś samo zaczeło lecieć w tą "dobra" strone, a ślady pozostały... i pozostaną juz ze mna do końca Mam ohydne grube i wypukłe, rózowo sine blizny na całych przedramionach i pomimo pielęgnacji róznymi kremami i specyfikami, wciąż są widoczne i wręcz krzycza do mnie o przeszłości. Nie wiem, dlaczego ten cały proces gojenia idzie tak opornie, bo reszta starszych blizn wklęsła i zbielała ( nawet te niemal zabójcze). te płytsze już zaczeły różowieć, ale reszta do tej pory okropnie swędzi, a czasem nawet boli. Nie musze ukrywać że posiadanie takich blizn niestety wiąże sie z wiecznym chowaniem ich pod rękawami ( ha, o basenie i wf-ie na studiach nawet nie wspomne), ale ten temat juz przebolałam i po prostu trzeba sie z tym pogodzić. Martwi mnie bardziej to, ze te blizny bardzo dziwnie się goją sa na zmiane sine i czerwone ( a dosc duzo czasu juz minęło) i przy podwiniętych rękawach są pierwsza rzecza jaka rzuca sie w oczy ( tak, mnie też to przeszkadza, bo są bolesna pamiątką). Macie może jakieś sposoby na blizny, czy lepiej przejsć sie z tym do dermatologa ( niełatwa sprawa) ?? Jakie sa Wasze doświadczenia z bliznami?
  2. sprzet mam i warunki tez, nie moge sobie pozwolic na chirurga bo w szpitalu mnie znaja bo rodzina pracuje, z reszta zaraz by mnie do psychiatryka zawiezli, a wiezli juz kilka razy. w poniedzialek mam mature, no i coz, jakos musze to ogarnac. paskami probowalam, rana dziwnie sie uklada, mysle ze jest po prorstu za szeroka. o sterylnosc sie nie obawiam, mam wszystko.
  3. Fabienka, chodze na terapie juz od dwoch lat, moj psycholog ogolnie kaze mi urealniac swoje leki ale naprawde mi to nie wychodzi, wsparcia w rodzinie nie mam prawie zadnego, wlasciwie siedze sama ze swoimi lękami, zadnych znajomych przyjaciol.. zaczela powracac depresja a ja nie umiem sie pozbierac rycze non stop siedzac w pokoju i o czym nie pomysle to dostaje ataku paniki. Boje sie ze nie dotrwam do tej matury albo mnie zetnie z nog tuz przed, nie wybacze sobie tego.Planow na zycie nie mam zadnych, poki co to przetrwac.
  4. przyszykowalam sobie lato w dlugich spodniach i rękawach. Pytanie, , Czy szyliscie sobie kiedys rany samodzielnie?
  5. Czesc wszystkim, Pisze tutaj bo szukam pomocy, nie wiem juz jak mam sobie poradzic z atakami paniki, lęku. Za kilka dni czeka mnie matura, powtarzalam klase trzecia ze wzgledu na pobyty w szpitalach. Zawsze niesamowicie obawialam sie tego czasu kiedy przyjdzie mi napisac mature, powtarzanie klasy i przygotowania. Mam bpd i cierpie na ciagle powracajace stany depresyjne, od grudnia do stycznia znow zaliczylam szpital, od jakiegos czasu zaczelo sie znow psuc. Mam potworny lęk przed matura i kiedy tylko o niej pomysle dopadaja mnie tak okropne ataki paniki.. dretwienie rak, zaczynam sie dusic, mam wrazenie ze serce zaraz mi wyskoczy z klatki, robi mi sie slabo. Mam duze zaleglosci i w ostatnich dniach staram sie przynajmniej choc troche podlapac wiedzy, ale lęki nie daja mi spokoju. Zaczelam miec bole glowy, w sumie przez nie zaczelam przyjmowac sulpiryd, ale najwidoczniej juz nie dziala. Niestety wizyte u lekarza mam dopiero na 12 czerwca i nie mam jak sie do niego dostac wczesniej. Niegdy nie mialam tak intensywnych lęków, jestem juz tak rozdrazniona, ze nie wiem za co sie lapac. Nie mam pojecia co to dopiero bedzie w dniu matury. Nie piszcie tylko prosze ze matura to bzdura bo dla mnie to naprawde szczyt moich mozliwosci w ciagu ostatnich lat. Jak sobie radzicie z takimi lękami?
  6. zwiazki z borderem to katorga, ja sama zdaje sobie sprawe jaka potrafie byc w zwiazku z facetem. Ja nie zdradzam, ale lubie sie bawic poza towarzystwem faceta z ktorym jestem, lubie pogadac z innymi facetami, delikatnie poflirtowac. A tak poza tym jestem chorobliwie zazdrosna, podejrzliwa, kontrolująca kazdy ruch, nie lubie kiedy sytuacja wymyka sie spod mojej kontroli, wtedy czuje sie niepewnie i zaczynam sie odsuwac od tej osoby albo ja odrzucac. Zwiazki z borderem to mieszanka wybuchowa i nie są dla ludzi o normalnym rozsadku, trwaja zazwyczaj krotko i sa niestabilne. Napisalam jak jest u mnie, naprawde nie da sie ot tak zmienic schematow zachowan i impulsywnosci, sa to silnie zakorzenione zachowania, wlasciwie elementy naszej osobowosci. Tak wiec nie polecam bycia borderem samotnosc i samouincestwienie forever
  7. no psychodynamiczna sie sprawdza, jestem juz 4 rok i chyba i na pewno nie bylabym w tak dobrym polozeniu bez terapii, . Najgorsze jest to ze to borderlinowe zycie toczy sie bardzo szybko, zbyt szybko cos sie zmienia i zbyt szybko popada sie w skrajnosci. Dopiero co wrocilam ze szpitala, leczyli mnie z poteznego dola, z ogromnymi samookaleczeniami, w szpitalu wpadlam w w jeszcze gorszy dol, pozniej agraesja i z agresji w nerwcie z lękami z nerwicy w hipomanie, a potem to juz znowu w dol. teraz jestem ustabilizowana i i to najwazniejsze jak ktos szuka wrazen to niech pobedzie wobie chwile z borderem. wrazenia gwarantowane.
  8. dzieki swojemu superwizjerowi, moj terapeuta calkiem zmienil prowadzenie sesji i podejscie do mnie. W sumie wyszlo to na plus bo niestety kazdy terapeuta tez czlowiek i moze sie mylic, po to jest superwizja, zeby odpowiednio dopasowac i prowadzic terapie.
  9. Tez mnie przed tym ostrzegla kolezanka, szkoda tylko ze lekarz nie raczył wspomnieć.
  10. Ludziska, wrocilam ze szpitala z paka leków . biore lit depakine sulpiryd i deprexolet, z tego co wiem niezbyt fajnie jest z utrzymaniem wagi przy przyjmowaniu tych leków a co dopiero wszystkich razem! Jestem przerażona.. Boje sie ze będzie to mieszanka wybuchowa i ze sie roztyje..
  11. Diagram dobry A tak poza tym to witam po półtora miesiąca nieobecności. Znów zawitałam w szpitalu i wrocilam z paką fresh new psychotropów. Ja nie zmieniałam do tej pory terapeuty, teraz zrobie sobie chwile przerwy po szptalu, chce sprawdzić jak będę funkcjonować bez niego ( albo po prostu mi łyso bo zbluzgalam go z góry na dol jak trafialam do szpitala obiecując ze juz nigdy nie przyjdę do niego na sesje) ;P
  12. I tłukę to z terapeuta juz rok. Powoli przyzwyczajam sie do myśli ze w tym domu nikt mi nie pomoże, wręcz przeciwnie. Jestem juz zrezygnowana, od czterech dni leżę i patrzę sie w sufit albo śpię. Brak mi sił, przestalam juz sie odzywać, a oni dalej mnie gnoją. Wiecie jak to jest, kiedy jestescie juz w takim stanie, że macie sił nawet sie podniesc, a tu ktoś perfidnie wbija wam kołek i wciąż uświadamia, ze jestescie złem tego swiata. No i wiecie co dzieje sie dalej. Moze pójść w dwie strony. Albo w chore poczucie winy, albo w agresje.
  13. abstrakcyjna, otóż to, nienawiść w czystej postaci. I wcale nie przeszkadza mi żeby cierpieli, wręcz przeciwnie, bo tak ciężko im sobie uzmysłowić ze to jednak oni popełnili błędy, nawet nie do dopuszczają tego do myśli. Ale nie, przecież to ja mam nierówno pod sufitem i ja jestem źródłem wszystkich problemów a moja rodzina wcale nie jest upośledzona emocjonalnie..
  14. Ja to chcialabym sie pozbyc tego jadu i checi zemsty na wszystkich którzy przyczynili sie do rozwinięcia sie mojego bordera. Taka mściwa sobie jestem.
×