Witam.
Mam taki problem. Zakochalem sie w dziewczynie ktora byla w 6 letnim zwiazku. Gdy zaczelo nam sie ukladac ona zerwala z bylym, jednak po jakims czasie okazalo sie ze jest w ciazy. Powiedzialem jej, ze zaakceptuje jej dziecko, bede traktowal jak swoje. I ukladalo nam sie dalej, jednak on zaczal robic problemy. Ze zabierze jej dziecko itp. Pozniej zaczela sie bajerka, jak to ja bardzo kocha, jak to czekal na dziecko itp. Zlamal ja. Wrocila do niego, ale po 2 tygodniach znow zerwali. Zaczelismy od nowa, jednak naciskali ja rodzice i dziadkowie. Dziecko musi miec prawdziwego ojca itp. No i zaczela sie wahac. Po jakims czasie wrocila do niego, bo powiedziala ze chce dla dzeicka jak najlepiej. Przezylem to bardzo i zerwalem kontak. Ale ona na sile chciala go odnowic. Wypisywala do mojej siostry, do mojej mamy nawet. I w koncu znow zaczelismy gadac, ale ona jest z nim. Wiem ze mnie kocha bardzo i ja ja tak samo. Szanujemy sie, jestesmy przyjaciolmi. Ale boli mnie to ze ona jest z nim. Maja niedlugo zamieszkac razem. Ona juz nawet stara sie unikac tematow zwiazanych z nim zeby mnie nie denerwowac i dalej kontakt. Podobno sie zmenil i sie stara. Czesto ze soba zrywali, bo zle ja traktowal. Opowiadala, ze zdarzalo sie ze w zime w samych skarpetkach biegla do niego do domu(ma 30 min) zeby jej nie zostawil. Uzaleznila sie chyba od niego. Jak z nim zrywala to on stawal sie dla niej dobry, wrecz idealny na jakis czas. Pozniej wszystko wracalo do normy. Teraz jest jej dobrze z nim dluzej i mowi ze chce mu dac szanse. Ze przy dziecku bedzie moze juz bedzie inny. A jak nie to go zostawi. Chce zebym przyjechal do niej jak urodzi, zeby zobaczyc dziecko i ja. Jak dzwonilem do niej ze urywam kontakt to plakala i mowila ze mnie kocha. Wierze jej, ale wiem ze oplatuje mnie sobie wokol palca. Nie wiem co powinienem zrobic, czy dac sie tak oplatac i miec przyjaciolke czy definitywnie wszystko urwac. Nie mam nikogo takiego jak ona, komu moge powiedzec wszystko i kto mnie tak dobrze rozumie. Ale rani mnie caly czas.. Co robic ??